- Z małymi przerwami jeździmy na imprezy typu skoki od prawie 20 lat - mówi pan Wojciech. - Zaczynaliśmy w Harrachovie, później przenieśliśmy się na Zakopane i praktycznie od 2011 roku jeździmy tam rok w rok.
Pierwszy wyjazd? - Chcieliśmy po prostu sprawdzić, jak taka impreza wygląda nie tylko w telewizji, ale na żywo. I tak nas zafascynowało, że teraz nie opuszczamy żadnych skoków - tłumaczy pan Wojciech.
Zapewnia, że choć do Zakopanego jest daleko, warto jechać. - Warto tę imprezę przeżyć tam na miejscu, w tym środowisku i z tymi ludźmi. Nawet korki od Krakowa do Zakopanego nie są straszne. W tym roku przejechaliśmy bardzo szybko ten odcinek, ale to, co działo się później...
Maria i Wojciech zawsze jadą dzień przed skokami i wyjeżdżają dzień po imprezie, żeby nie jechać w tłoku.
Wyjazdy nie sa spontaniczne. - Przygotowania do wyjazdu rozpoczynają się juz w okresie lipiec-sierpień. W tym czasie zaczyna się przedsprzedaż biletów, wtedy tez trzeba sobie zorganizować jakieś lokum do spania i załatwić bilety, które przysyłają do domu dopiero na początku grudnia. Jest to fajna zimowa impreza, super zorganizowana - podkreśla Wojciech.
Co jeszcze potrzeba do wyjazdu? Oczywiście, koniecznie należy uzbroić się w gadżety i stroje. - Wszystko mamy od lat, tylko się uzupełnia.
W tym roku Maria i Wojciech pierwszy raz zabrali ze sobą wnuka, który mieszka w Świebodzinie. - To dlatego na fladze musiałem dopisać Świebodzin. Wszyscy się dziwowali dlaczego takimi małymi literami. Nie zmieściło się po prostu - śmieje się pan Wojtek.
Wnuk Fryderyk ma 10 lat i był tak zadowolony, że już po drodze pytał kiedy pojadą następny raz. Chłopiec uczy się w
Siódemce” i interesuje sportem. Kiedyś pływał, grał w piłkę nożną. Teraz zajął się badmintonem. - Skoki go tak interesowały, powiedziałbym, na 50 procent. Po tym wyjeździe jestem mile zdziwiony. Jednak atmosfera tam na miejscu to coś innego niż jak się siedzi na kanapie i patrzy w telewizor - m owi zadowolony dziadek.
Co poza sportami zimowymi? - Oboje z żoną interesują się też siatkówką i piłką ręczną. Dwa lata temu byli w Karpaczu na turnieju siatkarskim. Oglądają, jeżdżą, kibicują, a czy sami uprawiają jakiś sport? - Oczywiście - od razu odpowiada pan Wojciech. - Jesteśmy oboje na emeryturze i tyle ile nam zdrowie pozwala to działamy. Chodzimy z kijkami, jeździmy rowerami. Latem to nasz codzienny rytuał. Teraz wiele zależy od pogody, ale jak jest bardzo zimno, to chociaż przejdziemy się trochę.
- Ja jeszcze mam quada i nim jeżdżę - dodaje nasz rozmówca. - Tak więc ruszamy się i to ostro. Żyjemy tak trochę na sportowo, a to i przy okazji dla zdrowia dobrze, warto się poruszać.
Ścieżki rowerowe w okolicy Zbąszynka są, jest gdzie jeździć rowerem i chodzić. - Poza tym, jak jeździmy latem na wakacje nad morze, to rowery są obowiązkowo z tyłu na bagażniku - dodaje pan Wojciech.
Dojazd do Zakopanego jest trochę uciążliwy. - Już się przyzwyczailiśmy i stwierdziliśmy z żoną, ze jak zdrowie pozwoli, to jedziemy w styczniu wspólnie do Zakopanego. Wnuk też nam, myślę, nie odpuści i będzie naciskał.
Jeśli macie podobne pasje, zainteresowania opowiedzcie nam o nich. Zadzwońcie 607 316 678
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.
Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem
Zobacz też: Świebodzi. Morsy z pochodniami
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?