Takiego obrotu sprawy się nie spodziewały! Spontaniczna akcja gotowania gruzińskiego przysmaku zamieniła się w lawinę zamówień płynącą nie tylko z Głogowa, ale i z całego kraju.
- Dziewczyny płaczą ze szczęścia – przyznaje Michał Wnuk, kierownik Teatru Miejskiego im. Andreasa Gryphiusa w Głogowie, gdzie mieszkają młode Ukrainki z dziećmi. - Dzwonią do mnie ludzie nawet w środku nocy, z Gdańska, z Podlasia. Niestety, tam nie dowieziemy, ale są klienci z Góry czy z Lubina.
Pomysł na gotowanie khinkali zrodził się spontanicznie, wieczorem, przy stole podczas jedzenia tego pysznego dania.
- Zrobiły je dla nas i swoich dzieci. I były wyborne! Wtedy jedna z naszych pań powiedziała, że powinny to sprzedawać. Od razu wrzuciliśmy więc internet posta, no i się zaczęło – mówi Michał Wnuk.
A post na prywatnym profilu Michała Wnuka brzmiał: „Katia, Ola, Ludmiła robią przepyszne Khinkali !!! Jeśli chcecie pomóc dziewczynom i ich dzieciakom chętnie Wam je ugotują. Zabiją trochę czasu i sprawi im to wiele radości. Złotówka za sztukę to cena promocyjna dla dobrych ludzi”.
- Po dwóch minutach powiedziałem im, że mają zamówienie na sto. Gdy po godzinie wróciłem do nich po wydarzeniu w teatrze, miały do zrobienia już ponad sześć tysięcy sztuk – śmieje się głogowianin.
Zamówienia w tysiące sztuk
Spontaniczny post kierownika teatru miał grubo ponad milion wyświetleń, a udostępniono go blisko tysiąc razy. W komentarzach posypała się prawdziwa lawina zamówień. A są różne, od 10 do nawet 50 sztuk. Zamówień przybywało w takim tempie, że po jednym dniu trzeba było czasowo je wstrzymać.
Panie gotują w użyczonej, prywatnej kuchni. Pierwszego dnia, czyli w niedzielę zrobiły ponad 500 pierożków. Kolejnego - 600. I tak codziennie, lepiąc po kilkanaście godzin, żeby tylko sprostać przyjętym zamówieniom.
- Dziennie dziewczyny wydają około pięciuset sztuk, w takiej kolejności, jak je zamawiano – wylicza kierownik teatru.
Kobiety przyznają, że choć już ręce bolą od wałkowania ciasta, to jest to dla nich ogromna radość. Pierożki faszerują smaczną, doprawioną mieszanką trzech rodzajów mięs: wołowiny, wieprzowiny i indyka.W naszych domach khinkali to bardzo lubiana potrawa – przyznaje Katia. - Tu, w Głogowie bardzo smakują, bo dodajemy do nich wiele swojego serca – zapewniają kobiety.
COMPONENT {"params":{"text":"Tęsknią za mężami, za Ukrainą ","id":"tesknia-za-mezami-za-ukraina"},"component":"subheading"}
Młode Ukrainki cieszą się z sukcesu i z tego, że mogą coś same zrobić, co pomoże im w przetrwaniu wojennego czasu. Bo w to, że wrócą do Ukrainy nie wątpią. Zostali tam ich mężowie, rodziny, matki.
Przyjechały do Głogowa z miasta Dniepr ze środkowo-wschodniej części Ukrainy. W sumie pod dachem teatru, w przystosowanych pomieszczeniach na dwóch piętrach schronienie znalazło w 17 kobiet z dziećmi. Wszyscy są z jednej rodziny. Do Głogowa przyjechała z nimi 73-letnia babcia.
Natalia i Ludmiła były księgowymi, Katia nauczycielką, a Olga ekonomistką. Mimo że w tu, w Głogowie zostały wspaniale przyjęte i niczego im nie brakuje, wszystkie tęsknią za bliskimi i za swoim krajem.- Pan Michał jest cudownym człowiekiem, pomaga we wszystkim, w czym może. Załatwił nawet przedszkole dla dwójki naszych dzieci – chwalą kobiety kierownika teatru. - Ale bardzo byśmy chciały wrócić do kraju.
Póki co robią wszystko, by zadbać o siebie i dzieci i przetrwać do czasu zakończenia wojny. A wierzą, że to już niebawem.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?