Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

W starej kotłowni wciąż czuć węgiel. Śladami historii szpitala w Ciborzu [ZDJĘCIA, WIDEO]

Renata Zdanowicz
Tomasz Kowalski zamienił opuszczony skład opału w izbę pamięci o ludziach, którzy tworzyli 60-letnie dzieje szpitala w Ciborzu
Tomasz Kowalski zamienił opuszczony skład opału w izbę pamięci o ludziach, którzy tworzyli 60-letnie dzieje szpitala w Ciborzu Renata Zdanowicz
Szpital w Ciborzu przez lata tworzyli ludzie. Teraz każdy może obejrzeć jak żyli. Wystarczy odwiedzić izbę historyczną w starej kotłowni, gdzie można obejrzeć tysiąc starych fotografii. Sprawdź, bo może też się na którejś rozpoznasz.

Szpital w przyszłym roku obchodzić będzie 60-lecie działalności. Opuszczone przez wojsko koszary, w 1958 roku zostały przekształcone w zakład, który przyjmował przewlekle chorych psychicznie z przepełnionych szpitali psychiatrycznych południowej i wschodniej Polski. Przez pierwsze 10 lat przywieziono do Ciborza niemal 3.500 chorych. Dopiero na początku lat siedemdziesiątych liczba pacjentów w szpitalu ustabilizowała się na poziomie ok. 1.600.

Ale szpital to nie tylko pacjenci. To także lekarze, pielęgniarki, salowe i pracownicy pozamedyczni. Na uboczu, w lesie, nad pięknym jeziorem pracowali i mieszkali. Jak wyglądało ich życie w tamtych latach? - Chciałem pokazać jak było kiedyś, że starsi ludzie też byli młodzi, też się śmiali, że pracowały tu śliczne młode dziewczyny - mówi Tomasz Kowalski. W szpitalu pełni funkcję kierownika działu eksploatacyjno-technicznego. Jego zasługą jest uporządkowanie nieczynnej kotłowni i urządzenie w niej galerii wraz z izbą historyczną.

Pan Tomasz w podziemiu byłego zakładowego domu kultury „Eskulap” stworzył coś, czego nie powstydziłyby się artystyczne dzielnice światowych miast. Industrialny klimat i zgromadzone eksponaty tworzą niepowtarzalną atmosferę tego miejsca.

- Zawsze chciałem, żeby sprzęt, który bezpowrotnie gdzieś tam ginie został zachowany - podkreśla pan Tomasz. - Żeby można go było obejrzeć, dotknąć, zrozumieć jego historię.

Izba historyczna powstała w starym składzie opału węglowego. - On nie wygląda tak jak dawniej - zastrzega pan Tomasz, nim przekręci klucz w zamku. - Tu około pięciu przyczep gruzu zostało wywiezione. Trzeba było rozbić ścianki działowe - opowiada.

Wchodzimy do pomieszczenia i... Wow! - Chciałem zostawić klimat, żeby mimo wszystko był ślad po składzie opału. Chciałem, żeby odsłonić łuki - tłumaczy T. Kowalski. I to mu się udało!

Pan Tomasz wszystko przemyślał w najdrobniejszych szczegółach. Jak długo trwało przygotowanie izby? - Bez przychylności dyrekcji niczego bym tutaj nie zrobił. To nie jest priorytetowa sprawa dla szpitala i starałem się raczej to robić w wygospodarowanym czasie, też w wolnym. Pomagali pacjenci, pracownicy, ekipa z gminy. Ktoś ten gruz przecież musiał załadować. Bez tych wszystkich ludzi nie udało by się tego stworzyć - podkreśla pan Tomasz i przyznaje, że kiedy na początku mówił o marzeniu, by po kotłowni stworzyć galerię i izbę historyczną, to wielu się śmiało. Roboty trwały około pięciu miesięcy. Czy było zwątpienie? - Przychodzi taki moment, że coś nie idzie po myśli tak, jakby się chciało. Ale mam taki charakter, że głupio się wycofać.

Największy problem to pozbycie się zapachu smoły węglowej. - Płukaliśmy ciśnieniowo ściany, były kilkakrotnie myte - tłumaczy kustosz izby. Podłogi są zostawione betonowe. - Co prawda, Mariusz narzeka, bo się kurzy - frasuje się Tomasz.

Efekt? Po prawej stronie, oddzielona od reszty, jest część multimedialna. - Nie wszystko zostało ucyfrowione. Mamy około 10 tysięcy starych zdjęć znalezionych w piwnicy, które są puszczane z rzutnika na ścianę. W tle muzyczka z lat peerelowskich.

Współczesny rzutnik obsługuje Mariusz Kuźmicz. Ale wzrok przykuwa stary projektor z nieistniejącego kina „Las”. Na ścianach wiszą oryginalne tabliczki, między innymi podświetlane „wyjście”. Z boku stoi ogromna szafa sterownicza do projektorów.

- Oprócz zdjęć są jeszcze cztery filmy, które zostaną ucyfrowione i też będą za jakiś czas udostępniane. Jeden jest z lat 60., reszta z przełomu 70/80.

Na ścianach dużo starych zdjęć pracowników. - Dzisiaj wieszamy takie zdjęcia, jutro mogą być z festynu. Chodzi o to, żeby ta izba żyła. Takie mam marzenie.

Wszystkie eksponaty są dobrze widoczne. - Cała instalacja elektryczna jest nowa, ale zrobiona na starą. Oświetlenie jest diodowe, podobnie jak czujniki ruchu. To zostało pomyślane w taki sposób, że jak ktokolwiek coś ogląda to ma światło. A jeśli chciałby zwiedzający zatrzymać się przy czymś, pooglądać zdjęcia to automatycznie ma się zaciemnić, ma być taki klimat do spokojnego oglądania.

Uwagę zwraca kącik upamiętniający nowszą historię, obchody 50-lecia szpitala. - Z pomocą doktora Krzymińskiego odtworzyłem nazwiska wszystkich dyrektorów - podkreśla pan Tomasz.

Cały czas wyświetlają się zdjęcia z rzutnika. Jest seria ze spartakiady. - O tutaj, na czele pochodu sportowców idzie nasz Tomek - przywołuje Mariusz Kuźmicz. To znak, że każdy może tutaj przyjechać, wystarczy wcześniej zgłosić się i umówić się. Można odszukać się na starych fotografiach.

Ale izba to przede wszystkim eksponaty medyczne. Znajdziemy tutaj wyposażenie gabinetów pielęgniarskich, biurka, szafki lekarskie, kozetkę. Na podłodze stoją oryginalne amerykańskie skrzynie z napisem UNRRA, w których docierała pomoc dla szpitala. Skrywają oryginalnie zapakowane tabletki do odkażania wody, ampułki z lekami.

W szafkach leżą strzykawki wielokrotnego użytku, narzędzia lekarskie. Uwagę zwraca aparat do elektrowstrząsów. Przy nim czytamy informację, że terapia elektrowstrząsowa jest jedną z dawnych metod terapeutycznych, która przetrwała do dziś. I jest bezpieczną formą terapii fizykalnej zarezerwowaną zwykle do terapii ciężkich i lekoopornych przypadków chorobowych.

W pomieszczeniu obok, z zachowanymi stalowymi konstrukcjami po piecu, urządzona została galeria. Kotłowniany klimat stanowią także łopaty, taczka. Pomimo, że ściany były trzykrotnie malowane wapnem, tak jak kiedyś, znajdziemy na nich sporo zażółceń.

Na ścianach wiszą wielkoformatowe prace malarki Wandy Kościuszkiewicz, wieloletniej podopiecznej Zakładu Opiekuńczo-Leczniczego.

- Nic tutaj nie jest na stałe, obrazy można wymieniać. To jest dopiero zalążek. Chciałbym, żeby ta galeria istniała dalej już beze mnie. Mogą tu wisieć prace dzieci, seniorów - zachęca pan Tomasz.

Otwarcie „starej kotłowni” odbyło się 10 października, przy okazji Światowego Dnia Zdrowia Psychicznego. - Żałuję jednej rzeczy, że nie dokumentowałem tego jak to było robione - przyznaje pan Tomasz.

W szpitalu w Ciborzu leczonych jest około 600 pacjentów. Liczba mieszkańców także zmalała, do ok. 800 osób. - Kiedyś osiedle Cibórz i szpital były całością. Po 1998 roku część mieszkalna została skomunalizowana i teraz miejscowość żyje swoim życiem - podsumowuje M. Kuźmicz.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto