Skąd w Niedźwiedziu czerpać wodę do gaszenia pożaru?
Przerdzewiały, dziurawy i niesprawny hydrant we wsi - jego zdjęcie zamieścił w sieci jeden z mieszkańców i opatrzył komentarzem. Skontaktowaliśmy się z autorem zdjęcia i wpisu. Potwierdził, że to, co napisał w sieci jest prawdą, pozwolił na publikację swojego nazwiska. Według naszego rozmówcy, w czasie gaszenia pożaru, do którego doszło na terenie gospodarstwa rolnego żaden hydrant we wsi nie działał, a strażacy byli w szoku, jeździli od hydrantu do hydrantu. Mieszkaniec dodał, że wielokrotnie interweniował w zakładzie komunalnym, gminie i na zebraniach, ale nic to nie dało.
Sprawa wydawała się na tyle poważna, że o wyjaśnienie poprosiliśmy Komendę Powiatową Państwowej Straży Pożarnej w Świebodzinie.
Kpt. Sebastian Piotrowski, rzecznik prasowy świebodzińskiej straży potwierdza, że na terenie byłego PGR-u w Niedźwiedziu doszło do pożaru budynku gospodarczego. Na miejsce przyjechali zawodowi strażacy z JR-G Świebodzin oraz jednostki OSP z Toporowa, Poźrzadła, Jemiołowa i Ołoboku. - Podczas działań ratowniczo-gaśniczych zaistniała konieczność poboru wody do celów gaśniczych z sieci wodociągowej za pomocą hydrantów zewnętrznych. Stwierdzono nieprawidłowości dotyczące stanu technicznego hydrantów, które uniemożliwiły pobór wody do celów ochrony przeciwpożarowej - informuje kpt. Sebastian Piotrowski.
Mieszkaniec twierdzi, że żaden hydrant nie był sprawny. Na dowód dosłał nam zdjęcia jeszcze dwóch innych hydrantów. Tuż przed publikacją artykułu nasz rozmówca zmienił zdanie i wycofał zgodę na ich publikację.
Co na to wójt
Na pytanie, dlaczego strażacy nie mogli pobrać wody z żadnego z hydrantów, wójt Czesław Kalbarczyk przypuszcza, że „wynika to z niewiedzy i przeszkoleń strażaków”.
- Jest ujęcie wody bardzo duże po drugiej stronie placu zabaw. Jest tam studnia, taki basen podziemny. Tam trzeba podłączać pompę i można z tego czerpać. Jest duża wydajność, służy od wielu lat. Nie wiem, kto był ze strażaków, że o tym nie wiedział - mówi wójt.
- Jest jeszcze jeden hydrant, na podwórzu byłego PGR, czyli tam gdzie się paliło - wskazuje wójt. - Jest też staw - dodaje.
Potwierdziliśmy wśród mieszkańców informację o podziemnym basenie (zdjęcie włazu). Mówią, że kilka lat temu był wniosek od radnej, żeby go zasypać, lecz mieszkańcy się nie zgodzili.
Strażacy z Toporowa
Pierwsza na miejsce pożaru dotarła OSP Toporów. Po wytankowaniu 3,5 tys. litrów ze swojego nowiutkiego Kamaza musieli dopełnić wodę. Czy mieli problem? - Najbliższy hydrant był na terenie gospodarstwa, w którym się paliło. Tankowałem z niego nawet dwukrotnie - zapewnia Krzysztof Wysocki, prezes OSP Toporów i zarządu gminnego OSP.
Oznakowanie i stan techniczny pozostawiają wiele do życzenia. Natomiast myśmy z tego hydrantu pobrali 7 tys. litrów wody
- dodaje.
Fakt, że hydrant na terenie gospodarstwa jest sprawny potwierdził nam też jego właściciel. Nie opodal jest też drugi hydrant. Dodał, że w razie pożaru klucze można pobrać u jednej z mieszkanek.
Kontrola 10 lat temu
Mieszkańcy czują się zagrożeni brakiem kontroli hydrantów. Sprawdziliśmy, że powiatowa straż w Niedźwiedziu kontrolę przeprowadziła w październiku 2009 roku. Dziesięć lat temu! Stwierdzono nieprawidłowości, które kazano usunąć.
Za stan hydrantów w gminie Łagów odpowiada ZGKiM w Gronowie. Od lipca zakład nie ma kierownika. Pełniąca obowiązki Kalina Duziak mówi, że są na etapie kontroli wszystkich hydrantów, tam gdzie trzeba będą wymieniać. Zostało zakupione kilka hydrantów.
POLECAMY:Lubsko. Makaki japońskie przy stacji paliw - atrakcja czy szczyt głupoty?
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?