Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Trzecia fala koronawirusa nasila się, a lubuskie szpitale będą musiały oddać część pieniędzy? Lecznice: co to za "prezent"?

Natalia Dyjas-Szatkowska
Natalia Dyjas-Szatkowska
Niemal codziennie mamy przypadki bicia niechlubnych rekordów, jeśli chodzi o liczbę zachorowań.
Niemal codziennie mamy przypadki bicia niechlubnych rekordów, jeśli chodzi o liczbę zachorowań. Mariusz Kapała
Marszałek Elżbieta Anna Polak przybliżyła na specjalnie zwołanej konferencji sytuację epidemiczną w naszym regionie. O ile trzecia fala się nasila, to w ostatnich dniach do stresu i codziennej walki doszedł kolejny problem. A mianowicie obawa, że część finansowania, które szpitale otrzymały w zeszłym roku, trzeba będzie zwrócić. Dlaczego?

- Trzecia fala pandemii bardzo się rozpędza - przyznaje marszałek Elżbieta Anna Polak. - Dzisiejsze informacje są dla nas bardzo niepokojące. Ponad 35 tys. stwierdzonych zakażeń w Polsce. W naszym regionie też niestety padają rekordy - mamy 815 nowych zakażeń. Na 1452 łóżka [covidowe] 1054 są zajęte. Szpital Uniwersytecki w Zielonej Górze ma na dziś przygotowanych 283 łóżek, zajętych ma 211. To też rekordowa liczba.

W gorzowskiej lecznicy przygotowanych jest 346 łóżek covidowych. Jak informowała pani marszałek: w Torzymiu - na 115 łóżek covidowych, na 101 są hospitalizowani pacjenci. W każdej z tych lecznic sytuacja jest dynamiczna i zmienia się z godziny na godzinę.

Co będzie dalej z "tarczą" dla lubuskich szpitali? Pojawił się niepokój

- Nasi lekarze zmagają się z trzecią falą epidemii - mówi pani marszałek. - A w tym samym czasie NFZ wzywa szpitale do zwrotu środków z planu ubiegłorocznego, z tytułu niewykonań. To swojego rodzaju hipokryzja. Bo do wstrzymania wykonania planowych procedur medycznych szpitale zostały wezwane przez ministerstwo zdrowia. To jest cios dla naszych szpitali. W Gorzowie Wlkp. harmonogram zwrotu został rozpisany w systemie NFZ i wynosi za ubiegły rok 9,6 mln zł. W Zielonej Górze 7,5 mln zł, w Lubuskiem Centrum Ortopedycznym - 530 tys. zł. W tym roku niewykonania będą rosły. Czy nasze szpitale będą za to karane? Nie zgadzamy się z tymi decyzjami.

Wideo: raport koronawirusowy z 1 kwietnia:

Sytuacja w gorzowskim szpitalu. Ilu jest pacjentów z COVID-19?

Jak wygląda sytuacja w poszczególnych szpitalach? Czy lecznice obawiają się, że będą musiały zwrócić część pieniędzy?

- W tej chwili mamy 216 pacjentów [z COVID-19] - mówi Jerzy Ostrouch, prezes Wielospecjalistycznego Szpitala Wojewódzkiego w Gorzowie Wlkp. - Pod respiratorami mamy łącznie na ten moment 29 pacjentów. Bardzo poważnym problem jest brak leku - Remdesiwiru. Nie mamy potwierdzonych dostaw na najbliższe dni. Niepokoimy się, że możemy nie mieć tego leku w okresie świąt. W ostatni weekend, dzięki uprzejmości zarządu szpitala w Zielonej Górze, pożyczyliśmy 48 dawek tego leku. Obecnie mamy 96 dawek, czyli możemy pomóc 16 pacjentom, a jednocześnie od blisko 6 tygodni mamy dzień w dzień powyżej 200 pacjentów na oddziałach covidowych.

A jak do kwestii finansowania lecznicy odnosi się prezes Ostrouch?

- Otrzymaliśmy propozycję harmonogramu spłaty - mówi prezes lecznicy. - Jest to harmonogram pokazujący, jak ewentualnie powinniśmy spłacić te środki, które otrzymaliśmy w związku z systemem 1/12 sumy umów. Sytuacja się komplikuje, bo wciąż mamy pandemię. Mamy do dyspozycji 346 łóżek covidowych, a to oznacza, że musieliśmy w sposób zdecydowany ograniczyć wykonywanie zabiegów na pozostałych oddziałach. Dalej priorytetem pozostają zabiegi onkologiczne, wykonujemy zabiegi pilne, ale w dużej części musieliśmy zrezygnować z zabiegów planowych. W praktyce to oznacza, że te nasze niewykonania się pogłębią.

Jak wygląda sytuacja w Szpitalu Uniwersyteckim w Zielonej Górze?

- Na dzisiaj dysponujemy 283 miejscami covidowymi - tłumaczy prezes lecznicy, Marek Działoszyński. - W szpitalu tymczasowym jest 180 miejsc, z czego 50 to miejsca intensywnej opieki anestezjologicznej. Na tych łóżkach mamy w czwartek, 1 kwietnia, 35 pacjentów. Jeśli chodzi o pacjentów covidowych, to w szpitalu tymczasowym jest to łącznie 149, 34 na oddziale zakaźnym. Uruchomiliśmy dodatkowy odcinek obserwacyjno-zakaźny, który powstał z połączenia trzech oddziałów, znajdujących się w budynku "U". Dzięki temu uzyskaliśmy 61 miejsc, ale musieliśmy wyłączyć z bieżącego funkcjonowania oddział płucny, torakochirurgii i radioterapii. Te dwa ostatnie zostały w ograniczonym zakresie przeniesione w inne lokalizacje szpitala, by utrzymać zdolność leczenia pacjentów w tych specjalizacjach. Na tym odcinku mamy zajętych 28 łóżek.

A co z wypłatami dla lecznicy? Marek Działoszyński przypomina, że miała to być swoista "tarcza" dla szpitali. By utrzymać płynność finansową i gotowość do świadczenia w dobie pandemii. Marek Działoszyński wspomina m.in., że przecież napływały też m.in. odgórne polecenia od wojewody, by w określonym czasie wstrzymać albo całkowicie wstrzymać przyjęcia planowe do szpitala.

Myślano, że...

- Ta pomoc w postaci 1/12 kwoty kontraktu, czyli tego, co wykonywał szpital ponad ryczałtem, będzie stanowiło podziękowanie dla szpitala za to, że utrzymaliśmy gotowość i mogliśmy przesuwać ewentualnie personel do tych działań, które były związane bezpośrednio z walką z COVID-em - przyznaje Działoszyński. I dodaje, że na zielonogórską lecznicę nałożono wiele takich obowiązków: organizacja punktów wymazowych, punktów szczepień, zorganizowanie szpitala tymczasowego. To generuje nadgodziny. I kolejne koszty. Sięgające nawet 2 mln zł. Ten harmonogram spłat, które otrzymała więc obecnie lecznica, wzbudził spory niepokój.

- Nawet rozkładanie nam tego na dłuższy czas do czego ma doprowadzić? - pyta retorycznie Działoszyński. - Że my przestaniemy na bieżąco znowu funkcjonować, tylko zaczniemy odrabiać jakieś zaległości? Ale nawet nie jesteśmy w stanie przewidzieć, jak one będą realizowane, bo dalej jesteśmy w szczycie pandemii. Takie wiadomości nas nie zachęcają do jeszcze lepszej współpracy w zakresie walki z pandemią.

Pracownicy lecznicy w Świebodzinie pomagają w zielonogórskim szpitalu tymczasowym

Elżbieta Kozak, dyrektor LCO w Świebodzinie przyznaje, że lecznica już od 8 marca wspiera szpital tymczasowy.

- To się wiąże z tym, że ograniczyliśmy o około 50 proc. naszą pracę w szpitalu - opowiada. - Wyłączyliśmy w całości jeden oddział ortopedyczny, jedną z dwóch sal operacyjnych. Przesuwamy wszystkie zabiegi planowe na czas dalszy, bliżej nieokreślony. Obecnie przyjmujemy tylko pacjentów urazowych. Naszych 5 pielęgniarek, oddelegowanych przez wojewodę, już podpisało umowy ze szpitalem tymczasowym i już się wpisują w grafiki dyżurów [szpitala tymczasowego]. 3 anestezjologiczne pielęgniarki również uzupełniły na kwiecień grafiki dyżurów w szpitalu tymczasowym. Plus lekarze, na czele z dyrektorem ds. lecznica, który w Wielką Sobotę będzie dyżurował wspólnie z naszym drugim lekarzem specjalistą.

Pomagamy, jak możemy. Uważamy, że to nasz obowiązek.

W Torzymiu priorytetem jest ratunek pacjentów z COVID-19

Jak wygląda sytuacja w Torzymiu?

- To, co dziś nastręcza nam problemów, to są dostawy tlenu - mówi prezes szpitala Pulmonologiczno-Kardiologicznego w Torzymiu – Katarzyna Lebiotkowska. - U nas z tych 115 łóżek covidowych, 95 jest wyposażona w tlen w tzw. butlach, bo to są łóżka covidowe na oddziale rehabilitacyjnym, gdzie nie było instalacji tlenowej w ścianie.

Wymiany butli odbywają się niemal codziennie. Zużycie jest tak duże, że firma, która dostarcza do nas tlen, z trudem nadąża z wymianą i ich napełnianiem. Jesteśmy w tej sprawie w kontakcie ze służbami wojewody, które podejmują działania w tym zakresie. By dostawy były realizowane również w święta.

Teraz priorytetem jest zapewnienie łóżek dla pacjentów covidowych. Obecnie łóżka rehabilitacyjne są miejscami covidowymi...

- Przyłączam się więc do moich kolegów, koleżanek z innych lubuskich szpitali, zwracam się do NFZ, ale też do pana wojewody, który nakładał na nas te decyzje, aby wsparł nas w apelu o umorzenie tych wartości - mówi K. Lebiotkowska. - Jak mamy odpracowywać usługi, w sytuacji, gdy jesteśmy na pierwszej linii frontu i zabezpieczamy realizację świadczeń na tych łóżkach? Przecież nie jest tak, że my nic nie robimy. Ratujemy zdrowie i życie pacjentów.

Poseł Waldemar Sługocki uważa, że ta sytuacja obnaża zły system ochrony zdrowia w Polsce. I, że rządzący nie radzą sobie w tym trudnym, pandemicznym czasie. Dodaje też, że te działania, "karcenie" szpitali, są ze szkodą dla samych pacjentów.

- Panie ministrze Niedzielski, chce pan ukarać polską służbę zdrowia, że w tym trudnym czasie robi, co może, pomagając chorym Polakom? - pytał na konferencji poseł Sługocki.

Pani marszałek interweniuje w NFZ, w ministerstwie zdrowia

Co dalej z finansowaniem szpitali? Czy samorząd województwa skierował w tej sprawie pytania do NFZ-u?

- Spotkałam się z dyrektorem LOW NFZ, rozmawiałam z nim na ten temat i pytałam, czy to żart na 1 kwietnia - mówi pani marszałek. - Dyrektor potwierdził, że jest to wygenerowane w systemie, bo tak też ten system działa. Nie wiadomo, jak będzie, bo przecież pandemia trwa. Ale faktycznie potwierdził, że takie są wyliczone niedowykonania. I takie harmonogramy spłaty tych należności szpitale otrzymały. Co może oznaczać, że będą to potrącenia miesięczne za niezrealizowany plan ryczałtowy.

Marszałek obiecała, że będzie w tej sprawie interweniować w ministerstwie zdrowia. Poseł Sługocki obiecuje interpelację.
By nie okazało się, że szpitale rzeczywiście muszą oddać miliony złotych. A przecież część tych środków szła na walkę z pandemią...

- Mamy dwa źródła finansowania - mówi prezes Marek Działoszyński. - Jednym z tych stałych źródeł jest ryczałt. W przypadku naszego szpitala w ryczałcie mamy 38 proc. całości realizowanego kontraktu. Natomiast do 100 proc. to jest właśnie jest to, co jest kontraktem ze świadczeń pozaryczałtowych, ponadlimitowych. To są różnego rodzaju inne świadczenia, za które NFZ nam z góry nie płacił. I ta 1/12 kontraktu, o którą walczyliśmy w momencie, kiedy musieliśmy ograniczyć albo zamknąć przyjęcia planowe i skupić się tylko na tych, które było ostrodyżurowe i onkologiczne lub ze wskazań medycznych, to w naturalny sposób powodowało, że musieliśmy utrzymać gotowość szpitala, by te właśnie świadczenia były realizowane, ale też ponieść koszty związane [z pandemią]. Przecież drastycznie wzrosły koszty związane ze środkami ochrony osobistej. Wzrosło sprzątanie, żywienie, usługi zewnętrzne w tym tlen, którego w swoim czasie zużywaliśmy około tony na dobę w szpitalu. A teraz jest to 3,5-6 ton, ceny wzrosły 2,3-krotnie. Mówiłem także o nadgodzinach. To koszt, który bardzo obciąża szpitale w sytuacji, kiedy nie mamy nadwyżek personelu.

Jeżeli tworzyły się tarcze dla przedsiębiorstw, które dostawały pieniądze za utrzymanie miejsc pracy, to my taką tarczą chcieliśmy być objęci i zakładaliśmy, że ta 1/12 właśnie czymś takim jest. I że nikt do tych pieniędzy nie wróci i nie każe ich nam odpracowywać! Bo przedsiębiorstwom nikt nie każe tego robić.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto