Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świebodzin. Aleksandra Kliszcz obchodzi piękny jubileusz 100-lecia urodzin [ZDJĘCIA, WIDEO]

Wiesław Zdanowicz
Życie i jubileusz stulecia Aleksandry Kliszcz ze Świebodzina
Życie i jubileusz stulecia Aleksandry Kliszcz ze Świebodzina Wiesław Zdanowicz
W środę, 4 października, Aleksandra Kliszcz ze Świebodzina obchodziła swoje kolejne urodziny. Tym razem były one wyjątkowe, bowiem Pani Ola urodziła się dokładnie sto lat temu w Nowosądeckiem.

Jak przeżyć sto lat? - Ja też tego nie wiem, zażartowała pani Ola. - Życie wcale nie przeszło szybko, jak się sądzi. Moje było długie i ciężkie od najmłodszych lat. Urodziłam się w Brunarach koło Nowego Sącza (jednej z dwudziestu miejscowości gminy Uście Gorlickie, należącej administracyjnie do województwa małopolskiego - dop. red.). No, różnie bywało. Raz było źle, innym razem dobrze.

- Na Ziemie Odzyskane przyjechałam już jako mężatka, z mężem i trójką dzieci, w ramach Akcji „Wisła” - wspomina pani Ola.

- Zostaliśmy osiedleni w okolicach Przełaz, na gospodarstwie w Łaziskach, za przysiółkiem Łaski. Praca była bardzo ciężka, nie było wtedy sprzętu i narzędzi rolniczych, niemal wszystko trzeba było robić gołymi rękoma. Ziemia była marna i wszędzie daleko, do kościoła było daleko, do sklepu daleko...

- Rolników nękały ciężary, obowiązkowe dostawy; państwo ciągnęło: wszystko trzeba było oddawać i podatki płacić, dlatego całe dnie spędzaliśmy w polu. Sytuacja poprawiła się dopiero wtedy, gdy mąż dostał pracę w pegeerze. Nie musieliśmy już tak ciężko pracować.

Jubilatka mieszka z córką, Janiną Marciniak, i jej rodziną w Świebodzinie. Tu obchodziła z mężem 65-lecie pożycia małżeńskiego. Liczyli dni do kolejnego jubileuszu, 70-lecia, lecz mąż nie doczekał. Owdowiała 14 lat temu.

W stadle małżeńskim wychowała pięcioro dzieci - trzech synów i dwie córki. Ma dziewięcioro wnuków i szesnaścioro prawnucząt, najbliżej prawnuczkę Julkę. Pozostałe rozjechały się po świecie. Mieszkają w wielkopolskim Lesznie, za Gorzowem i zagranicą.

- Każdy dzień od samego rana zaczynam od kawy, słodzonej - śmieje się pani Ola. - Później jakiejś zupy mlecznej zjem, owsianki albo ryżu, na obiad różnie: lubię kapustę, kapuśniak, szczaw, szczawiankę, najem się i dobra...

- Mama ma bardzo dobrą pamięć, świetnie sobie radzi: sama się ubiera i lubi pośpiewać, sama chodzi do toalety, sama ścieli swój tapczan, sama je, a wszystko, co związane z jedzeniem potrafi jeszcze ocenić: co niedosolone, w czym za mało pieprzu, co niesmaczne - wylicza pani Janka, córka jubilatki. - Na oknie ma swoje kwiatki, pielęgnuje je. Jak jest ciepło wychodzimy na podwórko, to też tam czasami grzebie, a jak nie może, to haczką się podpiera i coś tam dziabie...

Tak wyjątkowy dzień był okazją do wielu odwiedzin. Najpierw do jubilatki zawitali przedstawiciele miejscowego KRUS-u, a następnie delegacja świebodzińskiego samorządu gminnego - burmistrz Dariusz Bekisz i Urszula Walkowiak, kierownik USC.

Jubilatka otrzymała wiązanki kwiatów, tort z ozdobnymi świeczkami, kopertę z prezentem od burmistrza i najlepsze życzenia, także od Prezes Rady Ministrów, Beaty Szydło, i wojewody lubuskiego - Władysława Dajczaka.

Na koniec tygodnia z jubilatką spotka się cała, liczna rodzina. W dużej sali hotelowej, przy muzyce. Będzie radośnie i wesoło...

Więcej czytaj w papierowym wydaniu tygodnika „Dzień za Dniem” lub na www. prasa24.pl

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto