Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szop pracz - sympatyczny zwierzak, który łamie serce, ale potrafi zdemolować dach. Groźny szkodnik opanowuje Lubuskie

Renata Zdanowicz
Szop pracz- sympatyczny pluszak z kreskówek to w rzeczywistości szkodnik zagrażający innym gatunkom
Szop pracz- sympatyczny pluszak z kreskówek to w rzeczywistości szkodnik zagrażający innym gatunkom archiwum prywatne
Szopy pracze żyją w lubuskich lasach. Ale też zaczynają przychodzić do gospodarstw domowych. Jak z nimi postępować? Na portalu społecznościowym mieszkaniec gminy Łagów podzielił się sposobem na odławianie szopów i wywożenie ich do lasu. Czy postępował właściwie?

Cóż takiego wyczyniają szopy na podwórkach, że trzeba je usuwać? - Wyjadają jedzenie, wchodzą do śmietników i wywalają śmieci, ich odchody są wszędzie. Przy domu jest budynek gospodarczy. Zaczęły wchodzić na dach i zwalać dachówki. I tu już się zaczął robić problem - opowiada nam pomysłodawca wyłapywania szopów.

Mężczyzna zakupił więc klatkę pułapkę, do której nocą wchodziły szopy zwabione przynętą. Rano wywoził je kilka kilometrów do lasu i wypuszczał. Jak mówi, nie są agresywne, to raczej łagodne zwierzęta.

Czy tak wolno postępować z dzikimi zwierzętami? W Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Gorzowie Wlkp. dowiadujemy się, że szop pracz jest gatunkiem inwazyjnym i powinien być eliminowany ze środowiska. Jak? Najlepszym sposobem ma być umieszczenie szopa w ośrodku rehabilitacji dla dzikich zwierząt. Stanisław Bąkowski zaznacza, że z szopem należy się obchodzić humanitarnie. Najbardziej właściwym jest zgłosić ten fakt do lokalnego wydziału ochrony środowiska, w tym przypadku do gminy, gdyż leży to w jej kompetencjach.

Szop pracz jest postrzegany jako miłe zwierzątko. A jak jest w rzeczywistości? Ten z pozoru sympatyczny ssak jest jednym z 52 gatunków zwierząt i roślin wpisanych w Polsce na ministerialną listę najgroźniejszych oraz jednym z 49 gatunków określanych jako najbardziej niebezpieczne w Unii Europejskiej.

- Jest niezwykle zwinny, świetnie pływa i wspina się po drzewach. Z wody wyławia nie tylko ryby, ale też raki i żaby. Z dziupli i gniazd potrafi wybierać jaja i pisklęta. Jest zagrożeniem nawet dla zajęcy. Żywi się także padliną i roślinami - opisuje zwierzę Nadleśnictwo Sulęcin.

Szop jest gatunkiem obcym dla naszej przyrody i dlatego nie ma w niej godnego siebie przeciwnika. Jego ekspansja zagraża gatunkom chronionym, szczególnie ptactwu, których jaja i pisklęta niszczy. Ale to nie wszystko.

Jak każde dziko żyjące zwierzę, szop również może przenosić choroby pasożytnicze. Ludzie nie zdają sobie sprawy z tego, że śmiertelnie groźny dla człowieka jest gatunek nicienia, którym może się zarazić, nawet mimo odrobaczania zwierzaka.

S. Bąkowski prosi, by podkreślić, że człowiek w ogóle nie powinien mieć żadnego kontaktu fizycznego z dzikim zwierzęciem. Osowiały ptak, którego znajdziemy na spacerze jest zarobaczony, może mieć pasożyty, tym bardziej, że przyleciał z innego kontynentu. Dzikie zwierzęta są po to, by je jedynie obserwować z boku.

Czytelniczka opowiedziała historię uratowanego 2-tygodniowego szopa. Zareagowała bardzo emocjonalnie: - Mąż znalazł w stodole małego szopka. Leżał na podłodze, ale oddychał. Przełożył go do kartonu, przykrył workiem i zostawił w nadziei, że mama po niego wróci. Na drugi dzień szopik leżał w tym samym miejscu. Postanowiliśmy go ratować. Już tak mamy, że nie umiemy przejść obojętnie.

Pani Karolina wzięła go do domu i zawiozła do weterynarza. Całą noc szop karmiony był buteleczką dla szczeniaczków. Na szczęście zaczął jeść. - Mąż przeszukał stodołę i pod dachem znalazł gniazdo z małymi szopikami. Położył w jego pobliżu kartonik z maleństwem. Wszystkie szopki zaczęły głośno piszczeć i mama przyjęła zgubę z powrotem do gniazda. Ten mały skradł nam serca - przyznaje Czytelniczka.

Szopy mają teraz okres lęgowy. - One mają maleństwa w gniazdach, dlatego napisałam do osoby, która odławia i wywozi zwierzaki, żeby teraz tego nie robiła. Niech się wstrzyma jeszcze kilka tygodni - prosiła pani Karolina.

Dodajmy, że szopy uznane oficjalnie za gatunek szkodliwy nie obowiązuje okres ochronny w zakresie polowań. Można do nich strzelać przez cały rok, bez ograniczeń, nawet w okresie lęgowym. Zimą są trudnym celem, gdyż zaszywają się w norach i przesypiają.

Badania nad populacją szopów w Polsce prowadzi Instytut Ochrony Przyrody PAN. W świetle obowiązujących przepisów, art. 122 Ustawy o ochronie przyrody mówi, że nie można wsiedlać ani przemieszczać gatunków obcych. Co jednak, kiedy ktoś wywozi szopy do lasu, czyli do środowiska, z którego przyszły? - Tak naprawdę sytuacja jest bardzo trudna, bo z jednej strony jest ten przepis a z drugiej strony nie ma za bardzo alternatywy co w takich przypadkach robić - przyznaje nam Wojciech Solorz z Instytutu.

Aktualnie Instytut we współpracy z ministerstwem pracuje nad tym, by docelowo zostały stworzone azyle, do których można będzie oddawać zwierzę, by ono tam mogło spokojnie żyć do końca swoich dni. Jak zaznacza W. Solorz, nie można wymagać od każdego obywatela, by schwytanego szopa pracza poddawał eutanazji u weterynarza albo próbował w jakiś inny sposób go utylizować. To też wiąże się z innymi przepisami dotyczącego dobrostanu zwierząt. Ustawa o ochronie zwierząt zabrania, by z zimną krwią pozbawiać życia. Dodajmy, że problem dotyczy także innych egzotycznych gatunków jak choćby żółwie, węże czy papugi, które ludzie nieodpowiedzialnie wwożą do kraju.

Próbowaliśmy ustalić, gdzie w Lubuskiem można oddać złapanego szopa. RDOŚ wskazał nam Park Krasnala w Nowej Soli. Jest tam co prawda woliera i trzy wysterylizowane szopy, ale więcej zwierząt nie przyjmą. Ośrodek rehabilitacji zaś jest dopiero w trakcie budowy. Błędnym tropem okazał się też Ogród Botaniczny w Zielonej Górze, gdzie przebywają tylko gatunki chronione.

Z miejskiego schroniska dla zwierząt uzyskaliśmy kontakt do Sylwii Dobek, do której ludzie dzwonią z prośbą o pomoc, kiedy znajdą rannego szopa albo małe opuszczone przez rodziców, lub kiedy szop wszedł w szkodę i zniszczył dach. Pani Sylwia potrącone zwierzę zabiera na zabieg do kliniki. W zbiórce pieniędzy pomaga jej wtedy Inicjatywa dla Zwierząt. Jeżeli zabieg się udaje, szop mieszka u niej w mieszkaniu. Kiedy dochodzi do siebie, szuka mu miejsca w ośrodku gdzieś na terenie kraju.

Pani Sylwia przyznaje, że szopy potrafią wyrządzać wielkie szkody. W zeszłym roku zgłosił się do niej ośrodek wypoczynkowy z Łagowa, gdzie wszystkie 10 domków zostały zainfekowane szopami. Trzeba było rozebrać kilka dachówek, wejść i odłowić młode zdrowe oraz dorosłe sztuki. A później znaleźć dla nich dom. - I udało nam się to - przyznaje pani Sylwia. Sama też miała przygodę z szopem: - Pewnego dnia weszłam do domu a szop wyjął klepkę i rozebrał mi pół podłogi.

Szopy to szkodniki, zwierzęta inwazyjne i dlatego też nikt ich nie chce. Z punktu ochrony przyrody najlepiej byłoby się ich pozbyć, ale nie ma skutecznych sposobów, żeby to zrobić w większej skali. Natomiast wywożenie pojmanych zwierzaków do lasu nie da wielkiego skutku. One prędzej czy później wrócą.

ZOBACZ JAK CWANIAK SZOP WYDOSTAJE SIĘ Z PUŁAPKI

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto