Łagowska jajecznica krótkofalowców, miłośników radia i eteru usmażona z 360. jaj z cebulą, mięsem i szczypiorem

Duchem sprawczym wydarzenia jest od lat Ryszard Leszczyński, SP3HBF, który i tym razem, wraz z gospodarzem terenu, Błażejem, zapraszał wszystkich na jajecznicę z 360 jaj.
Ponadto w programie spotkania, jak zawsze, były: giełda krótkofalarska i stoiska firmowe ze sprzętem radioamatorskim, zawody wędkarskie, pokazy technik łączności oraz prezentacje anten i sprzętu, zawody strzeleckie i inne atrakcje związane z krótkofalarskim hobby uczestników.

W spotkaniu, które miało charakter międzynarodowy - oprócz krótkofalowców z całej Polski z wyjątkiem okręgu nr 8, czyli z Lubelskiego, uczestniczyli również Niemcy, Anglicy i Czech. Na liście obecności wpisało się łącznie z dziećmi aż 350 osób. Czego oczekują po spotkaniu? Powiedział nam o tym Czesław Czeszyński (SP3IBM): - To już dwudziesta czwarta edycja spotkań krótkofalowców na Kolonii w Łagowie. Czy byłem na wszystkich? Chyba nie. Na każde przyjeżdżają ci sami koledzy i te same koleżanki, a także zupełnie nowe osoby. Impreza jest specyficzna. Może nie jest w stanie dorównać tym największym, organizowanym w centralnej Polsce, ale na Ziemi Lubuskiej jest to na pewno największe spotkanie, cieszące się dużą popularnością od lat.

- No, oczywiście, na nas, jako gospodarzach spoczywa największa odpowiedzialność za imprezę, ale jesteśmy wspomagani finansowo przez Zarząd Okręgu Polskiego Związku Krótkofalowców w Zielonej Górze i jest to wydarzenie, które jest ujęte w kalendarzu imprez krótkofalarskich w Polsce. Punktem kulminacyjnym, czy też inaczej gwoździem programu jest smażenie jajecznicy z 360 jaj, ale nie jedynym - podkreśla Cz. Czeszyński.

Czym zajmują się podczas corocznego pobytu w Łagowie? - W większości znamy się z fal eteru, z łączności, które przeprowadzamy przez radio, a takie wydarzenia pozwalają nam się osobiście poznać osobę, która z drugiej strony jest przy mikrofonie, z którą tutaj spotykamy się po raz pierwszy i znając głos z radia, nawet jeśli nie ma identyfikatora, jesteśmy w stanie rozpoznać kolegę, z którym jesteśmy od dawna w łączności, znamy się na paśmie, a tutaj rozmawiamy o naszych bolączkach, naszych sukcesach, o konstruktach, które robimy. I mamy okazję zjeść, na koniec, jajecznicę.

Czy ta jest akurat dokładnie z pięciuset jaj? - Nikt nie jest w stanie tego policzyć, ale zaczynaliśmy chyba od stu jaj, a teraz zbliżamy się do tej górnej granicy, bo coraz więcej nas tu przyjeżdża. Największym sukcesem od chwili powstania klubu SP3PLD do dzisiaj, jest to, że działamy - aktywnie, skutecznie, w czasach dosyć trudnych, i dla krótkofalarstwa, i może dla innych tego typu przedsięwzięć. Podsumowując: organizacyjnie jesteśmy klubem nie na papierze i nie poddajemy się, nie mówiąc już o osiągnięciach sportowych, w czym pretendujemy do najlepszego klubu w Polsce. Osobiście miałem łączność z prezydentem Argentyny. Król Hiszpanii też był na naszych łączach. Wiele znanych osób zajmuje się tym hobby - kończy Czesław Czeszyński.