Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Aleksander Jacek oskarża Kobylińskiego o współudział w podpaleniu aut, FOTO, WIDEO

Redakcja
Oskarżam Macieja Kobylińskiego o sprawstwo kierownicze w sprawie podpalenia moich aut w 2013 roku.

To słowa Aleksandra Jacka, który w czwartek na specjalnie zwołanej konferencji ujawnił bilingi rozmów pomiędzy osobami podejrzanymi o podpalenie i urzędnikami ze słupskiego ratusza.
5 maja Aleksander Jacek wraz ze swoim pełnomocnikiem prawnym Anną Bogucką-Skowrońską złożyli w Prokuraturze Rejonowej w Słupsku wniosek o zmodyfikowanie zarzutów wobec podpalacza Czesława M, biznesmena Andrzeja O (obaj mają już postawione zarzuty w sprawie podpalenia aut Aleksandra Jacka) oraz Macieja Kobylińskiego i jego zastępcy Andrzeja Kaczmarczyka. Jacek chce, aby Andrzejowi O. oprócz podżegania do podpalenia postawiono zarzut dotyczący składania fałszywych zeznań i ponowienie groźby karalnej wobec Jacka. Maciejowi Kobylińskiemu powinien być postawiony zarzut sprawstwa kierowniczego w podpaleniu aut oraz przekroczenie uprawnień przez umorzenie długów wobec miasta rodzinie Czesława M. i nieegzekwowanie podatków Andrzeja O. Natomiast wiceprezydentowi Andrzejowi Kaczmarczykowi mają być postawione zarzuty przekroczenia uprawnień i bezpodstawnego umorzenia należności rodzinie Czesława M.

- Z bilingów, które posiadam wynika że zarówno przed podpaleniem jak i w dniu podpalenia pomiędzy Andrzejem O. oraz Maciejem Kobylińskim i Andrzejem Kaczmarczykiem wykonano około 26 połączeń – wylicza Aleksander Jacek. - Z podpalaczem Czesławem M. Andrzej O. wykonał około 20 połączeń. Nie były to połączenia przypadkowe.
Aleksander Jacek mówi, że nie tylko bilingi świadczą o współudziale urzędników w podpaleniu. Czesław M. miał zeznać Aleksandrowi Jackowi, że kilkanaście dni przed podpaleniem doszło do spotkania Andrzeja O. Czesława M. i Macieja Kobylińskiego w restauracji "Nostalgia" w Poganicach koło Słupska.
- Zawiózł go tam Andrzej O. swoim samochodem – mówi Aleksander Jacek - Byli przy stoliku tylko we trzech. Czesław M. wiedział, że spotyka się z prezydentem miasta. Trochę luźno gadali, a Andrzej O. i Maciej Kobyliński mówili, jak im Aleksander Jacek przeszkadza i jaka to z niego menda. Dali do zrozumienia, że Czesław M. powinien coś w tym temacie zrobić. Padł taki żart, że trzeba Jackowi obciąć pazurki razem z palcami. Czesław M. powiedział, że wie, o co chodzi, ale zrobi to za umorzenie długów jego matce za sklep w Słupsku w wysokości 20 tysięcy złotych. Kobyliński przytaknął głową, bo wiedział, że i tak nie zapłaci z własnej kieszeni. Po wykonaniu zadania Czesław M. miał wysłać do Andrzeja O. sms z umówioną treścią.
Aleksander Jacek po tym oświadczeniu pokazał biling rozmów Czesława M. z którego wynika, że 10 minut po podpaleniu aut Czesław M. wysyła dwa sms do Andrzeja O.
Urzędnicy ze słupskiego ratusza nie chcieli w czwartek komentować tej sprawy. Powiedzieli, że na zarzuty Aleksandra Jacka odpowiedzą w piątek.
Dariusz Iwanowicz, Prokurator Rejonowy ze Słupska powiedział natomiast, że wszystkie wątki, jakie pojawiają się w śledztwie są brane pod uwagę i zostaną na pewno wyjaśnione.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na slupsk.naszemiasto.pl Nasze Miasto