Po pikniku wybuchł konflikt
Po pikniku w Myszęcinie pozostały miłe wspomnienia i zdjęcia. Przybyło także zaszczepionych. Pozostało jednak coś jeszcze - nieopłacony rachunek za usługi elektryka, którego nikt nie chce opłacić.
Piknik był inicjatywą odgórną, a jego organizację scedowano na samorząd. Tym razem rzuconą rękawicę podniosło sołectwo. Zapowiadała się piękna współpraca w wyższym celu. Skończyło się jednak wielkim konfliktem.
To właśnie problemy z prądem rzuciły iskrę niezgody pomiędzy sołtys Myszęcina a wójta Szczańca. Iskierkę rozdmuchano rzucając kolejne oskarżenia, aż w końcu doszło do małego pożaru.
Zobacz też: „Szczepienia muszą przybrać na sile”. Coraz więcej zakażeń w grupie wiekowej 21-30 lat
Prąd to podstawa
Sołtys Anna Wróblewska zarzuca gminie brak pomocy przy organizacji wydarzenia, a samemu wójtowi niestosowne zachowanie wobec niej. Oprócz tego informuje o konflikcie związanym z uzgodnieniem odpowiedzialności za opłacenie usług elektryka. Wieczorem, dzień przed piknikiem, wynikły problemy z prądem na placu, gdzie miała się odbyć impreza. Sołtys poinformowała o tym wójta sms-em, nie spotkała się jednak z taką reakcją, jakiej oczekiwała. Jak twierdzi, ten odpisał jej w prześmiewczy sposób. Sołtys w rozmowie z nami zaznacza, że prąd to podstawa do działania punktu szczepień. Potrzebny był chociażby do działania komputerów lub lodówki, w której znajdowały się szczepionki.
I dodaje, że wójt odmówił zapłaty za usługę elektryka, który przyjechał na jej prośbę.
Praca zlecona bez uprzedzenia
Wójt Szczańca Krzysztof Neryng widzi te wydarzenia jednak w nieco inny sposób. W wydanym na stronie gminy oświadczeniu informuje, że wiadomość dotyczącą prądu dostał od sołtys w piątek późnym wieczorem, co komentuje jako "nie do zaakceptowania". Co więcej, dodaje, że prąd cały czas był, a wezwanie elektryka było konieczne przez nieumiejętne stosowanie urządzeń.
Jak pisze Neryng, zlecanie zewnętrznym podmiotom prac, bez wcześniejszego ustalenia z osobami odpowiedzialnymi za to w gminie, jest niedopuszczalne. Z opublikowanego oświadczenia wynika także, że zaangażowanie w organizację imprezy było wprost przeciwne do tego, co twierdzi sołtys.
(...) twierdzenie , że "Gmina nie dołożyła żadnych starań w przygotowaniu tego przedsięwzięcia" – jest zwyczajnym kłamstwem
- podaje wójt, który odwiedził miejsce organizacji pikniku dwa dni przed imprezą. Wówczas to zauważył, że przygotowania są jeszcze w powijakach.
Kiedy na popołudniowym spotkaniu przekazałem pani Sołtys swoje uwagi oraz obawy związane z brakiem jakichkolwiek działań przygotowujących do planowanej imprezy, usłyszałem: „ – Czy Myszęcin kiedyś nie był przygotowany?!”
- pisze wójt.
Ostatecznie nie wiadomo, kto zapłaci rachunek.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?