Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zamiast nieść pomoc innym - muszą czekać z pacjentami. Kolejka karetek przed szpitalem w Gorzowie

Magdalena Marszałek
Magdalena Marszałek
Przed Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Gorzowie ustawiają się długie kolejki karetek z pacjentami.
Przed Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Gorzowie ustawiają się długie kolejki karetek z pacjentami. Magda Marszałek
Długie kolejki karetek z pacjentami - to od kilku dni częsty widok przed Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Gorzowie. Ambulanse czekają nawet godzinę, a to ogromny problem dla pogotowia, bo w tym czasie ratownicy medyczni nie mogą pomagać innym chorym.

Ratownicy muszą czekać na podjeździe

W całym kraju trwa walka z trzecią falą koronawirusa. Od kilku tygodni wzrost zakażeń widoczny jest także w Lubuskiem. Dzisiaj przybyło w naszym województwie 413 nowych przypadków. Sytuacja jest trudna między innymi w Gorzowie. Tu coraz częściej zdarzają się sytuacje, że karetki muszą czekać na przekazanie pacjentów do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego.

Wezwań zespołów ratownictwa medycznego zaczyna przybywać, a nasze karetki muszą oczekiwać na przekazanie pacjentów. Zdarzały się takie dni, że ten czas oczekiwania był nawet powyżej godziny - mówi Andrzej Szmit, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie.

Zdaniem szefa gorzowskiego pogotowia powodem problemu jest to, że w szpitalu działa tylko jedno stanowisko służące do przekazywania pacjentów, co powoduje, że cała procedura przedłuża się i niekiedy trwa o wiele za długo.

Ta sytuacja jest bardzo kłopotliwa dla zespołów ratownictwa medycznego, ale przede wszystkim mało komfortowa dla pacjentów. Chorzy leżą w ambulansach, później są wyciągani na zewnątrz - to wszystko dzieje się na podjeździe, bez względu na to, czy pada deszcz, śnieg, albo jest mróz - dopiero wtedy są przekazywani do szpitala - dodaje Andrzej Szmit.

Stoją w kolejce i nie mogą pomagać innym

Sytuacja jest poważna, bo jeśli karetki stoją w kolejce do szpitala, to nie mogą jeździć do innych pacjentów.

W tym czasie nasze zespoły są zablokowane i nie mogą dotrzeć do kolejnych chorych. Bywały takie dni, że otrzymywaliśmy zgłoszenie takiego wyjazdu, ale najbliższy wolny ambulans był dopiero za trzy godziny. Ostatnio zdarzyło się nawet, że musieliśmy skorzystać ze wsparcia zespołów ratownictwa medycznego z Witnicy i Skwierzyny, bo wszystkie nasze zespoły były albo w trakcie oczekiwania na przekazanie pacjentów, albo w trakcie dezynfekcji pojazdów tuż po przekazaniu chorych - mówi dyrektor stacji pogotowia.

Takie sytuacje nie zdarzają się codziennie

Rzeczniczka szpitala w Gorzowie przyznaje, że bywały momenty, kiedy przed Szpitalnym Oddziałem Ratunkowym w Gorzowie czekał sznur karetek. Uspokaja jednak, że tego typu sytuacje nie zdarzają się codziennie.

Ten problem jest spowodowany przede wszystkim rosnącą liczbą chorych. Pacjentów szybko przybywa, a nam wciąż brakuje personelu. Mimo to cały czas dokładamy wszelkich starań, żeby pacjenci jak najmniej odczuwali związane z tym niedogodności - mówi Agnieszka Wiśniewska z gorzowskiej lecznicy.

W karetkach czekają pacjenci w różnym stanie, ale ci którzy wymagają natychmiastowej pomocy od razu są do szpitala przyjmowani.

Osoby w stanie zagrożenia życia lub wymagające natychmiastowej pomocy są przyjmowane w pierwszej kolejności. Od razu podejmowane są wszelkie niezbędne w danym przypadku procedury jak podłączenie do respiratora czy wykonanie pilnego zabiegu. Pozostali pacjenci - jeśli już zdarza się sytuacja, że muszą oczekiwać na przyjęcie w karetce, również nie są pozostawieni sami sobie, bo cały czas są pod opieką ratowników medycznych - tłumaczy Agnieszka Wiśniewska.

Nie wzywaj karetki nadaremnie

Ale ta sytuacja ma też drugie dno. Zdaniem dyrektora Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie - wzrost liczby wezwań do pacjentów to efekt problemów z dostaniem się pacjentów do lekarzy podstawowej opieki zdrowotnej oraz specjalistów. Karetki wzywane są już między innymi do zwichnięć, bolesnych miesiączek, albo stłuczeń. To powoduje, że ratownicy mają o wiele więcej pracy, dlatego każda minuta jest dosłownie na wagę złota.

Obecnie nie ma czegoś takiego jak system ratownictwa medycznego przedszpitalnego i mówię to z pełną odpowiedzialnością. Zespoły ratownictwa medycznego zostały sprowadzone do roli transportu medycznego, dlatego ratownicy są już w zasadzie od wszystkiego - jesteśmy kierowani na przykład do drobnych urazów albo zawrotów głowy. Pacjenci nie są przyjmowani przez lekarzy, którzy wręcz namawiają, żeby chory w takim przypadku zadzwonił po karetkę. Nie możemy zapominać, że cały czas są osoby, które potrzebują natychmiastowej pomocy - z zawałami, udarami, stanami drgawkowymi przy padaczkach. To jest dla ratowników medycznych bardzo frustrujące - dodaje Andrzej Szmit.

Zamiast karetki - helikopter

Skutki braku wolnych karetek już są, bo w miniony wtorek do transportu pacjenta z podejrzeniem udaru trzeba było wezwać śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego. Decyzję o zadysponowaniu śmigłowca podjął dyspozytor medyczny, ponieważ na miejscu nie było żadnego wolnego ambulansu. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie dysponuje obecnie sześcioma karetkami wyjazdowymi. Wojewódzka Stacja Pogotowia Ratunkowego w Gorzowie dysponuje obecnie sześcioma karetkami wyjazdowymi.

Przeczytaj też:

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gorzowwielkopolski.naszemiasto.pl Nasze Miasto