Mecz rozpoczął się od snajperskiego popisu zawodników, którzy w swoich drużynach najlepiej trafiają za trzy punkty. Zaczął Robert Lowery, goście prowadzili 5:4. Odpowiedział Ludvig Hakanson, ale chwilę później skutecznie przymierzyli - ponownie Lowery oraz Aleksiej Trastsinetski i było 9:15. Kolejne osiem punktów zdobyli jednak zielonogórzanie, dlatego m.in. po trzypunktowych trafieniach Tony’ego Meiera i „Lude” Hakansona miejscowi prowadzili 17:15. Stelmet niewielką przewagę „dowiózł” do końca kwarty.
ZOBACZ TEŻ
Drugą część spotkania znakomicie rozpoczął Jarosław Zyskowski. Zielonogórzanin w 33 sekundy zdobył pięć punktów, niedługo po tym dołożył jeszcze dwa „oczka”, dzięki czemu gospodarze osiągnęli dziewięciopunktową przewagę (31:23). Ale do „konkursu” rzutów za trzy punkty, z bardzo dobrym skutkiem, włączył się wtedy Dominez Burnett. Trafił dwa razy. Dobrze punktowali też inni gracze z Mińska, a że zielonogórskie celowniki jakby zaczęły szwankować efektem była seria 12:0 dla ekipy „Smoków”, która prowadziła 35:31. Gospodarze poprawili jednak skuteczność i m.in. po dwóch kolejnych „trójkach” Hakansona wygrywali 42:38. Prowadzenia nie utrzymali jednak do przerwy m.in. dzięki skutecznemu Maksimowi Salahowi. Drużyny schodziły do szatni przy wyniku 44:45.
Na początku trzeciej kwarty oba zespoły trafiły po dwa rzuty z dystansu, był remis 55:55, później 57:57. Następnie inicjatywę przejęli goście, w 27. min uciekli na osiem punktów (65:57) i z taką przewagą dotrwali do końca tej części meczu (71:63). Tu należy podkreślić, że rywalizacja snajperów dość wyraźnie wypadała na korzyść Białorusinów, którzy za trzy punkty trafiali na poziomie 60 proc. (Stelmet – 39 proc.).
ZOBACZ TEŻ
W ostatniej kwarcie przewaga gości rosła. Sprawiali oni wrażenie mniej zmęczonych, a piłka po rzutach zielonogórzan coraz rzadziej lądowała w koszu. Efekt: 13 punktów przewagi białoruskiej ekipy w 35. min (78:65). Gdy wydawało się, że goście panują nad sytuacją, Stelmet wydobył z siebie jakby dodatkowy zapas sił. Miejscowi zaczęli zdecydowanie lepiej trafiać niż rywale. Straty miejscowych malały błyskawicznie. Od stanu 71:81, zielonogórzanie „wyciągnęli” wynik na 82:81. Za chwilę znów przejęli piłkę i po rzucie Drew Gordona wygrywali 84:81. Gdy do końca meczu pozostawało 38 sekund, do remisu doprowadził Trastsinetski. Zespoły zepsuły swoje ostatnie akcje, doszło do dogrywki.
W dodatkowym czasie gry kolejne „trójki” lądowały w obu koszach. Ale to zielonogórzanie grali nieco lepiej, osiągnęli pięć punktów przewagi (95:90). Im jednak też zaczęły drżeć ręce, dlatego rywale odrobili większość strat. Gdy było 96:95 drogę do kosza znalazł Drew Gordon. Goście rozpoczynali ostatnią akcję, gdy do końca spotkania było już tylko 15 sekund. W tym czasie udało im się trafić tylko jeden rzut osobisty. Później faulowali, a gospodarze nie marnowali okazji na zdobycie dodatkowych punktów.
ZOBACZ TEŻ
STELMET ENEA BC ZIELONA GÓRA – TSMOKI MIŃSK 102:96
KWARTY: 23:21, 21:24, 19:26, 21:13; DOGRYWKA: 18:12.
STELMET ENEA BC: Zyskowski 21, Hakanson 19 (5), Meier 17 (3), Gordon 17 (1), Thomasson 6 oraz Koszarek 9 (2), Zamojski 6 (1), Radić 4, Ponitka 3.
TSMOKI: Lowery 19 (5), Burnett 17 (3), Salah 17 (2), Trastsinetski 13 (2), Wieramiejenka 4 oraz Mirković 11 (2), Pustahvar 10 (2), Liutych 5, Stabrouski 0.
OBEJRZYJ: Zawodnicy Falubazu rozpoczęli treningi ogólnorozwojowe
Wspaniałe show Harlem Globetrotters w Tauron Arenie Kraków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
