Janina Maciecka cieszyła się wyjątkowym autorytetem wśród uczniów, nauczycieli i rodziców. Pracowała z niespotykanym zaangażowaniem przekazując wiedzę i doświadczenie najpierw w latach 1965 - 1987 w PSP nr 2 a potem od 1987 do 1993 roku w PSP nr 6. W obu szkołach pełniła funkcję zastępcy dyrektora. Za swoją pracę pedagogiczną została odznaczona Złotym Krzyżem Zasługi.
Mimo natłoku pracy zawodowej nigdy nie zapominała o rodzinie i z dumą się o niej wyrażała.
Po przejściu na emeryturę czynnie brała udział w pracach sekcji emerytów i rencistów ZNP, w której pełniła funkcję skarbnika. - Jej skrupulatność, pracowitość, dokładność zasługiwały na najwyższe uznanie - przypomina Barbara Piwońska, przewodnicząca sekcji. Doceniając zasługi w pracy związkowej Zarząd Główny ZNP uhonorował Ją Złotą Odznaką ZNP. Na początku września upłynęło 50 lat Jej przynależności do Związku.
- Pracę nauczycielską rozpoczęła w latach sześćdziesiątych - przypomina jej pierwszy pracodawca, emertytowany dyrektor PSP nr 2, Edmund Jujeczko. - Jako nauczycielka chemii zawsze zdyscyplinowana i odpowiedzialna, starannie przygotowywała się do lekcji; prowadziła je w sposób innowacyjny i atrakcyjny, z dużą ilością ćwiczeń i środków dydaktycznych, co miało wpływ na duże zainteresowanie i aktywność wśród uczniów. Jej wychowankowie każdego roku uczestniczyli w olimpiadach chemicznych na szczeblu wojewódzkim i zawsze przyjeżdżali z tarczą zajmując pierwsze lokaty. Prowadziła także lekcje pokazowe dla nauczycieli z powiatu i gminy, pisała artykuły do czasopism metodycznych dzieląc się swoim doświadczeniem. Była pod każdym względem wzorem do naśladowania. Dla niej najważniejszy był człowiek. Nic coludzkie nie było jej obece i nic co szlachetne nie było jej obojętne - podkreśla dyrektor Jujeczko. - Była super koleżanką - dodaje Henryk Rzechówka - w takim sensie, że była zawsze pomocna w różnych sytuacjach. Była uśmiechnięta, radosna; nigdy nie była na „nie”. Ta serdeczność, miłość do każdego przejawiała się w jej postawie. Nie było u niej widać złości, nienawiści. Była kobietą, że „do rany przyłóż, a choroba odchodzi”. Wiem o tym dobrze, bo Janeczkę znałem od dziecka. Mieszkaliśmy po sąsiedzku i chodziliśmy do tej samej szkoły, do „Jedynki”. Z jej mężem byliśmy przyjaciółmi.
- Była jedną z pierwszych osób, które poznałem przychodząc w 1984 roku do „Dwójki” - przypomina obecny dyrektor szkoły Marian Wieczorek. - Była osobą bardzo ciepłą, niezwykle pomocną; tłumaczyła, podpowiadała mi jak pisać konspekty, wprowadziła mnie do zawodu. Była naszym dobrym duchem. W gronie bardzo lubiana, otwarta, szczera, była wspaniałą kobietą. Przechodząc do „Szóstki” wywołała w naszym gronie ogromny smutek, bo traciliśmy dobrego człowieka i, jednocześnie, wspaniałego przyjaciela i koleżankę - dodaje M. Wieczorek.
Strefa Biznesu: Rewolucyjne zmiany w wynagrodzeniach milionów Polaków
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?