Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Świebodzin. Lekarze zareagowali błyskawicznie. Uratowali życie matki i noworodka. Rodzina dziękuje szpitalowi

Renata Zdanowicz
Renata Zdanowicz
Tutaj trafia noworodek po urodzeniu w szpitalu w Świebodzinie. W opisywanym przypadku wezwano karetkę neonatologiczną i wcześniak został przewieziony do Zielonej Góry.
Tutaj trafia noworodek po urodzeniu w szpitalu w Świebodzinie. W opisywanym przypadku wezwano karetkę neonatologiczną i wcześniak został przewieziony do Zielonej Góry. Wiesław Zdanowicz
Na świebodzińską porodówkę trafiają kobiety z ciążą donoszoną. Zdarzają się jednak sytuacje awaryjne, kiedy ciąża wcześniacza jest zagrożona i nie ma czasu na transport ze Świebodzina do szpitala o wyższym stopniu referencyjności. Wówczas działania podejmowane są na miejscu. Tak było w przypadku zagrożonej ciąży, kobietę operowano a dziecko przewiezione zostało specjalistyczną karetką "N" do szpitala w Zielonej Górze.

Rzadko się zdarza, by pacjenci dziękowali szpitalowi za opiekę. Częściej do mediów trafiają skargi. Tym razem pacjentka i jej siostra przyszły do prezes Nowego Szpitala w Świebodzinie podziękować za błyskawiczną akcję, która uratowała dwa życia - matki i dziecka.

Sytuacja miała miejsce 4 lipca, wszystko rozegrało się między godziną 16.00 a 16.30. - Kiedy pojawiły się sygnały, że z siostrą dzieje się coś niedobrego, od razu udałyśmy się do szpitala. Najpierw była to poradnia przyszpitalna, gdzie konsultacje kończył pan ordynator i to on kazał kierować się na Szpitalny Oddział Ratunkowy. Siostra z SOR-u przekazana została na ginekologię, zjawił się tam również ordynator wraz z lekarzem dyżurującym. Dostałam krótką informację od personelu, że siostra jedzie na salę operacyjną, gdzie będzie wykonane cesarskie cięcie - opowiada, nadal pełna emocji, siostra pacjentki.

Błyskawiczna reakcja i decyzja

Ordynator potwierdza, że w późnych godzinach popołudniowych do szpitala w Świebodzinie zgłosiła się pacjentka w 25 tygodniu ciąży z silnymi bólami w podbrzuszu i krwawieniem z dróg rodnych. Ciąża była mocno zagrożona, życie matki i dziecka również. - Było po godz. 16.00, w oddziale był lekarz dyżurny, a ja przyjmowałem jeszcze w poradni. Jak się tylko dowiedziałem, że jest tego typu przypadek, przybiegłem natychmiast, mimo że już nie pracowałem na oddziale. Pacjentka została zbadana, zostało wykonane USG i w trybie pilnym wykonaliśmy cięcie cesarskie, ze względu na przedwczesne oddzielanie się łożyska i zagrożenie życia dziecka - relacjonuje zdarzenie doktor Mariusz Szkołuda, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w Świebodzinie.

Życie ciężarnej było zagrożone

Dziecko urodziło się w stanie ciężkim, wcześniak został przekazany do szpitala w Zielonej Górze. Dziewczynka ważyła zaledwie 750 gram. - Była to sytuacja awaryjna, w której mieliśmy tak naprawdę sekundy na podjęcie decyzji. Nie mieliśmy możliwości przetransportowania pacjentki do Zielonej Góry, ani odesłania jej do innego ośrodka o wyższym stopniu referencyjności. Chociaż zalecenia są takie, aby tak małe noworodki rodzić siłami natury, ze względu na ryzyko, jakie niesie za sobą oddzielające się łożysko, szybko zorganizowaliśmy cięcie i uratowaliśmy dziecko - mówi ordynator.

- Siostrze groziła śmierć, dlatego lekarze musieli podjąć decyzję bardzo szybko i rozwiązać tę sytuację. Początkowo stojąc pod salą operacyjną nie bardzo wiedziałam, co się dzieje, było duże zamieszanie. Jeszcze podczas badania był wzywany ambulans po dziecko. To wszystko działo się bardzo szybko - zaznacza nasza rozmówczyni.

Świebodziński oddział powiadomił zielonogórski szpital o tym, że będzie wykonywane cięcie cesarskie i dziecko o niskiej wadze urodzeniowej będzie na pewno w stanie ciężkim. - Kiedy wykonywaliśmy operację, do nas już jechała karetka neonatologiczna celem zabezpieczenia dziecka do transportu - zaznacza ordynator. - Nie mieliśmy czasu na przekazanie ciężarnej kobiety do Zielonej Góry, żeby rodziła w tamtejszym szpitalu. Musieliśmy podjąć decyzję dosłownie w ciągu 2-3 minut. Bardzo cieszymy się, że udało nam się to zorganizować - dodaje lekarz.

Szpital jest cały czas przygotowany

Cała ta sytuacja dowiodła, że świebodziński szpital jest przygotowany również na sytuacje awaryjne. Choć tym razem obsada była podwójna, kończyła pracę zmiana dopołudniowa a zaczynała popołudniowa, było dwóch anestezjologów, dwóch ginekologów i dwóch neonatologów. - Cieszymy się, że udało nam się uratować dziecko, a matka została po kilku dniach wypisana z oddziału - podkreśla ordynator.

- Jestem bardzo wdzięczna, że lekarze nie potraktowali siostry rutynowo, mogli podłączyć ją pod KTG i obserwować, a zdecydowali się reagować błyskawicznie. Jesteśmy szpitalowi ogromnie wdzięczne, bo sytuacja była bardzo poważna. Ja, patrząc na tą sytuację z boku, byłam pełna podziwu widząc zaangażowanie i profesjonalizm personelu - opowiada siostra ciężarnej.

Informowanie bliskich jest ważne

Kiedy usłyszałam, że przyjechała karetka po maluszka, to pobiegłam pod blok operacyjny. Pytałam zespół karetki czy mogę jechać z dzieckiem, czy autem za karetką. Bardzo ważne dla mnie w tamtej sytuacji było to, że przekazywano mi informacje, co się może zdarzyć i czego możemy się spodziewać. Duża zasługa anestezjologa, który wyszedł i porozmawiał ze mną. Powiedział, jaka jest sytuacja na daną chwilę i jakie są przypuszczenia co stanu zdrowia matki i dziecka - mówi o szczegółach nasza rozmówczyni.

Pacjentka kilka dni przebywała na oddziale, siostra odwiedzała ją często i cały czas była informowana na bieżąco. Czytelniczka podkreśla, że cały czas przepływ informacji między szpitalami był bardzo dobry, dzięki temu sytuacja na bieżąco była rodzinie znana.

Dziewczynka nadal walczy o życie

- Wielka zasługa wszystkich w szpitalu, że ta sytuacja dobrze się skończyła, bo mogła się skończyć tragicznie. Do tej pory stan dziecka jest ciężki. Nie wiedziano nawet czy przeżyje transport, potem czy przeżyje pierwszą dobę, a pierwsze sześć dni było decydujące - mówi siostra.

Rodzina nie traci nadziei, że będzie dobrze. - Jeden i drugi szpital spisały się na medal, dlatego szczerze wierzymy, że z dzieckiem, pod taką opieką, będzie dobrze. Dziecko ma w Zielonej Górze wspaniałą opiekę lekarską, cudowne są też panie położne, przemiłe i pomocne. Wsparcie dla rodziców jest niesamowite - podkreślają kobiety.

Podziękowania nie tylko dla szpitala

- Jesteśmy pełne podziwu dla szpitala w Świebodzinie. Pomimo różnych złych opinii, które tu krążyły, pragniemy podziękować za opiekę, wsparcie, pomoc i informacje. Chciałybyśmy poprzez ten artykuł uspokoić osoby, które tu trafią, żeby się nie bały. Jest tu naprawdę wspaniały personel, który spisał się w 100 procentach, nie ulega to wątpliwości. Podziękowania należą się również rodzinie, bliskim i przyjaciołom, którzy od samego początku okazali wsparcie i pomoc, która w tamtym momencie była dla nas bardzo ważna i pomogła przetrwać trudne momenty - podkreślają nasze rozmówczynie.

- Teraz tylko czekamy na to, żeby siostra wydobrzała, żeby też psychicznie dała sobie radę, jak i my wszyscy, którzy jesteśmy zaangażowani w zdrowie maluszka, który dzielnie walczy o swoje życie - optymistycznie kończymy rozmowę.

WARTO WIEDZIEĆ
Karetka neonatologiczna to dar od Fundacji PGE Energia Ciepła, która przekazała w lutym 2019 r. Szpitalowi Uniwersyteckiemu w Zielonej Górze 300 tys. zł na jej zakup. Pomoc przyszła w najlepszym z możliwych momencie - właśnie definitywnie zepsuł się wysłużony ambulans, którym do tej pory wożeni byli najmniejsi pacjenci z terenu całego województwa. Pierwszy kurs karetki odbył się 15 maja. Ekipa medyczna pojechała po malucha urodzonego w gorzowskim szpitalu, którego pilnie należało przewieźć do Poznania na zabieg.
Przypomnijmy - Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze jako jedyny w woj. lubuskim ma z NFZ umowę na taki specjalistyczny transport! Rocznie karetka „N” pokonuje około 30 tys. km, a jej personel ratuje życie i zdrowie ponad 200 noworodków (w tym wcześniaków) urodzonych w lubuskich szpitalach. Zdarza się, że podczas jednego kursu ambulans przejeżdża 800 km.
Dzieci są najczęściej wożone z powiatowych lecznic do ośrodków z III stopniem referencyjności w zakresie neonatologii – w Zielonej Górze, Gorzowie Wlkp. oraz Nowej Soli. A z uwagi na fakt, iż w Lubuskiem nie ma oddziału kardiologii dziecięcej, czy oddziału intensywnej terapii dla najmłodszych, są także przewożone do ośrodków m.in. w Poznaniu, Szczecinie Łodzi, Wrocławiu, czy Warszawie. Zespół specjalistycznej karetki neonatologicznej stanowią: lekarz neonatolog, pielęgniarka, ratownik medyczny i kierowca.

- To dla nas ważne, że zakupiona z inicjatywy Elektrociepłowni „Zielona Góra” dzięki darowiźnie Fundacji PGE Energia Ciepła specjalistyczna karetka służy mieszkańcom miasta i regionu w ratowaniu życia. Staramy się być nie tylko wytwórcą i dostawcą ciepła ale partnerem, który dostrzega potrzeby innych - mówi Krzysztof Kwiecień, Prezes Zarządu, Dyrektor Generalny Elektrociepłowni Zielona Góra.

POLECAMY: Nowa karetka do dyspozycji Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Zielonej Górze

Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.
Zajrzyj też na Facebooka tygodnika Dzień za Dniem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto