Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rafał Marcinkiewicz finalistą konkursu Digital Photographer. Jego zdjęcia najpierw powstają kilka tygodni w jego wyobraźni (GALERIA)

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Niesamowite zdjęcia fortyfikacji
Niesamowite zdjęcia fortyfikacji Rafał Marcinkiewicz
Rafał Marcinkiewicz publikuje swoje zdjęcia na wielu platformach dla fotografów. Pasjonują go fortyfikacje, co widać na wielu jego pracach. Jedna z nich dostała wyróżnienie w konkursie viewbug wydawnictwa Digital Photographer. Autor opowiedział nam o swojej pasji do fotografowania. KLIKNIJ I OBEJRZYJ ZDJĘCIA>>>

Viewbug - są to różniej treści konkursy dla fotografów i grafików, czasem można wygrać jakiś sprzęt, czasem publikacje w fachowym magazynie albo wystawę foto, najczęściej w USA. Tym razem był to konkurs organizowany przez viewbug i wydawnictwo Digital Photographer.

- To tylko finał jeden z wielu, ale mimo wszystko wyróżnienie cieszy. Jest tam naprawdę ogromna liczba fotografów zawodowców, artystów i amatorów, jak ja. Miło się znaleźć w takim gronie, mimo że to tylko poczekalnia – komentuje wyróżniony.

Wypracował rozpoznawalny styl

Rafał Marcinkiewicz pochodzi z Jordanowa pod Świebodzinem, od 14 lat mieszka na Wyspach Brytyjskich. Fotografią fortyfikacji zajmuje się wiele lat: - Chyba gdzieś od lat 90. jak tata dawał mi swój aparat na weekendowe wyjścia do lasu. Wypracowałem swoją technikę i rozpoznawalny styl, co dla mnie ważne, zauważalny na świecie.

W 2011 roku dostał się także do finału World Photography Organisation w kategorii architektura. - Byłem drugi, wygrał rodak mieszkający tak jak ja na Wyspach, fajna przygoda, wystawa w Sommerset House nad Tamizą, gdzie dziennie odwiedzało ją kilka tysięcy ludzi, gala z nagrodami w kinie Odeon na kilka tysięcy ludzi, a tu taki mały człowiek z podświebodzińskiego Jordanowa. Fajna historia, która troszkę otworzyła mi drzwi do większego świata - publikacje dla National Photographic, Digital Camera, BBC History i wiele innych wydawnictw. Niestety, na wystawę pokonkursową, która odbyła się nie tylko w Londynie, ale także w Nowym Yorku, nie dane mi było jechać – opowiada R. Marcinkiewicz.

Wskazówki cenne po latach

Zazwyczaj autorzy fotografii są pytani, na kim się wzorują. – Na nikim. Tata uczył mnie podstaw fotografii, ale i tak nie słuchałem, co później było widać na wywoływanych fotografiach. Czasy były, jakie były, więc każda klatka była droga, trzeba było się kilka razy zastanowić nad każdym kadrem, i to w dużej mierze nauczyło mnie myśleć, a nie pstrykać byle jak, aby dużo i może coś z tego będzie.

Rafał Marcinkiewicz wspomina klub fotograficzny, który powstał w roku 2000 w Świebodzińskim Domu Kultury. - Prowadził go artysta fotografik Piotr Węcławski, który także miał wpływ na mój warsztat, oczywiście, wtedy go nie słuchałem, ale szybko te rady przydały się w terenie, Czasem po latach gdzieś tam w głowie przypomniała się porada czy wskazówka od Pana Piotra – wspomina.

- W sumie, każdy z kim kiedykolwiek fotografowałem, czy to w podziemiach z Grześkiem Paczkowskim i Piotrem Maciejewskim z Międzyrzecza kompletnie zieloni biegaliśmy ze świeczkami latarkami i kombinowaliśmy ze światłem, czy z kumplem Mike Scott (obecnie znany street photographer w UK) z wysp, z Chrisem Wilkinsem z Birmingham, który chciał się uczyć podziemnej fotografii ode mnie, a obaj tak naprawdę uczyliśmy się nawzajem. Weekendowe wyprawy z Adamem Rejszelem z Tychów, obecnie Peterborough, i uczenie go fotografii od podstaw, nauczyły także mnie dużo...

- W wielu sytuacjach nie zdawał sobie sprawy ze swoich umiejętności czy techniki a jego natrętne pytania o wszystko dawały wtedy w kość, ale także ukształtowały. Uczyłem się także od ludzi, którzy „podstępnie” chcieli ze mną iść w podziemia, aby coś podpatrzeć, a ja tak naprawdę podpatrywałem ich, bezczelnie nie oferując wiele w zamian.

- Współpraca z Dannym Ackerley`em z Peterborough przy koncertach czy ślubach także zostawiła jakiś ślad w moim warsztacie, ale nie można powiedzieć, że się inspirowałem którąkolwiek z wymienionych osób.

- Miło wspominam rozmowy o fotografii z Maćkiem Hajnosem z Zielonej Góry, fajne, takie szczere, przy ognisku bez jakiś ukrytych celów, i jak na razie tylko on rozgryzł moją technikę przy niektórych zdjęciach, a wcale tak dużo mu nie podpowiadałem.

Godzinami sterczał pod ziemią

Rafał ma wiele lat doświadczeń pod ziemią, nieraz godzinami sterczał w przemoczonych butach w wodzie po kostki i próbował złapać kolejny kadr, a raczej doświetlić to, co już miał w głowie. - Najczęściej moje zdjęcia powstają kilka tygodni wcześniej w mojej wyobraźni, a później tylko adaptuję rzeczywistość i światło do pomysłu. Niektóre podziemne zdjęcia to jest kilka godzin przygotowań i zabawy ze światłem – zdradza autor. - Tu wielkie podziękowania dla żony Dominiki, że się nacierpiała wysłuchując mojego gderania i to niewinne - a jeszcze jedno i dwie godziny poleciały.

Rafał Marcinkiewicz oznajmia, że niebawem wraca z rodziną do Polski. - Wrócę na swoje fotograficzne przedszkole i nie odpuszczę - ciągle szukam tego jednego kadru, z którego będę zadowolony – zapowiada. W planach ma także warsztaty fotograficzne z podziemnej fotografii.

KORONAWIRUS W POLSCE. RAPORT MINUTA PO MINUCIE

PRZECZYTAJ TAKŻE

ZOBACZ TAKŻE: Podwodne sesje zdjęciowe. Jak je wykonać?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto