Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bolą zęby, głowa?- Pomoże Baczański. O doktorze z powojennego Świebodzina... [ZDJĘCIA]

Wiesław Zdanowicz
Doktor był znakomitym diagnostą, co doceniali pacjenci
Doktor był znakomitym diagnostą, co doceniali pacjenci Archiwum prywatne
Lekarz, gawędziarz i kawalarz, chętnie zapraszający do „Myśliwskiej” na kufelek piwa, zwanego „Baczanem”; był w ówczesnym miasteczku postacią rozpoznawalną i popularną...

Dokotor Jan Baczański organizował miejscowe lecznictwo w Świebodzinie, w pierwszych latach
po wojennej grozie. Dzięki ogromnej praktyce potrafił leczyć wszystko i wszystkich.

Był znakomitym diagnostą, do dziś wspominanym. Był jednocześnie z konieczności internistą, ginekologiem, położnikiem, nawet okulistą i dentystą oraz laborantem.

W cieniu innych wydarzeń, nawet takich jak pierwszy dzień wiosny, umknęła nam ważna data z głębokiej już przeszłości. 21 marca 1970 roku zmarł w Świebodzinie Jan Baczański, lekarz jeszcze za życia otoczony legendą, a jednocześnie bardzo popularna postać w powojennym krajobrazie miasta. Dobrze znany sąsiad.

Przyszedł na świat w 1906 roku w Wilnie jako ósme dziecko tamtejszego fotografa, Ryszarda Baczańskiego, i już w wieku 3,5 lat odczuł boleśnie skutki sieroctwa: szkoły ukończył na przekór trudnym warunkom materialnym rodziny. Sam kształtuje swoją egzystencję - dorabia korepetycjami, wynajmuje się do ciężkich prac fizycznych. - Z tego okresu pozostają mu nie tylko przemrożone, „chłopskie” dłonie, ale też dobra znajomość ludzi - przypomina syn Andrzej.

W liceum, które kończy jako prymus, zdradza duże zdolności politechniczne. Na skutek decyzji starszego rodzeństwa nie podejmuje jednak studiów w dalekiej politechnice (do wyboru: Warszawa, Lwów), wstępuje na wydział lekarski miejscowego Uniwersytetu im. Stefana Batorego. Będąc studentem równocześnie pracuje w Instytucie Higieny w Wilnie. Dyplom lekarza uzyskuje w 1933 roku. Jego wybitne uzdolnienia są dostrzegane przez profesorów, otrzymuje propozycję objęcia asystentury i pracy naukowej. Rezygnuje i przenosi się do miasteczka Miory, podejmuje pracę w ambulatorium, na rok przed wojną zakłada rodzinę.

Cały artykuł przeczytasz w papierowym wydaniu tygodnika "Dzień za Dniem". Od środy już w punktach sprzedaży.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto