Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnikowi z Koźminka objawiła się Matka Boska. Opowiada nam o tym, czego doświadczył

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
W Koźminku rolnikowi objawiła się Matka Boska.
W Koźminku rolnikowi objawiła się Matka Boska. Anna Moyseowicz
To doświadczenie zmieniło jego życie. Jan Kiełbicki z Koźminka (gmina Szczaniec), jak mówi, doznał objawienia. Kilkanaście lat temu ujrzał Matkę Boską. Obecnie w miejscu cudu znajduje się kapliczka, gdzie mężczyzna opowiedział nam o swoim przeżyciu.

Objawienie w Kożminku

Żona poprosiła żebym przywiózł słomę z pola. Wziąłem ciągnik z ładowaczem i pojechałem. Jestem na miejscu, na raz słyszę coś jak trzęsienie ziemi, jakby skały pękały, nigdy czegoś takiego nie słyszałem. Nawet nie wiem do czego miałbym to porównać. Zatrzymałem się i chciałem cofnąć po balot. Wtedy ukazała się smuga światła, ale to nie było zwykłe światło, a wyglądało jak biała wstążka, szeroka na 70 centymetrów. Gdy spojrzałem do góry, zauważyłem, że nie ma ona końca. Za chwilę ta wstążka znikła i ukazała się Matka Boża. Miała złożone ręce i z okolic tych rąk i serca wypłynęły promienie, które mnie przeszły - biały, czerwony i niebieski - opowiada Jan Kiełbicki.

- Byłem jak sparaliżowany, nie mogłem się poruszyć, tylko czułem silne mrowienie na całym ciele. Stałem i patrzyłem co będzie dalej. Za moment Matka Boża znikła, a ja powoli dochodziłem do siebie - mówi.

Rolnik po powrocie do domu opowiedział o swoim przeżyciu żonie. Od niej właśnie dowiedział się o śmierci papieża Jana Pawła II. - Zaraz sobie skojarzyliśmy, że obydwa wydarzenia miały miejsce w tym samym czasie. Żona też miała widzenie, bo obydwoje zauważyliśmy charakterystyczne światło na podwórzu. Powiedziała, że trzeba o wszystkim opowiedzieć księżom - relacjonuje mężczyzna.

Jan Kiełbicki wielokrotnie opowiadał o swoim doświadczeniu duchownym, w tym miejscowemu księdzu. - Stwierdzono, że trzeba to miejsce jakoś upamiętnić i postawić tu kapliczkę i figurę. Poza tym co roku odbywa się w to miejsce procesja - mówi. Mężczyzna zwrócił się o pomoc do ś.p. księdza Zawadzkiego, ówcześnie proboszcza parafii p.w. Świętego Michała Archanioła w Świebodzinie. Próbował odnaleźć w książce dotyczącej objawień wizerunek Matki Boskiej, który zobaczył. To jednak się nie udało. Ostatecznie u artysty z Myśliborza zamówił figurę Matki Bożej z Loudres. - Matka Boża jest ta sama, ma tylko inne szaty. Poprosiłem księdza o pomoc i podpowiedział mi jak wykonać kapliczkę. Na początku składali się na nią wszyscy, a później coraz więcej osób chciało mieć swój wkład. Na przykład zawsze ktoś od siebie ofiaruje znicze, a te duże różańce mamy od zakonnic. Mężczyzna z miejscowości obok wywiercił nam studnię, wcześniej musiałem tu wodę dowozić - mówi.

Wierni przyjeżdżają do Koźminka

Rzeczywiście, zaangażowanie wiernych potwierdza się jeszcze podczas naszej rozmowy. Na miejsce przyjeżdżają kobieta i mężczyzna, jak się okazuje mama z dorosłym synem. Sadzą kwiaty i podlewają, obydwoje także znajdują chwilę na modlitwę. - Wierzę, że pan Jan widział tu Matkę Boską, ale akurat nie jest to dla mnie najważniejsze. Ważne jest to, że jest tutaj jej wizerunek, więc należy się temu miejscu szacunek i trzeba o nie dbać - mówi pani Halina.

Po ich odjeździe na miejsce podjeżdża kolejne auto. Tym razem jest to młody mężczyzna, który przedstawia się jako Bartosz, z około dwuletnim synem Mikołajem na rękach. - Jesteśmy spod Wolsztyna. Dowiedziałem się o tym miejscu przypadkiem, od tej pory przyjechałem tu już kilka razy. Gdy żona była w zaawansowanej ciąży, modliliśmy się o szczęśliwe rozwiązanie. Teraz chciałem podziękować - opowiada. Wspomina Janowi Kiełbickiemu, że nie raz chciał z nim porozmawiać i osobiście usłyszeć o wydarzeniu, ale nie miał śmiałości nachodzić go w domu.
Figurę poświęcono w 2007 roku. Od tego czasu co roku z kościoła do kapliczki wyrusza procesja.

Moc znaków

Jak twierdzi rolnik, wielokrotnie doświadczył on zjawisk nadprzyrodzonych. - Od tego czasu zacząłem otrzymywać znaki. Raz czytałem w domu Pismo Święte i ukazała mi się Matka Boża. Kazała mi spać, czuwać, cały czas być przygotowanym na czas ostateczny. Otrzymałem taki głos - a jak otrzymuję głos to tu, w środku, w sercu - który powiedział - nie śpij, czuwaj, módl się, bo nadchodzi godzina ostateczna. Ale ja to zignorowałem i poszedłem spać. Jaki ja byłem chory na drugi dzień! Myślałem, że się wykończę. Miałem rozładowywać siano, a zamiast tego pojechałem do szpitala do Świebodzina. Tam wszystko opowiedziałem pielęgniarce i lekarzowi. Zrobiono mi badania, ale nic na nich nie wyszło - opowiada.

Innymi znakami było między innymi ukazanie się podczas modlitwy mapy Polski wraz z koroną cierniową. - Opowiedziałem to księdzu i dowiedziałem się, że krzyż i korona cierniowa oznaczają cierpienie. I widać co się u nas dzieje - mówi Kiełbicki. Innym razem mężczyzna zobaczył dłoń z trzema gwoździami, a podczas mszy świętej zauważył na hostii czerwony trójkąt.

Matka Boska kazała mi nie spać, więc ja muszę się modlić żeby przetrwać całą noc - to różaniec, to litanię odmawiam, to Pismo Święte czytam, czuwam, modlę się, rozmawiam z Matką Bożą, proszę o pomoc, łaski, żebym ja w tym wytrwał, bo to dużo jak na prostego człowieka. Raz czytam Pismo Święte, a coś mnie dotyka z tyłu, naprzeciw serca. Do dzisiaj czuję tam takie ciepłe miejsce. Ktoś mówi do mnie, że dobrze czynisz, módl się, jesteś dobrym uczniem. Ja się odwracam - nie ma nikogo - opowiada.

Kościół nie zobowiązuje do wiary w objawienia

Kościół katolicki nie zobowiązuje wiernych do wiary w objawienia, a pozostawia to ich dowolności. Potwierdza autentyczność części z nich, ale to także nie jest zobowiązujące. W tym przypadku nie ma żadnego formalnego potwierdzenia ze strony kościoła. - O (...) oficjalną ocenę ze strony diecezji nie zabiegał ani sam zainteresowany, ani też nasz lokalny Kościół nie uznał, że mamy tu do czynienia z czymś, wobec czego należy zająć formalne stanowisko - podaje ksiądz Andrzej Sapieha, rzecznik prasowy kurii zielonogórsko-gorzowskiej.

- Pan Jan Kiełbicki ma prawo do własnej oceny swoich przeżyć i doświadczeń. To jego prywatne stanowisko. Procesja urządzana raz w roku do kapliczki w żaden sposób nie oznacza, że Kościół to prywatne stanowisko potwierdza. Jak informuje mnie proboszcz parafii w Opalewie, na terenie której znajduje się Koźminek, podczas tej procesji nie wspomina się o rzekomych objawieniach. Wydarzenie stanowi okazję do modlitwy związanej z przypadającą w tym czasie uroczystością ku czci Najświętszej Maryi Panny - dodaje ksiądz.

Kościół podczas oceny objawień kieruje się kilkoma kryteriami. Nie mogą one być sprzeczne z prawdami wiary, ani z moralnością chrześcijańską. Ponadto ocenia się osobę, która doznała objawienia - między innymi jej postawę religijną, moralną, wiarygodność czy zdrowie psychiczne. Trzecim kryterium jest potwierdzenie objawienia przez znaki - cuda związane z objawieniem, a kolejno zainteresowanie wiernych i wpływ na ich życie, jak nawrócenia lub pogłębienie życia religijnego. - Proces takiego rozeznania trwa zwykle dość długo, a formalne orzeczenie ze strony Kościoła jest jego przypieczętowaniem - podaje ksiądz.

od 7 lat
Wideo

Pensja minimalna 2024

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto