Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szykana na drodze może ocalić wiele drzew przed bzdurną wycinką [ZDJĘCIA]

Redakcja
Nie słysząc alternatywy od urzędników czy inwestora, mieszkańcy sami wskazali jak można ocalić choć część drzew
Nie słysząc alternatywy od urzędników czy inwestora, mieszkańcy sami wskazali jak można ocalić choć część drzew Renata Zdanowicz
Z początkiem stycznia mieszkańcy Rozłóg (gm. Świebodzin) złożyli do urzędu miasta petycję. Chcieli ocalić przed wycinką 30 drzew, na które urzędnicy wydali wyrok. Sprawa wciąż nie ma rozstrzygnięcia.

Mieszkańcy Rozłóg apelowali do burmistrza przede wszystkim o dialog i rozmowę. Prosili o wstrzymanie wycinki drzew i rozważenie alternatywnych rozwiązań.

Usunięcie drzew związane jest z przebudową drogi gminnej i zapewnienie przyszłym mieszkańcom powstającego osiedla dojazdu i uzbrojenia ich nieruchomości.

Wobec braku reakcji urzędu na dialog, po 20 dniach przedstawicielka mieszkańców jeszcze raz poprosiła o możliwość spotkania w celu wypracowania kompromisu, przedyskutowania możliwych dobrych rozwiązań zabezpieczających interes, zarówno inwestora, jak i mieszkańców. Dodajmy, że spotkania takiego zabrakło mieszkańcom w ubiegłym roku, kiedy zapadały decyzje o budowie nowego osiedla przez dewelopera oraz planach budowy poszerzonej drogi gminnej.

Niby nie powinno dziwić, że mieszkańcy chcą decydować w dotyczących ich kwestiach. Jednak dopiero 6 lutego doszło do spotkania mieszkańców z burmistrzem i deweloperem, wziął w nim też udział zastępca kierownika wydziału inwestycji i planowania przestrzennego UM. Przyjechała lubuska społeczniczka broniąca starych drzew. Do sali wiejskiej przyszło ok. 50 osób. Nie wszyscy popierali ideę ocalenia drzew. - Rozłogi bardzo się rozbudowują, w procesie budowy padło wiele drzew i nie było na to takiej ostrej reakcji państwa - mówiła jedna z mieszkanek.

Burmistrz Tomasz Sielicki także stał na stanowisku, że wycinka drzew i budowa drogi z chodnikiem są konieczne w imię bezpieczeństwa obecnych i przyszłych mieszkańców. Obiecywał, że zieleń zostanie odzyskana poprzez nasadzenia zastępcze, dodając, że oczywiście minie jakiś czas zanim te drzewa wyrosną. Tłumaczył, że budowa drogi - nawet węższej - i tak doprowadzi do tego, że korzenie tych drzew zostaną naruszone, a w perspektywie kilku lat one najzwyczajniej na świecie obumrą.

Z kolei deweloper potwierdził, że projektując drogę architekt rozważał też inne warianty.

Mieszkańcy wskazywali, że przyczyną budowy szerokiej drogi wraz z chodnikiem, wyłącznie na odcinku 354 metrów, przed nowym osiedlem, może być tylko to, by parkowały na niej samochody, dla których nie przewidziano garaży w nowej zabudowie.

- Prosilibyśmy, żeby na chodnikach był zakaz parkowania i wtedy one będą właściwie użytkowane. Dzisiaj w wiosce mamy chodniki, po których nie da się chodzić bo są zastawione autami - mówiono na sali.

Spotkanie trwało ponad cztery godziny. Był więc czas, by uświadomić burmistrzowi, że budowane osiedle nie jest jedyne w wiosce, a w dotychczasowej zabudowie drogi są tak samo potrzebne. Na dowód mieszkańcy uruchomili swoje smartfony i pokazali mapy internetowe miejscowości. Na co T. Sielicki zapowiedział starania o stworzenie w przyszłości drogi, która by odciążyła centrum wsi.

Kończąc spotkanie burmistrz powtórzył, że w jego ocenie powinno się te drzewa wyciąć i, że będzie stał na takim stanowisku, gdyż droga powinna powstać w takim kształcie, jak została zaprojektowana. Dodał, że dyskusja wokół wycinki powinna dla wszystkich być nauczką na przyszłość, żeby o takich rzeczach rozmawiać na etapie projektowania a nie wykonawstwa.

Kiedy wydawało się, że to już koniec spotkania i drzew nie da się ocalić, niespodziewanie nastąpił zwrot akcji. Burmistrz zgodził się na wizję lokalną w terenie. Taka odbyła się nazajutrz z udziałem przedstawiciela dewelopera i mieszkańców. W tej grupie pojawił się przyszły mieszkaniec, który zakupił już dom na nowym osiedlu. - Rozumiem, że teraz wszystko zależy od inwestora. Przed moim domem rosły dwa drzewa, chcieliśmy, żeby tak było. Niestety, jedno już zniknęło. Drugie ma odsłonięte korzenie, nie wiadomo, czy przetrwa. Zaproponowałem rozwiązanie, które widuję często na niemieckich drogach - szykanę drogową (wyspę otaczającą drzewo rosnące w drodze i wymuszającą ograniczenie prędkości - red.). W przypadku, kiedy droga ma mieć 5 metrów szerokości tak czy siak trzeba będzie pobudować garby spowalniające. Można zaoszczędzić pieniądze i jednocześnie spowolnić ruch - tłumaczy swoją propozycję Maciej Szulc.

Czy uda się ocalić choćby połowę drzew? Pewności nie ma.

- Pragnę w imieniu mieszkańców podziękować Gminie i Inwestorwi, że byli na naszym spotkaniu, podjęli się zmian ustalonego już planu, i że udało się wypracować kompromis, o który nam chodziło - podsumowała Anna Gross, autorka petycji.

POLECAMY: Tańczący bór w Zielonej Górze

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto