Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trochę wesoło, trochę strasznie, czyli Drakula i inne teatralne niespodzianki . Premiera w sobotę

Leszek Kalinowski
Leszek Kalinowski
Wideo
od 16 lat
Kończy się budowa Sceny Lalkowej Lubuskiego Teatru. To cieszy, jak i sobotnia (14 stycznia) premiera, która rozpocznie się o godzinie 16.00. Lalkowa. Ma być zabawnie, ale też mrocznie i strasznie, bo to przecież spektakl „Drakula”.

- To co się dzieje obecnie, to jakiś horror. Ceny szybują, trudno coś zaplanować – słychać głosy mieszkańców nie tylko Zielonej Góry. Większość z nas przelicza i analizuje domowe budżety. Z czego zrezygnować, jakie koszty ograniczyć. Nie inaczej jest w Lubuskim Teatrze. Obecny sezon nazywany jest czasem na przetrwanie. Nie wiadomo, ile trzeba będzie zapłacić za prąd, ogrzewanie. Musi wystarczyć na pensje aktorów. Trzeba więc mocno ograniczyć premiery. Bo większa realizacja to koszt około 120-140 tysięcy złotych. Na te mniejsze przedstawienia trzeba wydać kilkadziesiąt tysięcy złotych. To i tak są niskie kwoty, jak na teatralne przedsięwzięcia. Tym bardziej cieszy więc sobotnia premiera „Drakuli” w reżyserii Michała Wnuka.

Drakuli nie trzeba nikomu przedstawiać

- To bajka dla dzieci, ale także dla tych, którzy to dziecko ciągle mają w sobie – mówi dyrektor Lubuskiego Teatru Robert Czechowskim i dodaje, że punktem wyjścia były warsztaty, realizowane w ramach projektu Przestrzenie Sztuki.
Dzieci w ramach warsztatów miały spotkania z projektantami lalek, krawcowymi itd. Potem zastanawiały się, jak wygląda Drakula, czy to wampir, czy może nietoperz? Rysowały jego postać, zamek i otoczenie tej znanej postaci.
Bo przecież Drakuli nie trzeba nikomu przedstawiać… A jednak – jak zauważa Robert Czechowski – właśnie te podpowiedzi dzieci były inspiracją dla dorosłych artystów, którzy postanowili opowiedzieć nieznaną historię Drakuli. Nie kto inny jak on marzył o byciu kochanym - chciał mieć żonę. Stracił głowę dla śmiertelniczki, ale jego wybranka nie potrafiła zaakceptować wampirzej diety. Zakochany wampir postanowił się zmienić...

Drakula - oryginalna scenografia i kostiumy

Początkowa miała to być bajeczka. W trakcie realizacji okazało się, że wyszło z tego fantastyczne przedstawienie zapierające dech w piersiach.

- Skoro Drakula, to nie mógł być to spektakl kolorowy, radosny. Zwłaszcza że porusza ważny temat miłości, samotności – podkreśla reżyser Michał Wnuk. – Mam sześcioletniego syna i wiem, że dzieci też nie lubią takich sielskich, radosnych opowieści. Mój syn uwielbia horrory, straszne wampiry, a jego ulubionym teledyskiem jest „Thriller” Michaela Jacksona. To mój syn mnie inspirował w pracy nad przedstawieniem… Jest więc trochę mrocznie, tajemniczo, ale i zabawnie, wesoło.
Ciekawa też będzie scenografia i kostiumy autorstwa Adama Łuckiego, który lubi podróżować i był w Transylwanii, odwiedził zamek Drakuli. Ale go nie odwzorował, choć trochę nawiązał do tradycji, ale w zupełnie innym wydaniu. Bo do powstania scenografii wykorzystał już istniejące elementy z teatralnych magazynów. Choć na pierwszy rzut oka to różne rekwizyty, poprzez światło, malarską zmianę, stały się elementami tworzącymi całość. W końcu jak zamek to zamek. Nie mogło być zbyt symbolicznie i ubogo. Stąd decor pnie się do góry i zachwyca…

Drakula - gamoń, zbieracz, intelektualista

- Nasz Drakula jest zbieraczem, intelektualistą. Jego dom nie mógł więc być jakiś skromny, z małą liczbą przedmiotów – dodaje Adam Łucki, który tworzył także stroje. A że budżet niski, to także wykorzystano ubrania i rekwizyty już wykorzystywane w innych spektaklach. Trzeba je tylko wywrócić na drugą stronę, zrobić jakieś poprawki, dodać ozdoby i powstawały zupełnie inne kostiumy.
Także dla aktorów praca nad „Drakulą” była dużym wyzwaniem. Bo po pierwsze nie są oni absolwentami wydziału lalkarskiego teatralnych uczelni. A po drugie – to ich pierwsze doświadczenia z tego rodzaju sztuką. Po trzecie zaś – musieli się wcielać w trzy różne postacie. Na dodatek, jak się potem dowiedzieli, grali marionetkami, a to najtrudniejszy rodzaj lalek, poruszanych za pomocą nitek. Poradzili sobie jednak znakomicie. A kto? Andrzej Ogłoza (Lokaj, Listonosz i Pielęgniarka) oraz
Jakub Mikołajczak (Drakula, Rita, nietoperz Franek).

Lubuski Teatr - zwykle było w sezonie 6-9 premier

Wiadomo, że młodzi aktorzy, a kilku pojawiło się w Lubuskim Teatrze w nowym sezonie, chciałoby grać jak najwięcej. Zwykle w cągu roku przygotowywano 6-9 premier. Teraz trzeba o tym zapomnieć.
- No taki mamy czas, mój tata mawiał, że nie zawsze jest niedziela. Trzeba przeżyć i poniedziałek, środę, piątek, by doczekać do niedzieli – mówi Robert Czechowski. – Nie znaczy to jednak, że będziemy mniej grać. Sięgniemy po znany i lubiany już repertuar, a jest on bogaty. Niektórzy aktorzy odeszli od nas do Wrocławia czy Warszawy (m.in. Anna Haba, James Malcolm, Ernest Nita, Joanna Świrska). Nowi, młodzi aktorzy będą grali w zastępstwie, dla nich będą to nowe role…
Praca nad „Drakulą” to także okazja zdobycia nowego doświadczenia, nowych umiejętności. A nowa Scena Lalkowa nie będzie miała odrębnego zespołu aktorskiego. Co jest też ciekawym wyzwaniem dla artystów.

Drakula - spektakl dla dzieci od lat 7

Przedstawienie „Drakula” skierowane jest do dzieci w wieku szkolnym, a więc powyżej siódmego roku życia. By odbiorcy zrozumieli, o co w tym przekazie chodzi, by odpowiednio odebrali żart… Dziś popularny jest gry, filmy z dreszczykiem, więc pewnie nie będzie z tym problemu. Nudzić się nie będą też dorośli, bo to spektakl familijny, nie tylko dla dzieci. Reżyser Michał Wnuk ma nadzieję, że przedstawienie rozbawi wszystkich do łez i udowodni, jak magicznym miejscem jest teatr.

Premiera sztuki jest możliwa, dzięki wspomnianemu już projektowi Przestrzenie Sztuki, który finansuje Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, a także pieniądzom z budżetu Województwa Lubuskiego. W tym trudnym sezonie na przetrwanie Lubuski Teatr szuka też innych rozwiązań np. przygotowuje komedię pt. „Przedstawię Ci tatę” we współpracy z teatrem w Lesznie.

Lubuski Teatr - Scena Lalkowa

- Będziemy grać wiele wznowień, proponować spektakle dla młodzieży szkolnej. Na gorąco toczy się normalna praca – zauważa dyrektor Czechowski. - Odbieramy wreszcie budynek sceny teatru lalek - moje marzenie po 16 latach się spełnia. Za chwilę będziemy kupować sprzęt, wyposażenie. Najprawdopodobniej z początkiem nowego sezonu zapiszemy nową kartę historii Lubuskiego Teatru i przestaniemy być jedynym województwem w Polsce, w którym nie było profesjonalnego teatru lalek.
A tradycje tej dziedziny sztuki są w Zielonej Górze spore. Halina Lubicz (jej imieniem nazwano rondo na osiedlu Zaciszu) w 1962 roku powołała Scenę Lalkową Lubuskiego Teatru i zapoczątkowała regularne tworzenie spektakli dla widowni dziecięcej i młodzieżowej w Zielonej Górze. To trwało do lat 80. ubiegłego wieku.
Od lat mówiło się o konieczności reaktywacji Sceny Lalkowej. Planowano, że mogłaby ona powstać w dawnym kinie Nysa. Ale sprzedano je w 2015 roku prywatnej osobie za 1,2 mln zł. Pojawił się więc inny pomysł – budowa nowego obiektu, na tyłach teatru, na zrewitalizowanym przez miasto placu Teatralnym.
Przedsięwzięcie oszacowano na 15,3 mln zł, przy czym unijne dofinansowanie wynosi ponad 8 mln zł.

Zaproszenie na największy festiwal teatralny

Inwestycja nie wszystkim się spodobała. Były protesty mieszkańców sąsiednich ulic. Projekt trzeba było zmieniać, uwzględniając uwagi zielonogórzan. Później pojawiły się problemy w związku z grząskim gruntem. Ale i tu udało się pokonać kłopoty i budowa ruszyła.
Oprócz sceny lalkowej powiększony teatr będzie miał m.in. scenę letnią. Dzięki niej będzie można organizować wydarzenia plenerowe.
Powstanie też małe muzeum lalek, gdzie teatr zaprezentuje zbiory ze swojej kolekcji. W budynku znajdą się też m.in. foyer, magazyny, garderoby czy szatnia.
Zmiany czekają też stary obiekt, który powstał w latach 30 minionego wieku. Koncepcja modernizacji jest gotowa. Przygotowali ją młodzi projektanci z Wrocławia. Zostanie przebudowany hol, widownia, garderoby, szatnie, portiernia, magazyny. W miejscu dawnej restauracji powstanie galeria i kawiarnia. Kiedy ruszą prace? To zależy od tego, kiedy zostaną uwolnione unijne fundusze…
- Jeśli tak się stanie, to spełni się moje drugie marzenie – podkreśla dyrektor. I dodaje, że i kolejne ma szansę się spełnić. A chodzi o największy festiwal teatralny, który odbywa się w Edynburgu. Zostaliśmy zaproszeni do Szkocji z „Gusłami” mickiewiczowskimi w reżyserii Grzegorza Brala. To będzie w sierpniu. Nie jest więc tak źle, nie ma co narzekać. Zajęć nam nie brakuje…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto