Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Myszęcina: dajcie nam oddychać! Hodowcy: akcja była zainscenizowana

Alicja Kucharska, RZ
We wsi rozwieszono transparenty. W hodowli była kilkugodzinna kontrola.
We wsi rozwieszono transparenty. W hodowli była kilkugodzinna kontrola. Renata Zdanowicz
We wsi wiszą transparenty. To protest przeciwko smrodowi z tuczarni trzody chlewnej w Myszęcinie. - Jest nie do zniesienia. Mieszkańcy mają po prostu dosyć - mówi mieszkaniec Myszęcina, Przemysław Gordzelewski.

Spór pomiędzy częścią mieszkańców a właścicielem hodowli trwa już od kilku lat. Ostatnio było o nim głośno w 2016 roku, kiedy organizowano spotkania z udziałem służb ochrony środowiska, weterynaryjnych, sanitarnych oraz władz gminy. - To nic nie dało. Żadna z kontroli nie przyniosła skutku, służby nie zadziałały tak, jak oczekiwali tego mieszkańcy - mówi pan Przemysław. - Dwa lata temu był nawet powołany zespół, który miał znaleźć rozwiązanie problemu między hodowcą a mieszkańcami i miał być łącznikiem z instytucjami…

Mieszkańcy zaprotestowali! „Uwaga smród” - transparenty z takimi napisami można napotkać w wielu miejscach w Myszęcinie. „Dość dyktatury smrodu”, „Dajcie nam oddychać”, „Pomocy, smród nas zabija” - to kolejne z haseł. - We wtorek (21 sierpnia) w chlewni odbyła się kolejna kontrola, wszyscy liczą, że ta w końcu przyniesie rezultat. Ile jeszcze mamy tak żyć? - pytają.

- Niegdyś chociaż były przerwy, tygodniowe, zdarzały się miesięczne, a teraz? Smród jest niemal bez przerwy. Śmierdzi w całym domu, w dzień, w nocy. Czasem nawet budzimy się w nocy, bo odór jest nie do zniesienia - dodają.

- Były pewne ustalenia, a nic się nie zmieniło. Liczyliśmy, że w końcu wszystko wróci do normy. Próbowaliśmy znaleźć kompromis… - podkreśla pan Przemysław. - Nikt nie broni temu panu gospodarzyć, nie było naszym celem, żeby przepędzić go z Myszęcina, chcieliśmy tylko móc normalnie żyć w swojej wsi. Niegdyś były tu nawet dwa duże zakłady i mieszkańcom nie przeszkadzały, bo i odór był rzadkością. Akcja protestacyjna to nasza reakcja na coraz gorszą sytuację i brak pomocy różnych instytucji.

Mieszkańcy skarżą się również, że mimo zapewnień właściciela chlewni, że gnojowica nie będzie wywożona na pola w weekendy, wcale się tak nie dzieje. - A przy tych temperaturach to po prostu dramat.

Hodowcy wyjaśniają

Właściciele hodowli uważają natomiast, że cała sprawa przybrała na sile ze względów politycznych i zbliżających się wyborów. - Wiele osób dlatego zaangażowało się w akcję przeciw mnie - mówi producentka trzody Joanna Stawarz. - Jeśli chodzi o odory, odczuwane przez mieszkańców w ostatnich dniach, nie pochodzą z mojej działalności. Pola nieopodal Myszęcina zostały nawiezione obornikiem naturalnym, lecz nie przeze mnie. To jednak zostało wykorzystane przeciw nam. Obiecane było nie wywozić gnojowicy w weekendy i to zostało dotrzymane. Zdarzyło nam się raz, o czym wcześniej zawiadomiono sołtysa - zaznacza.

J. Stawarz zapewnia też, że nie odżegnuje się od złożonych obietnic. - Podjęliśmy się wykonania dodatkowych szamb, mamy nawet pozwolenie, jednak w międzyczasie zmieniły się przepisy. I zainwestowanie pieniędzy w tej chwili mijałoby się z celem, gdyż już - zgodnie z przepisami - należałoby wykonać dwa razy większe szamba. Po drugie mają być na ten cel dotacje krajowe, chcemy z tego skorzystać, bo to naprawdę potężne koszty.

Właścicielka podkreśla też, że wentylacja kominowa, którą obiecano zrobić, jest w trakcie realizacji. - Jest zakupiona, ale mam problem ze znalezieniem fachowca. Mimo to zwiększyłam liczbę wentylatorów elektrycznych w chlewni, które działają non stop. Warto podkreślić, że w momencie kontroli i badania powietrza, nie wykryto przekroczenia żadnych norm.

- A ostatnia kontrola? To był najazd. Kilka samochodów, kilkanaście osób. Powiatowe i wojewódzkie służby - mówi. - Stwierdzono niewielkie nieprawidłowości, np. z zakresu bioasekuracji, które można by usunąć w dwie godziny… zwykle wydawano zalecenia i termin na usunięcie usterek, a teraz dostałem nakaz natychmiastowej likwidacji stada, bez możliwości odwołania. Musimy więc wywieźć stado z chlewni, co oznacza dla nas prawdopodobnie koniec działalności, bo straty będą zbyt duże. Kontrole nie są dla mnie nowością, ale to, co dwa lata nie było problemem, podczas ostatniej kontroli się stało, np. wtedy pomieszczenia na świnie były w porządku, teraz już nie. Wedle mnie to naginanie faktów…

J. Stawarz zaznacza, że przez wszystkie lata działalności, wszelkie protokoły różnych instytucji były pozytywne. - Co wskazuje na to, że cała ta akcja była zainscenizowana - dodaje.

- Odnośnie przykrych zapachów nie mieliśmy żadnych telefonów od mieszkańców Myszęcina. Nawet urząd gminy nie poinformował nas o rzekomym problemie. Po prostu zostaliśmy wykorzystani do wyborów samorządowych.

J. Stawarz zaznacza, że Szczaniec jest gminą typowo rolniczą, której głównym sektorem gospodarki jest produkcja rolnicza. - Nastawiona przede wszystkim na hodowlę trzody chlewnej, o czym traktuje Strategia Rozwoju Społeczno-Gospodarczego. W Myszęcinie od zawsze hodowało się świnie. My jesteśmy tu od 10 lat. Część mieszkańców wsi twierdzi, że uciążliwość zapachowa pojawia się sporadycznie i krótkotrwale, głównie przy zmianach warunków atmosferycznych.

Czyja to klęska?

Na ponowne skargi mieszkańców odpowiedział również urząd gminy. „Po licznych kontrolach prowadzonych z inicjatywy mieszkańców i wójta gminy, producenci trzody mają się dobrze, a smród coraz większy - czytamy w komunikacie opublikowanym na oficjalnej stronie Gminy Szczaniec. Znajdziemy w nim również stwierdzenia, że w walce ze smrodem klęskę poniósł również Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska, Powiatowy Inspektor Weterynarii, Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego...

Wójt Krzysztof Neryng przypomina, że samorząd problemem „odorowym” zajmuje się od dawna. - Próbujemy coś w tej sprawie zrobić, podejmowaliśmy różne inicjatywy. Widząc, jak zawiodły instytucje, zwróciłem się o pomoc do urzędu wojewody - zaznacza. - Mam nadzieję, że to przyniesie skutek, gdyż służby na szczeblu powiatowym próbowaliśmy uruchomić przez kilka lat. To, że służby te poniosły klęskę jest stwierdzeniem faktu. Nie poradziły sobie z tym problemem, tak jak nie poradził sobie nasz zespół ds. zmniejszenia uciążliwości zapachowych w Myszęcinie, z którym wiązaliśmy duże nadzieje.

Głos mieszkanki

Z kolei Anna Wróblewska z Myszęcina podkreśla, że osobą, która wspierała mieszkańców w całej sytuacji był Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska. - Byłam w stałym kontakcie z inspektorem, który zawsze był gotowy do spotkań i rozmów. Zrobił naprawdę wiele w tej sprawie i jeśli odniesiemy sukces, to będzie w tym również jego duża zasługa. Nie zgadzam się więc ze stwierdzeniami, że zawiodła każda z instytucji. Chcielibyśmy uniknąć sytuacji, w której przełom w sprawie zostanie ogłoszony jako sukces lokalnej władzy, która od lat z dużym dystansem podchodziła do problemu, z jakim zmaga się wieś, twierdząc, że nie jest stroną w sprawie. Podkreślamy, że celem jest przywrócenie godnego życia mieszkańców, nie walka personalna. Nie chcemy, by ewentualne pozytywne skutki naszych działań zostały wykorzystane w zbliżającej się kampanii przedwyborczej.

Wójt ma nadzieję

- Moim zdaniem właściciel chlewni nie wypełnił żadnego ze swoich zobowiązań, tj. nie wybudowano dodatkowych zbiorników na nieczystości płynne, nie podjęto działań w kierunku poprawy wentylacji, właściciel zobowiązał się także, że nie będzie wywoził gnojowicy w weekendy i święta - wylicza K. Neryng.

Wójt podkreśla, że od samego początku mieszkańcy stawiali sprawę jasno mówiąc: „nie chcemy tych ludzi stąd wyrzucić. Rozumiemy, że mieszkamy na wsi i ma prawo czasami śmierdzieć, natomiast domagamy się, aby swoją działalność prowadzili zgodnie z zasadami dobrej praktyki rolniczej, hodowlanej”. - Liczyłem, że uda się dojść do konsensusu, że hodowla będzie prowadzona tak, by było to jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców. Teraz mamy nadzieję, że ostatnia kontrola będzie bardziej wnikliwa oraz wielokierunkowa i przyniesie efekty, na które czekamy wszyscy, zarówno mieszkańcy, jak i ja - podsumowuje wójt Neryng.

Stanowisko służb

Ewa Bekisz, Powiatowy Lekarz Weterynarii wyjaśnia, że kontrola w fermie trwała dwa dni (21,22 sierpnia). - Kontrola się zakończyła, natomiast postępowanie nie. Są stwierdzone uchybienia, wszczęte są postępowania wobec posiadacza zwierząt. Co będzie dalej? Dużo zależy od tego, jak druga strona do tych zaleceń podejdzie.

Jak zaznacza E. Bekisz, uciążliwości zapachowe nie leżą w kompetencjach inspekcji weterynaryjnej. Ta zajmuje się nadzorem nad podmiotami, wynikającym z różnych przepisów, m.in. dobrostanem zwierząt, wymaganiami dotyczącymi bioasekuracji, identyfikacją i rejestracją zwierząt, wymaganiami dotyczącymi pasz i utylizacji, obrotu zwierzętami. Dodaje, że podczas ostatniej kontroli był wykonany pomiar gazów szkodliwych w chlewniach. Tak jak poprzednio, tak i teraz, nie stwierdzono przekroczeń normy.

- Hodowca ma wyznaczone terminy na usunięcie uchybień - komentuje E. Bekisz.

Mirosław Ganecki, Lubuski Wojewódzki Inspektor Ochrony Środowiska wyjaśnia, że osobiście, ale i z pracownikami WIOŚ, poświęcili dużo czasu, by rozwiązać problem mieszkańców Myszęcina. Brali udział we wszystkich spotkaniach, w negocjacjach z właścicielami chlewni, kontrolach (niektóre z nich odbyły się także z inicjatywy WIOŚ). M. Ganecki był również członkiem zespołu, którego celem miało być wyeliminowania problemu. - Również ostatnia kontrola była przeprowadzona z inicjatywy WIOŚ - mówi M. Ganecki. - O jej wynikach będziemy mogli poinformować, gdy zostanie przygotowany raport. W pomoc mieszkańcom, rozwiązanie problemu odoru w Myszęcinie, byliśmy mocno zaangażowani od samego początku, prowadziliśmy wiele działań i stale monitorowaliśmy sytuację.

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto