Kliknij w przycisk "zobacz galerię" i przesuwaj zdjęcia w prawo - naciśnij strzałkę lub przycisk NASTĘPNE
Miała dwa i pół miesiąca, gdy przyszło wyzwolenie
W momencie wyzwolenia KL Auschwitz miała dwa i pół miesiąca. - Mama opowiadała, że po ucieczce Niemców, a jeszcze przed wkroczeniem żołnierzy rosyjskich opatuliła mnie w jakieś duże palto czy koc, położyła na odwróconym taborecie, który posłużył za sanki i tak opuściłyśmy obóz – mówi Stefania Wernik z domu Piekarz.
Kobieta z malutkim dzieckiem w śniegu i mrozie szła resztkami sił. Chyba jeszcze nie do końca wierzyła, że to upragniona wolność. Przede wszystkim chciała jak najdalej uciec od tego piekła na ziemi. Tak z małą Stefanią dotarła do Libiąża, gdzie przygarnęli je dobrzy ludzie. Mama zapamiętała, że prowadzili sklep i proponowali, żeby zostały dłużej. Potem pojechały do Krzeszowic, skąd zabrał je w rodzinne strony mąż Anny i ojciec Stefanii.
Ocalone z Auschwitz
Anna Piekarz podczas okupacji hitlerowskiej mieszkała z mężem w Czubrowicach. W maju 1944 r. wybrała się do rodzinnego domu w Osieku, żeby przynieść od mamy trochę żywności. Była w drugim miesiącu ciąży. - Osiek podobnie jak Olkusz znajdował się wówczas w granicach III Rzeszy a Czubrowice w Generalnej Guberni - podaje na swoim blogu Wprawnym Okiem Historyka dr Adam Cyra.
Musiała przekroczyć granicę, żeby odwiedzić matkę. Przyłączyła się do kilkunastu kobiet, które szmuglowały wówczas żywność. - Sądziła, że jak one przejdą, to i jej się uda – opowiada pani Stefania.
Po przekroczeniu granicy zostały zatrzymane przez Niemców, którzy zapędzili je do Olkusza. Nie było żadnych tłumaczeń, że szła tylko matki. Nazajutrz ciężarówką przewiezione zostały do obozu Auschwitz-Birkenau. Tutaj na początek usłyszały, że trafiły do obozu śmierci, z którego nikt nie wychodzi.
- Mama nie przyznała się, że jest w ciąży. Bała się, że Niemcy mogą ją zabić wraz z nienarodzonym dzieckiem
– zaznacza Stefania Wernik.
Ciężko pracowała jak inne więźniarki. Dopiero w sierpniu 1944 roku, gdy znalazła się w grupie kobiet, która miała zostać przetransportowana do obozu Ravensbrück, jedna ze współwięźniarek powiedziała kapo, że Anna Piekarz jest w ciąży. Kazano jej wysiąść z transportu.
Stefania przyszła na świat 8 listopada 1944 roku. - Urodziłam się mała i nic dziwnego w takich warunkach. Umyli mnie w zimnej wodzie pod kranem. Mama przez dwa tygodnie po porodzie leżała chora i słaba. Za to Bóg dał, że miała tyle pokarmu, że mogła dwoje dzieci wykarmić – opowiada pani Stefania.
Powrót do rodzinnego domu w Osieku pod Olkuszem
Mąż Anny nie mógł uwierzyć, że żona przeżyła obóz i to jeszcze z małą córeczką. Gdy w końcu ta wiadomość dotarła do jego świadomości, w lutym 1945 przywiózł ocalone z Auschwitz do domu w Osieku.
Potem poszedł do urzędu stanu cywilnego zgłosić fakt narodzin dziecka, ale nie powiedział, że córka urodziła się w obozie Auschwitz. Podał jako miejsce urodzenia Czubrowice.
- Bał się, żeby nie było jakichś kłopotów. Ciągle przecież trwała jeszcze wojna
– mówi Stefania Wernik, która o swoich losach dowiedziała się, będąc małą dziewczynką.
Od maleńkości była bardzo dociekliwa. Widząc na przedramieniu mamy obozowy numer 79414 dopytywała, skąd się wziął. Wtedy usłyszała o losach obozowych mamy i swoich.
Gdy była już dorosła, postanowiła poprawić metrykę urodzenia. Nie było to takie proste. Sprawa musiała trafić do sądu w Krakowie. Chciała jednak, żeby wszystko zostało wyjaśnione, tak jak naprawdę było. I tak jako miejsce urodzenia wpisano jej w metrykę: Oświęcim – Brzezinka.
- Pozostał lęk, senne koszmary, to trudno nawet opowiedzieć. Może zrozumieć tylko ktoś, kto był w tamtym „piekle na ziemi”- podkreśla Stefania Wernik, dodając, że bez wsparcia męża Jana, pochodzącego z Wołynia, który sam ma za sobą tragiczną historię związaną ze śmiercią ojca zamordowanego przez nacjonalistów ukraińskich na początku 1945 roku, ciężko byłoby jej żyć z tym piętnem.
Nie ukrywa, że są to dla niej przeżycia bardzo bolesne, ale zawsze gotowa jest o nich opowiadać, szczególnie młodemu pokoleniu.
- Chcę, by ta moja historia pokazała co to jest dobro, a co jest złem. Żeby nigdy nie dochodziło już do takich okrucieństw
– tłumaczy Stefania Wernik.
Tegoroczne obchody wyzwolenia obozu Auschwitz (27 stycznia) będą poświęcone tysiącom dzieci, których losy były podobne.
Szacuje się, że do Auschwitz deportowanych zostało co najmniej 232 tys. dzieci, z których ok. 216 tys. stanowili Żydzi, 11 tys. Romowie, ok. 3 tys. Polacy, ponad 1 tys. Białorusini oraz kilkuset Rosjan, Ukraińców i innych. Ponad 200 tys. zostało zamordowanych.
- Olkuska kopalnia Pomorzany zamknięta. ZGH Bolesław S.A. stał się zakładem hutniczym
- W powiecie oświęcimskim rodziny zastępcze potrzebne od zaraz
- Kierunek na uczelni w Oświęcimiu dla młodych ludzi lubiących wyzwania
- Kopalnia w Brzeszczach bezodpadowa. Pierwsza taka w Polsce
- Morsowanie w Kluczach, jazda na sankach w Olkuszu, zwiedzanie zamku w Rabsztynie
- Kolejny bocian postanowił spędzić zimę w Dolinie Karpia
FLESZ - Koronawirus. Jak się przed nim uchronić
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?