Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świebodzin. Diamentowe gody Danuty i Janusza Kulaków ze Świebodzina. Uroczystość z udziałem rodziny i przyjaciół odbyła się w Domu Kresowym

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Rodzina kresowa zawsze razem. Pamiątkowe fotografie z jubileuszu Danuty i Janusza Kulaków ze Świebodzina
Rodzina kresowa zawsze razem. Pamiątkowe fotografie z jubileuszu Danuty i Janusza Kulaków ze Świebodzina Renata Zdanowicz
Dom Kresowy, siedziba Świebodzińskiego Związku Kresowian, to nie tylko budynek, lecz również wspólnota ludzi, których łączą wspólne korzenie. Mimo że przyjechali z różnych części Kresów Wschodnich, chętnie ze sobą biesiadują. Danuta i Janusz Kulakowie ze Świebodzina świętowali 60 lat związku małżeńskiego, w którym wytrwali dzięki zgodzie i wzajemnemu szacunkowi.

Świebodzin. Diamentowe gody Danuty i Janusza Kulaków

Okazji do spotkań w Domu Kresowym w Świebodzinie jest wiele. Do takich okoliczności należą między innymi prywatne święta członków Świebodzińskiego Związku Kresowian, jak imieniny czy rocznice ślubu.

W piątek, 14 czerwca, państwo Danuta i Janusz Kulakowie, od kilkudziesięciu lat mieszkańcy Świebodzina, spotkali się w gronie przyjaciół i rodziny na uroczystości diamentowych godów.

Dostojni jubilaci w związek małżeński wstąpili w 1959 roku w Świebodzinie. Szczęśliwie przeżyli ze sobą już sporo ponad pół wieku.

Kresowe losy zaprowadziły ich do Świebodzina

Pani Danuta, z domu Łoszakiewicz, pochodzi z Wilna. Wczesne lata młodości były dla niej bardzo trudne. - Zaraz po zakończeniu wojny wywieźli mnie z mamusią do Leningradu. Czas był straszny, panował głód. Mamusia zarabiała z kilofem przy odbudowie miasta - niechętnie wspomina tamte lata jubilatka.

Na szczęście, rodzinie udało się odnaleźć obie kobiety przez Czerwony Krzyż. Dzięki temu w 1957 roku pani Danuta przyjechała do Świebodzina.

Pan Janusz pochodzi spod Lidy. Jego rodzina cudem uniknęła zsyłki na Sybir. - Dwa tygodnie ukrywaliśmy się, przemieszkaliśmy w lesie - wspomina jubilat, który z transportem przesiedleńców dotarł do Świebodzina w 1945 roku.

Znajomość zaczęła się przed kinem

Pani Danuta i Pan Janusz poznali się przed kinem „Przyjaźń”. - Stanęłam w kolejce, a że byłam nowa, więc i rozpoznawalna - śmieje się pani Danusia. - Mąż już wtedy też był postacią znaną w mieście, był bramkarzem drużyny piłkarskiej „Pogoń”, a także w reprezentacji województwa. Podszedł i poprosił mnie, żebym mu kupiła bilet na film. I tak zaczęliśmy się spotykać.

Dwa lata chodziliśmy ze sobą, ślub wzięliśmy 13 czerwca 1959 roku

Niestety pamięć nie pozwala już przypomnieć sobie, jaki był tytuł tamtego filmu, który ich połączył. - Dwa lata chodziliśmy ze sobą i po cichu wzięliśmy ślub. Było to 13 czerwca 1959 roku w świebodzińskim Ratuszu, a w grudniu wzięliśmy ślub kościelny - wspominają dostojni jubilaci.

Świeżo upieczeni małżonkowie zamieszkali u rodziców pana Janusza. Z tego kochającego się związku urodziły się dwie córki, Aldona i Izabela. - Bardzo kochane dziewczyny - zaznaczają rodzice. Państwo Kulakowie przez wszystkie lata małżeństwa zamieszkują w Świebodzinie. Z jednego z osiedli bloków przenieśli się do małego domku w centrum miasta, gdzie wśród zieleni spędzają ze sobą kolejne dni.

Pani Danuta pracowała jako pielęgniarka w szpitalu specjalistycznym w Ciborzu. Zaś pan Janusz był długoletnim pracownikiem jednego z wydziałów „Eltermy” - galwanizerni.

Po pracy udzielali się towarzysko. - Mieliśmy dużo znajomych, spotykaliśmy się, bawiliśmy się. Zawsze cieszyliśmy się i nadal cieszymy życiem, żyjemy w zgodzie, pomalutku - podkreślają jubilaci. - Życie tak szybko mija, nie wiemy, kiedy nam ono zleciało, kiedy dzieci dorosły.

Czasami któreś z nas nie ma racji, jednak zawsze trzeba wiedzieć, w którym momencie należy ustąpić

Sześćdziesiąt wspólnych lat jubilaci przeżyli w dużej zgodzie. Jak to osiągnęli? - Czasami któreś z nas nie ma racji, jednak zawsze trzeba wiedzieć, w którym momencie należy ustąpić. Czasem trzeba tę rację nawet przyznać drugiej osobie. Nie ma gotowej recepty na udane życie w małżeństwie - przyznają małżonkowie.

Państwo Danuta i Janusz Kulakowie są aktywnymi członkami Świebodzińskiego Związku Kresowian. Oboje uwielbiają stare przeboje. - Żona śpiewa po rosyjsku - z dumą podkreśla pan Janusz. Ale i trudne wspomnienia wraz z takim śpiewem wracają...

Uroczystość w Domu Kresowym zorganizowała rodzicom córka Izabela. W imieniu kresowej społeczności życzenia parze złożył prezes Mirosław Algierski.

POLECAMY: Złote gody obchodzili Urszula i Edmund Miarowie ze Świebodzina

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.
Zajrzyj też na Facebooka tygodnika Dzień za Dniem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto