Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Jak nie ulec modzie na morsowanie? Rok temu mieszkaniec Żar wpadł na oryginalny pomysł i zaczął mopsować!

Małgorzata Fudali Hakman
Małgorzata Fudali Hakman
Marcin Oszmiańczuk(z prawej) i Łukasz Szostek przed MOPS Żary
Marcin Oszmiańczuk(z prawej) i Łukasz Szostek przed MOPS Żary Archiwum prywatne
Rok temu mieszkaniec Żar, Marcin Oszmiańczuk wpadł na naprawdę niecodzienny pomysł. Ten znany w środowisku sportowiec i triatlonista postanowił hartować ciało w dość oryginalny sposób.

Marcin od dawna biega, jeździ rowerem i pływa. Regularnie bierze udział w zawodach triatlonowych, a więc organizm ma naprawdę zahartowany. Jednak nigdy nie uległ modzie na morsowanie. Nie biega w szortach po górach i nie siedzi rozebrany w przeręblu.

-Moje pierwsze morsowanie zaliczyłem rok temu, ale było to pierwsze i ostatnie zanurzenie się w lodowatej wodzie. Niestety mam zbyt delikatne ciało i dostałem odmrożeń, mimo iż nie byłem w wodzie jakoś przesadnie długo. Nadal jednak chodzę z morsami, ale już jedynie jako fotograf. Wiadomo, że morsowanie bez zdjęcia na fejsa to nie morsowanie i taka osoba, która zrobi kilka zdjęć jest potrzebna, mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że jest najważniejsza-śmieje się Marcin.

Wystarczy mieć trochę inwencji
Postanowił jednak zapisać się historii swoim oryginalnym pomysłem na…mopsowanie. Wymyślił, że rozbierze się do rosołu i stanie przed budynkiem Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Żarach i pomarznie na śniegu i mrozie kilka minut. Pomysł szalony, ale trzeba przyznać bardzo zabawny.
-Teraz morsuje prawie każdy a ja nie lubię robić jak każdy -opowiada Marcin Oszmiańczuk. – Kiedyś przechodząc koło żarskiego MOPS-u wpadłem na pomysł, aby zrobić to w sposób żartobliwy. Zrobiłem zdjęcie w pozycji jaką najczęściej przyjmują morsy do fotki i wrzuciłem na fejsa z opisem iż odkryłem swoją niszę i nową odmianę morsowania-mopsowanie.

Pomysł kazał się na tyle zaraźliwy, że ostatnio dołączył do niego kolega, z którym wspólnie trenuje. Łukaszowi Szostkowi, który jest czynnym morsem, mopsowanie bardzo się spodobało.
-Widząc, że Marcin postanowił mopsować, też chciałem spróbować tej formy obcowania z naturą. Poprosiłem, żeby mi towarzyszył przy moim pierwszym razie i udzielał rad oraz wskazówek, ponieważ jest doświadczonym mopsiarzem. Adrenalina oraz utrzymujące się długo endorfiny sprawiły, że postanowiłem że na tym pierwszym razie się nie skończy-stwierdził Łukasz Szostek.

Łukasz Szostek morsuje także tradycyjnie. Na zdjęciu z Michałem Gołębiewskim
Łukasz Szostek morsuje także tradycyjnie. Na zdjęciu z Michałem Gołębiewskim Archiwum prywatne

Marcin Oszmiańczuk twierdzi, że jego sposób jest na pewno zdrowszy niż tradycyjna forma morsowania, ale robi to z przymrużeniem oka i widać, że ma z tego niezła zabawę.
-Jak dla mnie na pewno zdrowsze od morsowania. Jest też śmiesznie, a jak wiadomo śmiech to zdrowie. Pierwsze mopsowanie daje też dużą dawkę adrenaliny. Twierdzi, że nie jest to żadna forma protestu, bo gdyby mógł sam bym morsował.

-Uważam, że to świetna sprawa ludzie wychodzą na świeże powietrze zamiast siedzieć w domu. Zauważyłem, że to bardzo integruje ludzi. Sam osobiście poznałem wiele nowych ciekawych osób.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Maturzyści zakończyli rok szkolny. Czekają na nich egzaminy maturalne

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zary.naszemiasto.pl Nasze Miasto