Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dziki zdychają całymi watahami. Wirus ASF wciąż się rozprzestrzenia w lubuskich lasach

Eliza Gniewek-Juszczak
Eliza Gniewek-Juszczak
Dziki na naszym terenie po prostu wyginą – uważa Janusz Konstańczak. – Wirusa zbyt szybko nie zwalczymy. Wschód Polski pokazuje, że walka z ASF trwa latami.
Dziki na naszym terenie po prostu wyginą – uważa Janusz Konstańczak. – Wirusa zbyt szybko nie zwalczymy. Wschód Polski pokazuje, że walka z ASF trwa latami. Eliza Gniewek-Juszczak
Ponad dwa tysiące dzików do odstrzału przewidziano w województwie lubuskim w styczniu. – Nawet jeśli tyle zostanie wybitych, to i tak za późno – oceniają myśliwi.

– To udawanie. Pic na wodę. Fotomontaż – ocenia Andrzej Brachmański, wieloletni myśliwy, współtwórca obowiązującego dzisiaj prawa łowieckiego, były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji, ostatnie decyzje w sprawie ASF w Lubuskiem. I wyjaśnia, że jest zgoda wojewody na polowania zbiorowe, ale mogą się odbywać za zgodą powiatowych lekarzy weterynarii, a ci zgody takiej nie wydają. Mogą być polowania indywidualne, ale muszą być wskazane chłodnie, a tych nie ma wszędzie.

Jeden dzik chory w chłodni, wszystkie tusze do utylizacji

Obwody łowieckie, które dzierżawi koło Jeleń z Bojadeł, obejmują część powiatów nowosolskiego i zielonogórskiego. To część gmin Nowa Sól, Kolsko i Bojadła, czyli teren województwa, w którym w listopadzie ub. roku znaleziono pierwsze padłe dziki. ASF jest tutaj wciąż aktywny. W środę prezes koła Janusz Konstańczak odebrał telefon od łowczego, który znalazł 12 ciał dzików. – Zdychają całe watahy – przyznaje szef koła. – Straciłem rachubę, ile ich u nas znaleziono. To dobre kilkadziesiąt sztuk.

Tymczasem, indywidualne polowania, które mogą ukrócić rozprzestrzenianie się wirusa, są możliwe wyłącznie wtedy, gdy jest też możliwość dostarczenia tusz do chłodni wskazanej przez lekarza weterynarii. – Na terenie mojego koła takiej chłodni nie ma. Jest możliwość odstawienia tusz bezpośrednio do zakładu utylizacyjnego, ale te nie wyrabiają się z odbiorem. Nie przyjeżdżają na każde wyzwanie. Jest to duży problem – ocenia nasz rozmówca. – Ale być może w końcu te chłodnie będą. W ciągu ostatnich dwóch tygodni dosyć często odbieram telefony z inspektoratów weterynaryjnych i chociaż nie ma konkretnych informacji, to fakt, że te osoby dzwonią, wskazuje, że coś się dzieje. Próbuję to odbierać jako pewną nadzieję.

– Jeśli mięso jest zdrowe. powinno być wprowadzone do obrotu. A jeśli ma być oddawano bezpośrednio do utylizacji, to takie działanie jest niegospodarne i mocno nieetyczne. Najlepiej na walce z ASF wychodzą firmy utylizacyjne. Brały po 200 zł, ale teraz doliczają za kilometr dowozu 3 - 4 zł. To wychodzi do zapłacenia 800 - 900 zł. Mają złoty okres. Myśliwy nie może zawieźć tuszy do utylizacji, musi przyjechać taka firma – tłumaczy szczegóły Andrzej Brachmański.

Ma być więcej chłodni do przechowywania tusz dzików

O chłodnie dopytywaliśmy już w grudniu Główny Inspektorat Weterynarii. Otrzymaliśmy odpowiedź: „Na terenie powiatów, na terenie których wystąpił wirus ASF u dzików, tj. powiat Krosno Odrzańskie, Nowa Sól, Świebodzin, Zielona Góra, Żagań , Żary i Wschowa, funkcjonują 42 chłodnie przeznaczone do przetrzymywania tusz dzików. Ponadto 10 zamówionych chłodni zostanie dostarczonych do końca stycznia bieżącego roku”- czytamy w przesłanej odpowiedzi.

Szef koła łowieckiego Jeleń zaznacza jednak, że ani chłodnie, ani możliwość obrotu tuszami dzików, nie zmienią sytuacji zbyt mocno: – Warunki odstrzału w strefie czerwonej są bardzo rygorystyczne. Myśliwy musi spełnić tyle warunków po odstrzale, że moim zdaniem w przeciągu miesiąca sprawa skończy się tak, jak na wschodzie kraju, myśliwi chociaż będą mieli możliwość strzelania, nie będą chcieli tego robić. Zasady bioasekuracji są zrozumiałe, trzeba ich przestrzegać, ale bardzo uciążliwe są inne sprawy, wypełnianie dokumentów, fotografowanie tusz, określanie według GPS lokalizacji odstrzału.

Janusz Konstańczak podkreśla, że kiedy myśliwy nie będzie miał żadnej korzyści z odstrzału, a jedynie obowiązki, nie będzie tego robił. A chodzi o to, że jeśli w chłodni nawet jedna tusza okaże się mieć wirusa, wszystkie, które były w tej chłodni, będą przeznaczone do utylizacji.

– Na naszym terenie jestem przekonany, że żaden ustrzelony dzik nie będzie mógł być przeznaczony na własny użytek myśliwego. Może się okazać po pierwszych tygodniach polowań, że wszystkie tusze są utylizowane – tłumaczy.

Tam gdzie wystąpi ASF nie można strzelać

– Rozporządzenie wojewody daje możliwość zbiorowego polowania za zgodą powiatowych lekarzy weterynarii, ale ci ich nie udzielają. Zresztą zostały ostatnie dni na takie polowania. Prawo łowieckie mówi, że można je organizować tylko do końca stycznia. Trzeba było nam je nakazać już po 4 listopada, kiedy był wykryty pierwszy przypadek choroby. Wtedy mogliśmy znacząco zmienić sytuację, w tej chwili jest zdecydowanie za późno – tłumaczy myśliwy.

Tymczasem okolice Sławy i Nowej Soli były objęte oficjalnym zakazem jakichkolwiek polowań już od 15 listopada. Zakaz polowań na terenie, gdzie znaleziono dzika z ASF przez określony czas, nie jest pomysłem lubuskim, ani nawet tylko krajowym, zalecany jest przez instytucje europejskie. – To zupełnie błędne i niezrozumiałe, nie mieści się w logice – podkreśla szef koła łowieckiego.

Dopytujemy, co będzie dalej?

Główny Inspektorat Weterynarii informuje, że „w ramach odstrzału sanitarnego w 2019 r. pozyskano 1697 sztuk dzików na terenie następujących powiatów: Gorzów Wlkp., Krosno Odrzańskie, Międzyrzecz, Nowa Sól, Słubice, Strzelce Kraj., Sulęcin , Świebodzin, Zielona Góra, zielonogórski, Żagań, Żary, Wschowa. Dane dot. planów odstrzału i zrealizowanych odstrzałów na rok 2020 będą dostępne w najbliższych tygodniach”.

– Gdyby pieniądze na poszukiwania padłych dzików w lasach, grodzenie terenów przeznaczono dla rolników na prawdziwą bioasekurację, mielibyśmy taką sytuację, że wirus nie miałby jak dostać się do chlewni i byłyby uratowane – przekonuje Andrzej Brachmański.

– Dziki na naszym terenie po prostu wyginą – uważa Janusz Konstańczak. – Wirusa zbyt szybko nie zwalczymy. Wschód Polski pokazuje, że walka z ASF trwa latami. Ale myślę, że oswoimy się z tą sytuacją. Już teraz większość myśliwych i osób niezwiązanych ze sprawą zaczyna to akceptować. Wirus jest i nie mamy na niego wpływu.

Czytaj więcej: Afrykański Pomór Świń w Lubuskiem

Zobacz wideo: Niemcy postawili elektryczny płot na granicy z Polską. Ma chronić przed ASF

wideo: TVN24

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Niedziele handlowe mogą wrócić w 2024 roku

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Dziki zdychają całymi watahami. Wirus ASF wciąż się rozprzestrzenia w lubuskich lasach - Gazeta Lubuska

Wróć na krosnoodrzanskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto