Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Siła jest w ludziach o wrażliwych sercach. Tym razem portal społecznościowy okazał się pomocny w ratowaniu zwierząt.

Renata Zdanowicz
Dwa duże psy przeszły kilka kilometrów od domu. Zmęczone i zestresowane nie potrafiły samodzielnie wrócić.
Dwa duże psy przeszły kilka kilometrów od domu. Zmęczone i zestresowane nie potrafiły samodzielnie wrócić. Czytelnik
Ksena i Dżeki - przebywały razem na podwórku w Rozłogach. Co się stało, że w sobotę sforsowały furtkę i wybiegły bardzo daleko od wioski? Co mogło je spłoszyć? Mogły to być petardy, bądź odgłosy strzałów z polowania.

Jola na swoim profilu fb zamieściła w sobotę post ze zdjęciem. Napisała: „Hej ludziska!!! Za Rokitnicą w kierunku Ołoboku leżą dwa piesiury. Trzymają się razem, lecz nie reagują na zawołanie. Nawet nie podnoszą się jak jadą auta. Może komuś uciekły. Proszę o udostępnianie.”

Post wzbudził duże zainteresowanie. Wnet znaleźli się chętni, żeby tymczasowo zaopiekować się psami. Ile ich było? Razem trzy, owczarek, duży mieszaniec i mały kundelek.

Na miejsce, gdzie cała trójka się kręciła na drodze, dojechali jeszcze Beata, Ada i Bartek. - Zrobiłam, co mogłam, a sumienie mi nie pozwalało te pieski tak zostawić. Stwarzały zagrożenie w ruchu drogowym, a zwłaszcza dla siebie - mówi Jolanta Bogusz-Witucka.

Wkrótce na miejsce przybył też powiadomiony strażnik gminy Skąpe, który w efekcie przewiózł psy do gminnego przytuliska. - A ja już w domu czekałam i szykowałam dla psiaków miejsce - mówi lekko rozczarowana Beata Janda-Oleszkiewicz.

Nim jednak Ada Lewandowska odłowiła psy, zajął się nimi Bartek Jaworski. - Oboje z żoną bardzo lubimy zwierzęta i nawet przez myśl nam nie przeszło, żeby je zostawić bez pomocy - opowiada mężczyzna. - Nakarmiłem je i siedziałem z nimi tam cały czas odkąd je zobaczyłem. Sprawdziłem, czy nic im się nie stało. Jeden był bardzo zmęczony. Były spokojne. Te dwa razem się trzymały i jadły, tylko na tego trzeciego warczały. Były bardzo głodne i zmęczone - opisuje swoją przygodę Bartek.

Jola również potwierdza, że dwa duże psy pilnowały się razem. - Ten trzeci przybiegł nie wiadomo skąd, wyczuł cieczkę u owczarki. Myślimy, że to z wioski czyjś psiurek. Jak próbował się zbliżyć do tych dwóch to warczały na niego - relacjonuje kobieta, która pierwsza zareagowała na błąkające się psy.

Po tym jak strażnik Juliusz Tomaszewski odwiózł psy do przytuliska, wszyscy obserwujący akcje na portalu poczuli ulgę. - Jesteśmy z Rokitnicy, ale niestety nikt nie zna tych piesków. Postawiłam na nogi pobliskie wioski, dzwoniłam, pytałam. Ale nic z tego - przyznała rozczarowana Jola.

Jednak psy u Juliusza nie zadomowiły długo. Była godzina 21.00 kiedy w redakcji zadzwonił telefon. - Pieski pojechały do domu - powiadomił nas strażnik. Okazało się, że były z Rozłóg. Przyjechał po nie starszy pan. Wcześniej strażnik nakarmił parę wędrowców. - Byłem już nawet w Azylu po karmę dla nich na niedzielę. Zorganizowałem wszystko, suchą i mokrą - mówił.

Kiedy psy trafiły do właściciela, Jola napisała na fb: „Kochani co tu się działo!!! Prawie 500 udostępnień i coooo? ZWYCIĘSTWO!!! Pieski wróciły do domku. Dziękuję wszystkim za pomoc i zainteresowanie. Jesteście wielcy”. Wszyscy zaangażowani w akcję nie kryli radości.

Co to za psy i skąd się wzięły na drodze do Rokitnicy? - Suka owczarka ma ok. sześć lat i należy do kuzynki, która mieszka w Rozłogach, a Dżeki jest mój i ma już 10 lat - zaczyna opowieść pan Jerzy ze Świebodzina. - Miałem sprawy do załatwienia i od dwóch miesięcy oba psy są razem w Rozłogach. Wszystko było w porządku. Przyjeżdżałem, chodziłem z nimi na spacery. Kiedy zobaczyłem, że ich nie ma, załamałem się. Obszedłem wioskę, gwizdałem, wołałem. Taką nerwówkę przeżyłem, serce miałem pod gardłem. Aż córka zadzwoniła i powiedziała, że na Internecie piszą o znalezionych psach. Zapytała o Dżekiego. Od razu pojechałem po nie.

Kiedy kończyliśmy rozmawiać z panem Jerzym, psy wysiadały z samochodu i zmęczone podreptały do swojego kojca.

Na koniec Jola napisała jeszcze: „Proszę podziękować za świetną akcję gminie Skąpe i strażnikowi. Jak również Adzie Lewandowskiej za pomoc w odłowieniu piesków. A Beacie Jandzie-Oleszkiewicz za chęć przygarnięcia do siebie. Bartkowi Jaworskiemu za dokarmienie”. Wszyscy wyłączyliśmy komputery i położyliśmy się spać zadowoleni ze szczęśliwego zakończenia akcji.
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.

Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem

Zobacz także: Julia Wieniawa zachęca do adopcji psów ze schroniska (źródło: przeAmbitni.pl)

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto