Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z fotoreporterem GL o pasji związanej z owadami i marzeniach o polskiej modliszce

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Jacek Katos i jego fotograficzna wystawa o owadach
Jacek Katos i jego fotograficzna wystawa o owadach Olimpia Bombińska/ Michał Korn
Rozmowa z Jackiem Katosem, fotoreporterem "GL", którego zdjęcia owadów można oglądać do końca roku na wystawie "Mikrokosmos Lubuski" w Galerii Warto Jest Pomagać w Zielonej Górze

Mały Jacek nie chciał zostać strażakiem, tylko zainteresowany był zwierzętami?

Jak każdy dzieciak, zafascynowany byłem dinozaurami. A że perspektywa dziecka jest bardzo elastyczna, to bardzo łatwo było mi sobie wyobrazić, jak wyglądałyby chrząszcze, moje ulubione, gąsienice czy pająki, gdyby były ogromne. Przecież to takie kosmiczne potwory, tyle że są maleńkie cha cha cha. Oczywiście zawsze też zakochany byłem w zwierzętach. Ale to chyba właśnie owady skradły moje serce najbardziej.

No i zamiast je wyganiać z domu, jak robi większość ludzi, zacząłeś je zbierać?

Obecnie mam też sporą kolekcję owadów spreparowanych. Ale pierwsze to były takie łąkowe i leśne chrząszcze pięknie poukładane w styropianowym pudełku po małym optyku, który dostałem od mojego szwagra Bodzia. Jeszcze byłem dorastającym chłopcem, kiedy już starałem się tę kolekcję poszerzyć i dowiedzieć się o owadach nieco więcej.
Ale tak na poważnie to zająłem się owadami jakieś kilkanaście lat temu.

I stałeś się hodowcą…

Hodowałem owady egzotyczne: ptaszniki, modliszki, ale głównie straszyki. Do tej rodziny zalicza się również patyczaki i liśćce. Wszystkie upodabniają się wyglądem do otoczenia, w jakim żyją. I to świadczy o sile ich przetrwania, co zasługuje na uwagę, bo jako owady są w większości bezbronne. Ale to straszyki najbardziej mnie fascynowały, bo rozpiętość ich wyglądu i rozmiarów jest niesamowita.

Obecnie już nie hoduję moich owadów, bo musiałem zrezygnować z wielkiego terrarium, w którym doskonale się rozwijały. Teraz mój czas i serce absorbuje, gwiazda internetu, cha cha cha, Soluś Poluś Solariusz Cebula.

A kolekcja spreparowanych i opisanych owadów?

Zaczęło się od tego, jak Kajetan Suder (zespół Biała Ćma) podpowiedział mi, że podczas Winobrania odwiedza nas pan Jerzy (w „GL” był artykuł „Owady Pana Jerzego”), który od lat zajmuje się tym zawodowo. Odwiedziłem jego stoisko w Palmiarni – był tam zawsze co roku. No i oszalałem ze szczęścia. Sfiksowałem do tego stopnia, że jak zbliżały się moje urodziny, to rodzinie zawsze mówiłem – w prezencie chcę tylko jedno – wystarczy, że odwiedzicie stoisko pana Jerzego i wszystko będzie jasne. Cha cha… Niestety od czasu pandemii pana Jerzego u nas nie było. I bardzo z tego powodu cierpię, bo nie wiem, jakie mam sobie prezenty urodzinowe robić, cha cha… Mam nadzieję że u niego wszystko w porządku

Sfotografowane przez ciebie owady można oglądać w Galerii Warto Jest Pomagać przy ul. Wazów 3. To nietypowa ekspozycja…

Po tym, jak przy okazji wydania „Partes Corporis Animae, Fragmenta” zamroziłem swoją działalność artystyczną, to trochę odzwyczaiłem się już od aktywności tego typu. I nie ukrywam, że miałem małą tremę przed wernisażem. Ale szybko mi przeszła, bo frekwencja dopisała i wszyscy goście mieli uśmiech od ucha do ucha. W takim towarzystwie momentalnie zrobiła się bardzo ciepła i przyjazna atmosfera. Były też dość zabawne sytuacje. W pewnym momencie chłopiec i dziewczynka ciągną mnie za rękaw i pokazują: - Niech pan zobaczy! Nie pan zobaczy! A tam za szybą przycupnęła sobie, szukając ciepła mała ciemka. Mało tego już wiem, że pewna szkoła wybiera się na małą wycieczkę na wystawę. To cenne, bo przekonają się, że telefon komórkowy można nie tylko wykorzystywać do gier i instagramu, ale w taki fajny sposób jak robienie zdjęć mikroprzyrody. Czyli wartości edukacyjne jak najbardziej zostały zasiane.

Niespodzianek było więcej, choćby motylek w telefonie pana Roberta?

Jak się później okazało, pan Robert to tata Grzesia Hryniewicza (prezesa Stowarzyszenia Warto Jest Pomagać). Podchodzi do mnie i mówi: - A ja w Nowogrodzie Odrzańskim sfilmowałem takiego motylka. Patrzę i szczena mi spadła, bo to pięknie sfilmowany z bliska paź królowej. No to z czym ja do ludu - sobie myślę. O spotkaniu z tym pięknym i zagrożonym wyginięciem motylem mnóstwo osób zajmujących się fotografowaniem mikroprzyrody wciąż tylko marzy.

Ale najważniejsze i najcenniejsze co się wydarzyło podczas wernisażu, to była aukcja jednej z moich prac. Z technicznego punktu widzenia to była nieudana fota fruczaka gołąbka – bardzo trudnego do sfotografowania, bo przy kwiatach zawisa jedynie na jedną dwie sekundy i jest bardzo szybki. Ale to zdjęcie akurat wyglądało jak obraz impresjonistyczny. Było inne od wszystkich i dlatego przeznaczyliśmy je z Grzesiem na aukcje dla Mikołajka Koziołka. To podopieczny Stowarzyszenia Warto Jest Pomagać - czterolatek, który cierpi na spastyczne mózgowe porażenie dziecięce czterokończynowe, zaburzenia integracji sensorycznej oraz afazję.

Rozpoczynając aukcję mówię: Antyrama kosztowała 14.99, więc zaczynamy od 16 złotych. No i padło 20, 22, 50... Powolutku rosło…. Aż tu nagle pani Wiesia podbija cenę do 200 złotych. A chwilę potem pani Ewa i pan Janek przebijają na 250 złotych. A biorąc pod uwagę, że nasi goście wrzucali jeszcze pieniążki do puszki, to było to właśnie dla mnie najcenniejsze i najpiękniejsze, co mogło się wydarzyć tego wieczoru.

Jakie owady są najtrudniejsze do sfotografowania?

Mrówki. Bo są bardzo małe i w ciągłym ruchu. Choć udało mi się zrobić kilka ich dobrych zdjęć. Na przykład mrówkę, która ciągnęła do gniazda wielką martwą ćmę. Czy to zdjęcie, które jest na wystawie, gdzie nie mówka była moim celem. Zauważyłem próchniaczka czarniawego (Ocypus olens). To bardzo ciekawy chrząszcz, który zagrożony wygina odwłok jak skorpion. Mało tego, jest drapieżnikiem, a zaniepokojony potrafi opryskać agresora drażniącą cieczą. Ale kiedy się zbliżyłem do zrobienia mu zdjęcia, zauważyłem, że do jednego z jego odnóży wgryzła się zaciekle atakująca go mrówka.

A najbardziej wdzięczy model czy modelka?

Motyl to najbardziej wdzięczny obiekt do fotografowania. Ale wszystko zależy od gatunku. Niektóre można podejść bardzo blisko, za innymi, bardziej płochliwymi, można uganiać się po całej łące i nic. Za to te kosmiczne potwory - jak ja je nazywam - gąsienice, czyli postaci larwalne motyli wychodzą nadzwyczajnie na zbliżeniach. I jeśli uda nam się je wypatrzeć, to można spokojnie je utrwalać na fotografii.

Fotografowanie owadów to ciągłe odkrywanie czegoś nowego?
Bywa i tak, że chcemy sfotografować jakiegoś pięknego owada, a tu odkrywamy coś jeszcze bardziej fascynującego. Wypatrzyłem kiedyś pająka kwietnika. To jedne z piękniejszych pająków, które polują na kwiatach, kamuflując się poprzez przybieranie barw tych kwiatów. Mało tego, pająk - niezbyt duży - był właśnie w trakcie obiadu, bo upolował kilka razy większą od niego ćmę. Ale kiedy zrobiłem mu zdjęcia, okazało się, że na tej ćmie przysiadają też malutkie muszki. No i dzięki przyjaciołom z grupy facebookowej "Owady, pająki i inne bezkręgowce w fotografii", którą polecam każdemu zainteresowanemu tym tematem dowiedziałem się, że to muchy szkalowe, które są paratyzoidami, czyli organizmami pasożytującymi na jedzonku upolowanym przez inne owady.

Na wystawie jest kilka zdjęć, gdzie masz na rękach chrząszcze czy motyle…

Oczywiście nie należy ingerować w przyrodę. Choć zdarza się, że owady same siadają bardzo blisko nas. Jednak unikam jakiejkolwiek ingerencji w ich życie. Ale zdarzyło się na przykład, że na drodze z Łagowa do Jemiołowa, na samym środku siedziała przepiękna duża ćma - nastrosz lipowiec (Mimas tiliae). I gdybym jej z tej jezdni nie wziął, z pewnością zmiażdżyłby ją jakiś przejeżdżający samochód. A przy okazji zrobiłem sobie z nią małą sesje zdjęciową.

Czego się można nauczyć fotografując owady?

Nauczyłem się na przykład, że kiedy podchodzę do krzaka pełnego kwiatów, gdzie lata mnóstwo owadów zapylających, to nie trzeba się za nimi uganiać, tylko wybrać sobie jakiś pąk, nastawić ostrość w aparacie i czekać, aż taki owad na nim przysiądzie. Tak udało mi się zrobić zdjęcia Fruczaka gołąbka (Macroglossum stellatarum).

Podobnie jest z robieniem zdjęć pająków na pajęczynie. Jeśli uda nam się zrobić takiego czatującego krzyżaka na środku pajęczyny, a w tle jest na przykład łąka i piękne zachodzące słońce, to super. Problem w tym, że kiedy zbliżamy telefon do niego, żeby zrobić zdjęcie, to automat aparatu łapie nam ostrość na to, co jest w oddali. I zanim uda nam się zrobić cokolwiek, to pajączek nam ucieka.

Co można zrobić w takim przypadku?

Najpierw trzeba nastawić ostrość telefonu na zbliżeniu swojej dłoni w takiej odległości, z jakiej będziemy robić zdjęcie pająka. A potem szybciutko przenieść obiektyw na nasz obiekt i szybciutko pstrykać foty. Efekty zawsze są nadzwyczajne.

O jakim zdjęciu marzysz?

Największym marzeniem jest chyba zrobienie - jako pierwszy - polskiej modliszki (Mantis Religiosa), która moim zdaniem prędzej czy później dotrze do naszego województwa. To bardzo piękny i pożyteczny owad. A przy tym całkowicie niegroźny dla człowieka. Ale ucieszy mnie każde zdjęcie modliszki w naszym województwie, więc jakby co czekam na fotorelację ze spotkania. Chciałbym też zobaczyć walkę samców jelonka rogacza (Lucanus cervus) czy sfotografować największą polską kózkę - kozioroga dębosza (Cerambyx cerdo). Oba gatunki występują w Łagowie. Choć można je spotkać tylko okresowo. Tego drugiego widziałem tylko raz w życiu jako dziecko. Spotkanie go byłoby dla mnie fascynujące.

Gdzie najczęściej fotografujesz owady?

Owady można spotkać naprawdę wszędzie. Nie trzeba ich się bać. Bo jak się im przyjrzymy, to te pozornie nawet brzydkie, okazują się niezwykłymi stworzeniami wartymi obserwacji.

Właściwie cała moja rodzina wie już, jak bardzo jestem zakręcony na fotografowanie owadów. Dzieciaki nieraz przybiegają i krzyczą: - Wujek! Wujek! Zobacz, jaki krząszcz! Cha cha. Bywa, że tata Jurek podchodzi i mówi: - Idź zobacz, co tam takiego na ścianie przysiadło. Patrzę, a tam piękny kozioróg bukowiec (Cerambyx scopolii). Bywa i tak, że moja żona, Ulka, szybciej zauważy ode mnie jakiś piękny okaz lub zrobi lepsze zdjęcie. Bo ma do tego oko. Do tej pory zazdroszczę jej spotkania z piękną ćmą Zmrocznikiem gładyszem (Deilephila elpenor). To bardzo duży i kolorowy motyl. A jej ubarwienie jest tak specyficzne, że na zdjęciach wygląda jakby była nieostra na fotografii. Albo wprost przeciwnie to taki obraz 3D oglądany bez okularów. Nigdy jej jeszcze nie spotkałem.

Gdzie można na co dzień zobaczyć efekty twoich "polowań"?

Na co dzień swoje fotografie prezentuję na Facebooku w mojej owadowej grupie, o której wspomniałem wyżej. Poza tym, że można tam zaprezentować swoje prace i sporo dowiedzieć się o swoich obiektach, poprosić administratorów i członków grupy o pomoc w ich profesjonalnym oznaczeniu. A przede wszystkim można wymienić się doświadczeniem i wiedzą. Natomiast moje perełki możecie znaleźć na prestiżowej stronie insektarium.net zajmującej się profesjonalną prezentacją gatunków mikrofauny. Np. owada z rodziny bzygowatych doros profuges, który od 2012 do 2021 roku został zaobserwowany w Polsce zaledwie dwukrotnie. Zdjęcie to zostało nawet oznaczone stemplem HIT INSEKTARIUM, a zrobiłem je nie gdzie indziej jak w Parku Tysiąclecia. Czy zdjęcie przeziernika osikowca (Eusphecia melanocephala) motyla, który upodabnia się do groźnego szerszenia i również jest bardzo rzadko obserwowany. Co budujące i ta obserwacja miała miejsce w Zielonej Górze.

od 16 lat

POLECAMY TEŻ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto