Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Było... ekstremalnie! Ekstremalna Droga Krzyżowa 2022 wyruszyła ze Świebodzina

Irena Wojtkiewicz
Dla wielu uczestników przebycie drogi jest wielkim przeżyciem duchowym.
Dla wielu uczestników przebycie drogi jest wielkim przeżyciem duchowym. Rafał Wojtkiewicz
Blisko sto osób wyruszyło w piątkowy (8 kwietnia) wieczór z Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Świebodzinie na trzy trasy Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Jeszcze więcej osób uczestniczyło we mszy świętej rozpoczynającej tegoroczną EDK.

Zobacz zdjęcia z wydarzenia!

Organizatorzy przygotowali w tym roku trzy trasy:

  • Czerwona – św. Ojca Pio (Świebodzin – Rokitno),
  • Żółta – Kresowe Więzi (Świebodzin – Kosieczyn – Świebodzin) i
  • Niebieska (Rokitno – Świebodzin).

Najkrótsza liczyła 48 km, a najdłuższa 57 km. Na całej trasie uczestników EDK troską otoczył WOPR Świebodzin. Ratownicy czuwali w nocy, by pątnicy mogli bezpiecznie dotrzeć do celu, a następnie powrócić do swych domów.

Ekstremalna Droga Krzyżowa 2022

Kolejne EDK za nami. Kolejne cudowne doświadczenie bliskości drugiego człowieka i Boga. Choć w tym roku moja trasa EDK była dla mnie wyjątkowo trudna, może przebyty niedawno covid zrobił swoje, a może znowu przesadziłam z intencjami. Ostatecznie udało się dotrzeć po 12 godzinach nocnej wędrówki do upragnionego celu przed oblicze Matki Bożej Cierpliwie Słuchającej. Były trudne momenty, chwile zwątpienia, cierpienia i bólu. Jednakże obecność Boga w drugim człowieku pozwalała kolejny raz powstać i iść dalej – pisze na swoim profilu fb Mariola Szukalska, pedagog, prowadząca Gabinet Pomocy, Wsparcia i Rozwoju. Twierdzi, że EDK to niesamowite doświadczenie duchowe, gdzie idący obok człowiek jest wyrazem bliskości i czujności Boga. Każdemu życzę choć raz w życiu tego pięknego, cudownego doświadczenia, o którym nie da się opowiedzieć jeżeli się nie przeżyło – kontynuuje Mariola.

Pierwszy raz w EDK

Weronika (14 lat), po raz pierwszy uczestniczyła w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Jej wsparciem na trasie był jej tata. - Zawsze musi być pierwszy raz, a to był mój w kwestii Ekstremalnej Drogi Krzyżowej. Pierwsze razy zazwyczaj są ciężkie, a ten był niezaprzeczalnie najcięższy ze wszystkich w moim życiu. Wyruszyłam z wiarą, determinacją, ambicją młodej osoby, która próbuje nowych rzeczy. Szłam z nadzieją w sercu, a w głowie rozmyślałam. Jednakże z każdym kilometrem rozmyślenia o męce pańskiej zamieniały się w myśli, które uświadamiały mi, że tracę siły, a ból dawał się we znaki. Powtarzano mi, by nie myśleć o przebytych kilometrach i za wszelką cenę próbowałam wyprzeć z głowy te myśli. Zajmowałam myśli modlitwą. Najbardziej przytłaczające w przemierzaniu danego dystansu była niewiedza. Nie miałam pojęcia, ile będę jeszcze zmierzać w stronę ciemności, którą oświetlały tylko latarki. Były momenty wzlotów i upadków. Przez pierwsze kilometry, kiedy zaczynałam czuć ból, po prostu starałam się iść dalej i poczekać aż przejdzie. Było to skuteczne do momentu, w którym zaczął mnie boleć każdy skrawek ciała – wspomina Weronika Kresowska, uczennica Szkoły Podstawowej nr 6 w Świebodzinie. Nie udało mi się przejść całego dystansu. Powodem może była za mała wiara, być może za duża pewność siebie lub zbyt małe przygotowanie. Pamiętam jednak, że kiedy w nocy wsiadłam do auta zrezygnowana i zawiedziona sobą zaczęłam płakać. Kiedy emocje opadły zdałam sobie sprawę, że człowiek uczy się na błędach i zazwyczaj ma szansę drugi raz ich nie popełnić, kiedy dostanie drugą szansę. Moją drugą szansą będzie przejście Ekstremalnej Drogi Krzyżowej za rok z nadzieję, że tym razem już w całości – mówi młoda uczestniczka EDK.

Zobacz też: Sto tysięcy pątników w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej (2018)

Wielkie przeżycie duchowe

Dla Ryszarda była to czwarta Ekstremalna Droga Krzyżowa.

- Każda Droga Krzyżowa jest wielkim przeżyciem duchowym. W moim przypadku jest tak, że jak poszedłem raz to chodzę co rok i tak od czterech lat może mniej kilometrów, ale co rok. Decyzja o uczestnictwie zapadła już rok temu. Teraz pozostała tylko kwestia przygotowania fizycznego, bo duchowe już kształtowało się od kilku lat. Najgorsze było czekanie na ten dzień. Człowiek nieustannie myślał czy wszystko jest zrobione jak należy, czy wszystko zabrałem ze sobą, z kim przejdę tę drogę krzyżową, czy dam radę, czy wytrzymam, czy będzie ze mną moja wiara, czy wiara Jezusa idącego na Golgotę. Nadszedł ten dzień, ta noc, msza, błogosławieństwo, jeszcze uśmiechy, zdjęcia pamiątkowe, pierwsza stacja i wyszliśmy pełni wiary i nadziei, że nie zawiedziemy siebie, a przede wszystkim Jezusa – opowiada Ryszard Kresowski, tata Weroniki. Pierwsze kilometry, pierwsze przemyślenia, nic nie boli i szło się dobrze. W myślach śpiewałem refren pieśni śpiewanej w kościele podczas drogi krzyżowej ,,Na drodze Cię Jezu spotykam i krzyża ciężkiego dotykam, więc pójdę za tobą cichutko, by ulżyć choć trochę twym smutkom”. Było to dla mnie bardzo ważne, bym nie zapomniał, gdzie jestem, w jakiej intencji idę, kto za mnie i za nasze grzechy oddał życie. Z każdą stacją było ciężej. Zaczynały się problemy i trudności, przemyślenia czy dam radę. Wstępny optymizm odchodził w dal, pojawił się niebyt. Zwątpienia czy dam radę. Tu kończyła się nasza wiara i zaczynała wiara w Jezusa. Znowu śpiewałem w myślach ,,Na drodze Cię Jezu spotykam...” Szedłem mając wiarę nie od siebie, ale od Jezusa. Było pięknie były zwątpienia, była wiara, był sukces, było postanowienie, że za rok pójdę jeszcze raz! - mówi Ryszard.

Nie warto żyć normalnie, warto żyć ekstremalnie!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak Disney wzbogacił przez lata swoje portfolio?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto