Popadający w ruinę pałac w Lubinicku bulwersuje mieszkańców. Dawna siedziba administracji, która zarządzała zasobami pozostałymi po Świebodzińskim Kombinacie Rolnym, została sprzedana w 2016 roku, wraz z doskonale zachowanymi przedwojennymi meblami i resztą wyposażenia.
Okres transformacji ustrojowej, która się dokonała w Polsce pod koniec lat 80. dotknął także państwowe gospodarstwa rolne (PGR). Już na początku lat 90. administrator gospodarstwa w Lubinicku (w tym pałacu) dostał polecenie, by wyprowadzić wszystkich ludzi z pomieszczeń pałacu, bo miał go ktoś kupić. Okazało się, że tym kimś był Aleksander Gawronik, w 1990 r. na 1. miejscu listy najbogatszych Polaków. Biznesmen przyjechał do Lubinicka, oglądał pałac i sprawiał wrażenie, że chce go kupić. Jednak do transakcji nie doszło.
W wyniku procesu rozdzierżawiania Świebodzińskiego Kombinatu Rolnego, w skład którego wchodziły mniejsze gospodarstwa, do zarządzania mieniem powołano Gospodarstwo Nadzoru i Administracji Zasobami z siedzibą najpierw w Świebodzinie, a następnie w Lubinicku.
O ile wszystkie gospodarstwa zostały rozdzierżawione, pozostawała sprawa pałacu. - Wiadomo, że koszty utrzymania pałacu były wysokie. Nie raz jako rolnicy zrzeszeni w Lubuskim Forum Rolniczym żeśmy się zastanawiali i podpowiadali byłym dyrektorom, co należy z tym zrobić - opowiada Stanisław Zawadzki, rolnik i były administrator gospodarstwa w Lubinicku. Według rolników idealną rzeczą było, żeby w pałacu mieściła się Agencja Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, państwowa instytucja, którą ulokowano w Świebodzinie, dzierżawiąc pomieszczenia na parterze urzędu miejskiego. Drugą wskazywaną do przeniesienia do pałacu instytucją był oddział Ośrodka Doradztwa Rolniczego, który się mieścił kiedyś i teraz w pomieszczeniach wydzierżawianych. Idealnie by było, żeby w pałacu umieścić wszystkie instytucje okołorolnicze. Jedną z nich mogła by być inspekcja ochrony roślin i nasiennictwa, która wynajmuje pomieszczenia po byłym Sanepidzie w Świebodzinie, a wcześniej się mieściła w Wilkowie. - Jakim problemem było, żeby te instytucje mieściły się w Lubinicku? - pyta retorycznie St. Zawadzki. - Wiadomą jest rzeczą, że było by to w rękach państwa, a ono jako mecenas miało by pieczę nad tym pięknym zabytkiem. Ale nie było woli i nie było przyzwolenia i ku naszemu zaskoczeniu pałac w Lubinicku został sprzedany. Dla mnie to jest niezrozumiałe - dodaje.
Przedstawiciel LFR mówi, że zrzeszeni rolnicy przestrzegali ówczesnego dyrektora przed podjęciem pochopnych decyzji. W tej chwili widać jakie są skutki tego wszystkiego..
St. Zawadzki przyznaje, że troszcząc się o to, że pałac może pójść w niepożądane ręce złożył wizytę nowemu dyrektorowi Agencji Nieruchomości Rolnych (obecnie KOWR), od którego dowiedział się, że już nie ma odwrotu, a agencja musiałaby zapłacić bardzo dużą karę wycofując się z transakcji sprzedaży.
- Stało się, jak się stało. Dzisiaj są tego efekty. Na naszych oczach pałac niszczeje, marnieje. Ludzie przychodzą i mówią „rób pan coś”, a człowiek nie wpływu - smuci się St. Zawadzki. Dodaje, że dziwi się konserwatorowi zabytków, który z ramienia wojewody powinien się takimi zabytkami zajmować.
Co w tej sprawie ma do powiedzenia KOWR? Dyrektor Sebastian Pieńkowski potwierdził redakcji, że w czerwcu 2016 roku nieruchomość „Pałac Lubinicko” wraz z wyposażeniem nabyła w przetargu poznańska spółka Verva Grup. Zgodnie z warunkami zakupu, w ciągu pięciu lat od nabycia nieruchomości spółka zobowiązała się do dokonania nakładów stosownie do zaleceń służby konserwatorskiej. Na nabywcy ciąży również dostarczenie do KOWR dokumentów potwierdzających zakres rzeczowy i wartościowy poniesionych nakładów.
Na stronie LKZ znajdujemy informacje, że w pałacu, jako w jednym z nielicznych, zachowało się wiele oryginalnych elementów wystroju i wyposażenia wnętrza. Przetrwała tu malarska, neorenesansowa dekoracja sklepień, rzeźbione boazerie i schody wraz z ozdobną balustradą, obramienia kominków, stolarka okienna z witrażowymi szkleniami, stolarka drzwiowa z dekoracyjnym wykończeniem płycin. Zachowały się sztukatorskie i lustrzane zdobienia, boazerie, kominki i część umeblowania, m.in. 6-drzwiowa szafa z postaciami dwóch uzbrojonych rycerzy, tarczą herbową i widokiem lubinickiej rezydencji. We dworze przetrwał ozdobny, kaflowy piec.
Mieszkańcy mówią, że w pałacu nic się nie dzieje. Co grozi właścicielowi za zrujnowanie zabytku? Z tym pytaniem wystąpiliśmy do lubuskiego konserwatora zabytków w Zielonej Górze.
POLECAMY: Najwyższy pomnik świata stanął w Indiach. Jest pięciokrotnie wyższy od Jezusa ze Świebodzina
Więcej wiadomości w tygodniku papierowym „Dzień za Dniem” lub na www.prasa24.pl. Aktualny numer w każdą środę.**Zajrzyj też na Facebooka Dzień za Dniem**
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?