Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wulgaryzmy podczas protestów nas nie drażnią? "One wyrażają gniew, bunt, pogardę, a jednocześnie łamią tabu" - mówi językoznawca

Redakcja
Dr hab. Agnieszka Niekrewicz mieszka w Gorzowie Wielkopolskim. Pracuje w Akademii im. Jakuba z Paradyża.
Dr hab. Agnieszka Niekrewicz mieszka w Gorzowie Wielkopolskim. Pracuje w Akademii im. Jakuba z Paradyża. Archiwum rodzinne Agnieszki Niekrewicz
O języku uczestników Strajku Kobiet rozmawiamy z dr hab. Agnieszką Niekrewicz, językoznawczynią z Akademii im. Jakuba z Paradyża w Gorzowie Wielkopolskim

Protestujący przeciwko orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego chętnie używają wulgaryzmów. Dlaczego?
Wulgaryzmy wyrażają gniew, bunt, pogardę, a jednocześnie łamią tabu. Dzięki temu mówiący podkreśla swoją niezależność, a taki jest właśnie cel protestujących. Głośne, publiczne wypowiadanie wulgaryzmów może dawać też poczucie siły, wzmacniać odwagę.

I prowadzić do fizycznej przemocy?

Niekoniecznie. Z jednej strony oczywiście może prowokować agresję, ale pozwala też rozładować nagromadzone emocje. Na pewno jednak hasła typu „Wy***ć” nie są zaproszeniem do rozmowy lub negocjacji, nie pozostawiają drugiej stronie żadnego wyboru.

Wiele osób, zwłaszcza starszych, rażą wulgarne hasła. Czy to znaczy, że wrażliwość młodzieży jest mniejsza? A może niektóre słowa straciły dziś wulgarne nacechowanie?

Nacechowanie oczywiście może się zmieniać, ale przecież protestujący nie sięgnęli po słowa „wy***ć” czy „j***ć” dlatego, że stały się neutralne, ale właśnie z powodu ich dosadności. Język młodzieży zawsze był mniej oficjalny i bardziej emocjonalny. Poza tym obecne młode pokolenie wychowało się w świecie, w którym media i politycy mówią językiem potocznym, a słów dawniej zwanych „nieparlamentarnymi” używają nie tylko w wypowiedziach prywatnych. Na pewno łatwiej zaakceptować wulgarne hasła osobom, które mają takie same poglądy i czują podobnie. Jednak trudno za ich pomocą zdobyć sympatię niezdecydowanych. Z kolei przeciwnicy dostają do ręki gotowe narzędzie krytyki – zamiast dyskutować o treści, mogą po prostu potępić formę.

I rzeczywiście potępiają, a jednocześnie boleją nad upadkiem kultury.

Przeklinające kobiety są oceniane surowiej niż mężczyźni. Wulgaryzmy nie pasują do tradycyjnego ideału grzecznej, uśmiechniętej i posłusznej kobiety. Zresztą z badań światowych i polskich wynika, że kobiety rzeczywiście rzadziej niż mężczyźni używają wulgaryzmów. Robią to głównie pod wpływem emocji. Ja byłabym jednak ostrożna w sprowadzaniu haseł ostatnich protestów tylko do wulgaryzmów. Na transparentach pojawiają się cytaty literackie, filmowe i gry językowe. Nie słyszałam, żeby ktoś się nimi oburzał, chociaż niektóre niosą dużo poważniejsze groźby. „Annuszka już rozlała ogień” – cytat z „Mistrza i Małgorzaty”, czy „Avada kedavra” z „Harry’ego Pottera” to przecież nic innego, jak przepowiednie i życzenia śmierci. Większość haseł ma jednak żartobliwy charakter. Więcej w nich aluzji niż dosadnych słów, na przykład „Sami-wiecie-co sami-wiecie-kogo”, „Znad rzeczki opodal krzaczka czmychnie wnet kaczka dziwaczka”. Widać tu wpływ języka internetowych sporów politycznych. Podobnie jak w memach mieszają się różne style, ale króluje ironia i wyolbrzymienie. Język uczestników Strajku Kobiet na pewno jest inny niż ten znany z wcześniejszych protestów – wulgarny, ale też dowcipny i pełen zabiegów, które mają zwracać uwagę.

WIDEO: Zielona Góra. Okrzyki, klaksony i transparenty. W Zielonej Górze odbył się kolejny protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na zielonagora.naszemiasto.pl Nasze Miasto