O gnieździe na terenie gminy Skąpe wiedzą tylko nieliczni. - Żona pojechała na grzybki, kawałek dalej kurki są - opowiada Piotr Józefacki ze Skąpego. - Przy wejściu do lasu widziała orła, drugi był przy nim i odleciał. Ten, który został też próbował, ale odleciał może ze dwa metry i nie dał rady.
Ranny ptak darł się strasznie. - Ktoś kręcił się po lesie. Szybko pojechałem. Baliśmy się, żeby go nie skrzywdzili - dodaje pan Piotr.
Państwo Józefaccy zadzwonili do strażnika gminnego. Około godz. 18.00 dostałem zgłoszenie, że znaleźli rannego bielika. Leżał w trawie niedaleko gniazda - relacjonuje strażnik Juliusz Tomaszewski. - Jak przyjechałem z klatką to już siedział na konarze. Jeszcze zeskoczył, ale nie mógł latać - dodaje.
Pan Juliusz przyznaje, że widok ptaka z tak bliska był niesamowity. - Mam go wciąż przed oczami. Te szpony, dziób. Bałem się, że zaatakuje - opowiada. - Chciałem go złapać za skrzydła, ale zaczął się bronić. Skojarzyłem, jak to robią sokolnicy, że trzeba mu zakryć oczy. Miałem ręcznik, założyłem mu na głowę i wsadziliśmy go do klatki.
Jeszcze w lesie strażnik zadzwonił do weterynarza. Lekarz przyjechał, obejrzał ptaka i stwierdził, że niezwłocznie musi on trafić do lecznicy. - Zadzwoniłem do ośrodka w Starym Kisielinie, gdzie bez problemu kazano mi przywozić bielika. Z wójtem uzgodniłem, że gmina pokryje wszystkie koszty leczenia.
Nim ptak zajechał do ośrodka, minęło kilka godzin. Jak zniósł podróż? - Był tak zmęczony w klatce, że nie miał na nic siły. Perełka nasza - mówi J. Tomaszewski.
Kiedy dzwonimy do Ośrodka Rehabilitacji dla Zwierząt Dziko Żyjących w Starym Kisielinie, chcąc się dowiedzieć o zdrowie bielika, Gabriela Rosik pyta: „A o którego chodzi? Bo mamy dwa”. Jak się okazuje, w ośrodku przebywa od dawna rezydent z uszkodzonym skrzydłem. Na szczęście, nasz bielik nie ma nic połamanego, był tylko zestresowany i mocno wychudzony. - Mamy nadzieję, że w najbliższym czasie powróci do natury. Jeszcze dużo pracy przed nami - przyznaje pani Gabriela.
Z ośrodka, bielika przewieziono do zielonogórskiej lecznicy, gdzie miał wykonane zdjęcie rtg, został zważony, lekarze sprawdzili mu skrzydła. - Nie mamy wiedzy, jak długo cierpiał. Dostał leki na wzmocnienie, je i dochodzi do formy. Można powiedzieć, że jest w dobrej kondycji - mówiła nam w minionym tygodniu G. Rosik.
Bielika czeka wizyta kontrolna w lecznicy a później wyjazd do ogrodu zoologicznego w Poznaniu. - W zoo jest duża woliera, w której może rozlatać skrzydła. A te mają 2,5 metra rozpiętości - podkreśla pani Gabriela. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, bielik niedługo wróci do natury. Trzymamy kciuki!
Pan Piotr opowiada nam, że obserwuje orły (jak nazywa bieliki) już ze 30 lat. - Gniazdo przesunęło się o jakieś 150 metrów - zauważył. - Widziałem te młode. Jeden siedział w gnieździe, drugi wychodził. Para dorosłych orłów chyba jest ta sama, ponoć wiążą się na całe życie - dodaje.
Jak się dowiadujemy od Gabrieli Rosik, bieliki mogą dożyć do wieku 35 lat. - Para jest sobie wierna, całe życie spędza w jednym rewirze lęgowym - wyjaśnia i podkreśla, że bielik jest pod ścisłą ochroną gatunkową. Dodajmy, że bielik często mylony jest z orłem. Istnieje nawet spór, który z tych ptaków jest symbolem w naszym godle.
Więcej ciekawych artykułów przeczytasz w papierowym tygodniku "Dzień za Dniem" lub na www.prasa24.pl
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?