Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Nigdy nie byłem nauczycielem, ale dzięki pani minister mogę egzaminować uczniów. To bardzo miły gest [KOMENTARZ REDAKCYJNY]

Redakcja
Teraz w komisji egzaminacyjnej nie musi być już żaden czynny (w sensie: pracujący w tym zawodzie) nauczyciel
Teraz w komisji egzaminacyjnej nie musi być już żaden czynny (w sensie: pracujący w tym zawodzie) nauczyciel Mariusz Kapała
Minister edukacji Anna Zalewska zmieniła rozporządzenie dotyczące egzaminów w szkołach. Teraz w komisji egzaminacyjnej nie musi być już żaden czynny (w sensie: pracujący w tym zawodzie) nauczyciel.

Do tej pory musiał być jeden czynny z placówki, w której odbywa się egzamin, dyrektorzy szkół dbali też o to, żeby był drugi - też czynny - z innej placówki. Teraz, w świetle nowego rozporządzenia minister Zalewskiej, wystarczy mieć "kwalifikacje pedagogiczne". Gdyby ktoś miał kłopoty z czytaniem ze zrozumieniem, ministerstwo tłumaczy, że chodzi także o osoby, które „nie pracują w żadnej szkole czy placówce (w domyśle: oświatowej – red.)”.

Innymi słowy - mógłbym do komisji egzaminacyjnej zgłosić się i ja, absolwent AWF (kierunek nauczycielski) sprzed ponad ćwierć wieku. Nie jestem i nigdy nie byłem czynnym nauczycielem. W szkole bywałem tak często, jak każdy rodzic, no – może parę razy więcej, odwiedzić żonę – nauczycielkę w pracy. Ale to nie szkodzi, mogę egzaminować nie tylko ósmoklasistów i gimnazjalistów, ale również maturzystów. Musiałbym przejść jedynie przeszkolenie, które może trwać np. godzinę.

To trochę tak, jakby ksiądz, który po skończeniu seminarium zrzucił sutannę i pracował w fabryce albo korporacji, po ćwierć wieku miał ją założyć i spowiadać wiernych. No, po godzinie przygotowawczej rozmowy z proboszczem… W sumie jednak ze strony pani minister to bardzo miły gest w moją stronę. Jako wuefista wierzący, ale niepraktykujący czuję się doceniony.

Czytaj także:
Wiem, jak skończyć strajk nauczycieli, zanim go zaczną (komentarz redakcyjny)
Platforma Obywatelska funduje nam lekcję absurdu

Nie wiem, czy podobnie przychylnie ten gest pani minister odbiorą nauczyciele i dyrektorzy szkół. W oficjalnym komunikacie na ten temat na stronie internetowej ministerstwa ani razu nie pada słowo „strajk” (wszak nawet dzieci wiedzą, że jak się czegoś nie nazywa, to tego nie ma). Jest jednak też w rozporządzeniu druga zmiana: do tej pory jeden nauczyciel na egzaminie „przypadał” na 20 uczniów, zgodnie z nowym rozporządzeniem na 25, a w przypadku maturzystów – nawet na 30.

Ministerstwo twierdzi, że to zmiany wprowadzone na prośby dyrektorów. Rozmawiałem z kilkoma w Gorzowie – żaden się do takich próśb nie przyznał, żaden też nie słyszał, żeby mieli to zrobić inni dyrektorzy. Oczywiste ich zdaniem jest, że rząd próbuje wywrzeć presję na nauczycieli, a jednocześnie ułatwić przeprowadzenie egzaminu, gdyby trwał strajk.

Warto też zauważyć, że komunikat w sprawie zmiany rozporządzenia na stronie internetowej ministerstwa kończy się hasłem: „Uczniowie, my #JesteśmyzWami”. Nie sądzę, żeby komisja egzaminacyjna bez choćby jednej znanej uczniom nauczycielskiej twarzy, choćby bez jednego czynnego nauczyciela (a taka zgodnie z nowym rozporządzeniem minister Anny Zalewskiej może powstać), była tego dowodem.

Zobacz wideo: Nauczyciele zapowiadają strajk

Polecamy: TOP 10 NAJPOPULARNIEJSZYCH UCZELNI

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Nigdy nie byłem nauczycielem, ale dzięki pani minister mogę egzaminować uczniów. To bardzo miły gest [KOMENTARZ REDAKCYJNY] - Gazeta Lubuska

Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto