Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia doprowadzenia gazu ziemnego do Świebodzina. 30 lat temu przestała dymić miejska gazownia [ZDJĘCIA]

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Uroczystość zapalenia "świeczki" na ul. Głogowskiej (dawna restauracja "Lubuska"). Na zdjęciach m.in.  Mirosław Algierski (naczelnik miasta), wicewojewoda zielonogórski Józef Łosyk, przewodniczący rady miejskiej Piotr Spychała, kierownik wydziału gospodarki komunalnej UM Władysław Jackiewicz.
Uroczystość zapalenia "świeczki" na ul. Głogowskiej (dawna restauracja "Lubuska"). Na zdjęciach m.in. Mirosław Algierski (naczelnik miasta), wicewojewoda zielonogórski Józef Łosyk, przewodniczący rady miejskiej Piotr Spychała, kierownik wydziału gospodarki komunalnej UM Władysław Jackiewicz. Archiwum prywatne
Minęła szczególna rocznica, jakże istotna dla mieszkańców Świebodzina. Przed 30. laty udało się do miasta doprowadzić gaz ziemny. W 1989 roku nadszedł kres istnienia Gazowni Miejskiej przy ulicy Kolejowej. Mirosław Algierski (ówczesny naczelnik miasta) wspomina, jak spakowali do Poloneza indyki, szynki i jabłka ze świebodzińskich zakładów. Za te rarytasy w śląskim zakładzie załatwili 22 kilometry rur, żeby doprowadzić gazociągiem gaz ziemny z Sulechowa do Świebodzina.

Historia wytwarzania gazu w Świebodzinie sięga roku 1865, kiedy to wybudowano gazownię miejską, zmodernizowaną w 1936 roku. Po wojnie gazownia została odremontowana i ponownie uruchomiona w roku 1947, dzięki zaangażowaniu Waleriana Koszarka, kierownika Lewandowskiego, Józefa Prusinowskiego, Mieczysława Kluja, Zdzisława Cychowskiego, Woźniaka i Mikulskiego. Gazownia wyposażona w zbiornik teleskopowy, dwa piece poziomokomorowe i aparatownię, zaopatrywała mieszkańców w gaz, koks pogazowy, a także zapewniała oświetlenie ulic gazem produkowanym w tzw. retortach.

Gazownia stale wymagała modernizacji. Stanisław Błaszak, były burmistrz Świebodzina po przejściu w 1956 roku na stanowisko dyrektora Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej (MPGK) zadbał m.in. o teleskopowanie zbiornika gazowego i powiększenie jego pojemności z 1.000 do 2.000 m sześc., aparatownię do oczyszczania gazu, budowę wagi wozowej do ważenia koksu, budowę dwóch nowych pieców gazowni i czadnicy (za którą pracownicy otrzymali nagrody racjonalizatorskie), modernizację wielu urządzeń gazowniczych, gazyfikację bezprzewodową (propan-butan) i uruchomienie... łaźni miejskiej przy gazowni, co nastąpiło 1 lutego 1957 roku.

Ponadto na terenie gazowni utwardzono nawierzchnię do składowania węgla i koksu, zmodernizowano wiatę na węgiel wsadowy.

Gaz w butlach

Na skutek stałego wzrostu liczby mieszkańców, wzrosło też zapotrzebowanie na gaz. Nowe budownictwo otrzymało od 1962 roku gaz w butlach.

Po przekazaniu gazowni do resortu Górnictwa i Energetyki - MPGK przystąpiło do rozbudowy gazyfikacji bezprzewodowej uzyskując na koniec 1968 roku - 931 odbiorców, a do połowy 1969 roku 1.219 odbiorców, obejmując dostawę butli nie tylko dla miasta, lecz również dla wsi i dla Sulechowa.

Kres gazowni

Nowoczesna na swoje czasy Gazownia Miejska przy ul. Kolejowej służyła mieszkańcom aż do lat dziewięćdziesiątych XX wieku. Kres jej istnieniu położyła dopiero doprowadzona do miasta sieć gazu ziemnego o lepszej kaloryczności i ciśnieniu. Większość urządzeń została wtedy zdemontowana, pozostał jedynie najstarszy obiekt pierwotnej gazowni i ślad po retortach, z których gaz płynął do lamp ulicznych, czynnych jeszcze w latach powojennych.

30 lat temu

Jak 2 marca 1989 roku donosiła Gazeta Lubuska, od ponad tygodnia mieszkańcy Świebodzina korzystali z gazu ziemnego, doprowadzonego do miasta gazociągiem ze złoża rakoniewicko-grodziskiego. Oficjalne przekazanie instalacji do użytku odbyło się 1 marca 1989 r. Były podziękowania, gratulacje i odznaczenia. Oprócz pracowników miejscowej gazowni w spotkaniu wzięli udział przedstawiciele poznańskiej „Gazobudowy” (główny wykonawca) i Dolnośląskich Zakładów Gazowniczych (inwestor), a także kierownictwo administracyjno-polityczne miasta i wicewojewoda zielonogórski.

Zabrakło rur

Jednak budowa nie była wcale prosta. W latach 1987-1988 „Gazobudowa” budowała gazociąg przesyłowy z kopalni gazu pod Wolsztynem do Sulechowa. Dolnośląskie Zakłady Gazownicze w Zgorzelcu „uzbierały” materiał na gazociąg, ale tylko do Sulechowa. Jak wspomina Mirosław Algierski, ówczesny naczelnik miasta, planowana budowa gazociągu do Świebodzina stanęła po znakiem zapytania: „Nie mamy rur - przykro nam”.

Bloki rosły

Wówczas rada miejska wystosowała apel do wszystkich, którzy mogli pomóc Świebodzinowi wybudować gazociąg. - W tym okresie, w naszym mieście oddawano bardzo dużo nowych mieszkań - podkreśla M. Algierski. Powstawało osiedle Łużyckie, osiedle Widok, intensywnie budowano tzw. patronaty, do których zakłady pracy wnosiły swój wkład (typowe w owych czasach ominięcie planów budowy mieszkań przez spółdzielczość).

Jak mówi M. Algierski, budowę trzech bloków na osiedlu Żaków rozpoczęto tylko dzięki życzliwości pana wicewojewody, który dyskretnie poinformował jego oraz prezesa Świebodzińskiej Spółdzielni Mieszkaniowej o środkach finansowych do wykorzystania. - Wykorzystaliśmy taką szansę - zaznacza M. Algierski.

Misja Polonezem

W tamtych latach gazu brakowało, szczególnie przed każdymi świętami. - Zbiornik wyrównawczy w starej gazowni „siedział” - nie podnosił się. Zaopatrzenie w gaz butlowy to był istny horror - wspomina nasz rozmówca. - Nikt nie chciał dawać warunków na budowę mieszkań - bloków. Powód był jeden - brak gazu.

Jednak od czego było kierownictwo największych świebodzińskich zakładów pracy. Dzięki wsparciu dyrektorów: Tadeusza Jarmala (LZT „Elterma”), Stanisława Giemzy (Świebodziński Kombinat Rolny) oraz Krzysztofa Wołyniaka (Lubuskie Zakłady Drobiarskie) zorganizowano lobbing, którego celem było uzyskanie przydziału 22 kilometrów rur. Specjalnych rur na budowę gazociągu na odcinku Sulechów - Świebodzin. - Dużo pomagała „Elterma”, znali dyrektorów na Śląsku, producentów tych rur, współpracowali ze sobą - tłumaczy M. Algierski.

- Zorganizowaliśmy wyjazd. Do eltermowskiego samochodu marki Polonez zapakowaliśmy indyki z LZD (wtedy rarytas) oraz dobre szynki, a także jabłka z ŚKR. Nasza jednodniowa wizyta dała efekt, po dwóch miesiącach rury były na stacji w Świebodzinie i Wolsztynie. Rurociąg wykonano - podkreśla Mirosław Algierski.

Tani gaz cieszył

Na ul. Głogowskiej, koło ówczesnej restauracji „Lubuska” była tzw. świeca” - zapalony znicz gazu ziemnego. Symbolicznego odpalenia świecy dokonali pracownicy poznańskiej „Gazobudowy”. Byli też obecni pracownicy świebodzińskiej gazowni, Zakładów Gazowniczych ze Zgorzelca oraz wicewojewoda Józef Łosyk. - Wszystkim spadł przysłowiowy kamień z serca. Budownictwo mieszkaniowe było kontynuowane a zmiany systemu ogrzewania w domach jednorodzinnych (na piece gazowe) były dużą radością. Wówczas gaz ziemny był jeszcze tani - zaznacza M. Algierski. Dodaje, że zaangażowanie dobrych ludzi, zaangażowanie mieszkańców z dobrymi pomysłami daje wymierne i dobre rezultaty.

Smród w słoikach

Z likwidacji miejskiej gazowni ciszyli się przede wszystkim mieszkańcy centrum miasta. Ryszard Giliński: - Czy wiem, gdzie była gazownia? Oczywiście, mieszkam po sąsiedzku. Pracował w niej wiele lat mój wuj. To dobrze, że już jej nie ma. Ciśnienie gazu nie było najlepsze, nie wszędzie też gaz dochodził, a przy jego produkcji wokół roznosiły się nieprzyjemne zapachy. Do tej pory pogazowy smród pozostaje w mojej piwnicy. A kiedyś przedostawał się nawet do przechowywanych w niej słoików - mówił nam przed kilkoma laty pan Ryszard.

Uciążliwe warunki

Wraz z wprowadzeniem gazu ziemnego, pracę zakończyli również gazownicy, narażeni na działanie zmiennych temperatur i ogromne zapylenie. Jan Oźmiński, pracownik gazowni tak opowiadał o warunkach panujących w zakładzie. - Praca w gazowni była trudna i ciężka. Przy wypychaniu komory koks miał około 1 tys. stopni C, tworzyło się duże zapylenie. Mimo to, robotnicy produkcyjni świetnie sobie z tym radzili. Zakład dbał o odpowiednie warunki socjalne, przestrzegał terminowych (raz do roku) badań okresowych i regularnie, raz na trzy lata, kierował na leczenie sanatoryjne, a po 15. latach pracy - na emeryturę - podkreślał pan Jan.

POLECAMY: PGNiG chce inwestować w Lubuskiem. O planach na najbliższe lata przedstawiciele PGNiG mówili na konferencji w Wiejcach

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto