Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pozostały ślady po tragicznej historii budowy przez Niemców IG Farben

Bogusław Kwiecień
Bogusław Kwiecień
Bartłomiej Szymański (od lewej) i Łukasz Szymański ze Stowarzyszenia "Pro Fortalicium" przed schronem niemieckim z czasów II wojny światowej, który do niedawna stał na terenie przyszłego parku Pokoju.
Bartłomiej Szymański (od lewej) i Łukasz Szymański ze Stowarzyszenia "Pro Fortalicium" przed schronem niemieckim z czasów II wojny światowej, który do niedawna stał na terenie przyszłego parku Pokoju. Bogusław Kwiecień
Na terenie przyszłego parku między ulicami Dąbrowskiego i Tysiąclecia w Oświęcimiu pasjonaci historii ze Stowarzyszenia "Pro Fortalicium" natrafili na ślady po barakach, które zaczęły powstawać wraz z rozpoczęciem przez Niemców budowy fabryki IG Farben.

Pasjonaci ze Stowarzyszenia na Rzecz Zabytków Fortyfikacji "Pro Fortalicium" przekonują, że historia Oświęcimia nie ogranicza się tylko do Starego Miasta. Dowodem na to są znaleziska, na jakie natrafiono przy okazji ostatnich prac ziemnych związanych z budową parku Pokoju na os. Chemików.

Ziemia kryje jeszcze wiele śladów

W części przyszłego parku w czasie II wojny światowej znajdowały się baraki, w których mieszkała część pracowników sprowadzonych przez Niemców do budowy fabryki kauczuku syntetycznego i paliw płynnych niemieckiego koncernu IG Farbenindustrie A.G.

- Jest to miejsce, gdzie ziemia na pewno kryje jeszcze wiele śladów po wspomnianych zabudowaniach z czasów wojny

– mówi Łukasz Szymański, miłośnik historii Oświęcimia.

Pokazuje betonowe fundamenty części obiektów, które widać jeszcze gołym okiem. Ostatnio oświęcimscy miłośnicy wzięli pod swoją pieczę znajdujący się tam jednoosobowy poniemiecki betonowy schron. Ponadto w ziemi znaleźli elementy kanalizacji, lampę z lat 30. ub. wieku, która zapewne stanowiła wyposażenie jednego z baraków i różne inne drobne przedmioty.

Barakowe osiedle między dzisiejszymi ulicami Dąbrowskiego i Olszewskiego zaczęło powstawać wraz z rozpoczęciem budowy przez Niemców zakładów IG Farben, tj. 1941 roku, m.in. z myślą o technikach i inżynierach sprowadzanych z głębi Niemiec, ale także wielu krajów podbitych przez III Rzeszę. - W przeciwieństwie do podobozów, które szybko powstały wokół fabryki, to osiedle było nieogrodzone – podkreśla Bartłomiej Szymański, inny pasjonat historii ze Stowarzyszenia „Pro Fortalicium”.

Pokazuje niemiecką mapę z tamtego okresu z podobozami i innymi obiektami oraz zdjęcia lotnicze wykonane przez Amerykanów w czerwcu 1944 roku, na podstawie których można doliczyć się, że Niemcy do tego czasu zdążyli wybudować tutaj blisko 100 baraków. Obok mieszkalnych znajdowały się tutaj budynki gospodarcze, w tym sanitariaty, łaźnie. Część z nich było murowanych.

- Niektóre z nich, w rejonie dzisiejszego lodowiska, stały jeszcze długi czas po wojnie

– dodaje Bartłomiej Szymański.

"Przemysłowe" podobozy

Jak podkreśla, osiedle to stanowiło tylko część wielkiej infrastruktury stworzonej przez Niemców w związku ze wspomnianą inwestycją IG Farbenindustrie.

Jej główną częścią był podobóz Auschwitz III‑Monowitz, a od listopada 1943 r. samodzielny obóz koncentracyjny Monowitz, któremu - jak zaznaczają historycy Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau - podlegały wszystkie „przemysłowe” podobozy istniejące w ramach kompleksu Auschwitz.

Utworzony został na terenie wysiedlonej i zburzonej polskiej wsi Monowice, w miejscu przewidzianym wcześniej dla jednego z dziesięciu obozów barakowych, projektowanych dla robotników przymusowych IG Farben. Pierwszych ok. 2 tys. więźniów przeniesiono do niego z końcem października 1942 roku, po czym – jak wyliczyli historycy - stan obozu uzupełniano do 6 tys. w 1943 roku i niemal 11 tys. późnym latem 1944 roku.

Pomimo lepszych nieco warunków niż w Birkenau i wydawania dodatkowych porcji obozowej zupy, więźniowie Monowitz wskutek ciężkiej pracy szybko tracili siły i umierali lub padali ofiarą selekcji. Z wyliczeń historyków PMAB wynika, że ogółem na placu budowy fabryki oraz w obozowym szpitalu zostało zamordowanych lub zmarło 1 670 więźniów, natomiast aż 11 tys. wysłano do Auschwitz i Birkenau, gdzie w większości zostali zgładzeni zastrzykami fenolu lub zabici w komorach gazowych. W styczniu 1945 roku więźniów ewakuowano pieszo trasą do Gliwic, skąd wywieziono ich koleją do obozów Buchenwald i Mauthausen.

Właśnie tania siła robocza, jaką stanowili więźniowie obozu Auschwitz, była jednym z decydujących argumentów, które Niemcy brali pod uwagę przy lokalizacji trzeciej fabryki IG Farben. Poza tym uznali, że tereny między Oświęcimiem a wsiami Dwory i Monowice są korzystne ze względu także na dostęp do linii kolejowych, zaopatrzenia w wodę z Wisły, surowców – węgla z kopalni w Libiążu, Brzeszczach i Jaworznie oraz wapienia z Krzeszowic.

Ostateczne rozstrzygnięcia zapadły pomiędzy lutym a kwietniem 1941 roku. Polskich właścicieli gruntów wywłaszczono bez odszkodowania, zburzono ich domy i wysiedlono. Z myślą o niemieckich pracownikach firmy okupant zajął także domy i mieszkania w mieście po wywiezionej ludności żydowskiej i części polskiej.

Przedstawiciele IG Farben zawarli umowę z komendanturą obozu w sprawie wynajmu więźniów, przy zastosowaniu preferencyjnych stawek w wysokości 3-4 marek za dniówkę pracy pomocnika budowlanego lub fachowca. Dr Piotr Setkiewicz, historyk Muzeum Auschwitz dotarł do listu jednego z dyrektorów IG Farben Otto Ambrosa, w którym napisał on do kolegów: „nasza nowa przyjaźń z SS jest bardzo owocna”.

W swojej książce „Z dziejów obozów IG Farben Werk Auschwitz 1941-1945” dr Setkiewicz zwraca uwagę, że w wyniku działań IG Farben na niewielkim obszarze powstała unikalna społeczność o zróżnicowanym składzie narodowościowym.

Robotnicy traktowani byli przez władze fabryki w różny sposób, wedle zasad nazistowskiego modelu polityki „rasowej”. Na szczycie stworzonej przez IG w Monowicach drabiny społecznej stali Niemcy przybyli ze „Starej Rzeszy”, niższe pozycje zajmowali kolejno folksdojcze, robotnicy z krajów zachodniej części Europy, brytyjscy i włoscy jeńcy wojenni, Polacy, Ukraińcy, Białorusini i Rosjanie, aż wreszcie, na samym dole hierarchii, więźniowie obozu koncentracyjnego Auschwitz.

Historycy policzyli, że przez zakłady IG Farbenindustrie przewinęło się ok. 300 - 500 tys. więźniów Auschwitz, z których większość została wymordowana. W 1944 zatrudnienie w tym obozie osiągnęło poziom 83 tys. więźniów. Koncern opłacał „wynajem” więźniów wprost do skarbu SS.

Na amerykańskich zdjęciach lotniczych z okresu okupacji niemieckiej Bartłomiej Szymański pokazuje kilka innych miejsc na terenie obecnego Oświęcimia i okolic, gdzie znajdowały się podobozy dla robotników przymusowych, m.in. w rejonie cmentarza żydowskiego, przy dzisiejszych ulicach Dąbrowskiego, Szpitalnej. os. Domków Szeregowych czy w okolicach cmentarza komunalnego.

- Część ze związanych z nimi obiektów zachowała się do dzisiaj, na przykład schrony, chociaż dzisiaj są już mało widoczne lub zabudowane

– dodaje miłośnik historii.

Jednym z obiektów tej wielkiej infrastruktury wokół IG Farben, która wśród starszego pokolenia oświęcimian budzi żywe wspomnienia jest nieistniejąca już hala „Tysięczna”, która znajdowała się pomiędzy dzisiejszymi ulicami: Dąbrowskiego, Żeromskiego i Norwida.

Jej nazwa związana była prawdopodobnie z faktem, że wydawano tutaj ponad 1000 posiłków dziennie dla niemieckich pracowników koncernu. Miało to być również miejsce rozrywki dla przesiedleńców z Niemiec, którzy przybywali do ówczesnego Auschwitz.
Takim też stała się po wojnie dla oświęcimian. Tutaj znalazło się kino, odbywały się rozgrywki sportowe i zabawy sylwestrowe. Ostatecznie została zburzona na początku lat 70. ubiegłego wieku.

Bartłomiej Szymański przypomina ponadto, że z myślą o kadrze technicznej zakładów Niemcy zaczęli budowę od podstaw osiedla domów wielorodzinnych, które dzisiaj stanowi duży fragment os. Chemików.

Innym obiektem z czasów wojny, który zachował się do dzisiaj na granicach terenu przyszłego parku Pokoju jest ciężki naziemny schron przeciwlotniczy typu „Saltzgitter-Bunker”, który Stowarzyszenie „Pro Fortalicium” przejęło od miasta. Do końca nie wiadomo, kiedy został wybudowany. Przypuszczalnie w 1944 roku, co pozwala sądzić, że okupant nie przypuszczał, że przyjdzie opuścić mu te tereny.

W czasie alianckich nalotów chroniła się w nim kadra inżynierska i techniczna budowanej fabryki. Mając jeden metr żelbetonu nad głową Niemcy mogli czuć się bezpiecznie. W Oświęcimiu są jeszcze dwa takie schrony przeciwlotnicze typu „Saltzgitter-Bunker”. Oba na os. Chemików za budynkami mieszkalnymi przy ul. Olszewskiego.

Pasjonaci z „Pro Fortalicium” uporządkowali schron i chcą udostępnić go do zwiedzania. Ma to być także również miejsce wystaw poświęconych czasom wojny i okupacji niemieckiej. Obok stanął już wspomniany jednoosobowy schron przeniesiony z terenu budowanego parku.

W oświęcimskim kole "Pro Fortalicium" są przekonani, że jest to tematyka, która cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród turystów i dzięki niej także Oświęcim może znaleźć się na ich szlaku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Pozostały ślady po tragicznej historii budowy przez Niemców IG Farben - Gazeta Krakowska

Wróć na oswiecim.naszemiasto.pl Nasze Miasto