Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmęczeni, apatyczni, przeciążeni obowiązkami... Uczniowie powrócili do szkół. Jak wygląda sytuacja w Świebodzinie?

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
Rodzice skarżą się na przeładowany plan zajęć swoich dzieci.
Rodzice skarżą się na przeładowany plan zajęć swoich dzieci. pixabay.com/ zdjęcie podglądowe
Poranna pobudka i szybkie wyjście z domu, aby zdążyć na czas. Następnie wiele godzin pracy, obiad i znów praca, aż do wieczora. Przy tym towarzyszący stres i goniące terminy. Brzmi jak codzienność niejednego dorosłego, ale to także przykładowy dzień wielu dzieci.

O nadmiarze obowiązków i notorycznym zmęczeniu dzieci słyszy się nie od dziś. Temat jednak przybrał na sile w tym roku szkolnym, po powrocie do szkół z nauki zdalnej. Nie mają łatwo ani nauczyciele, którzy gonią z materiałem, ani uczniowie. Widać to także w szkołach w Świebodzinie i okolicach.

Rodzice krytycznie o edukacji

Justyna Polonska Ułanek ma dwoje dzieci. Jedno z nich uczęszcza do szkoły podstawowej w Świebodzinie, drugie w okolicy. Kobieta mówi

Również uważam, że dzieci, odkąd w tym roku poszły do szkoły, są przeciążone obowiązkami. Problem dotyczy nie tylko świebodzińskich szkół. Plecaki swoją drogą, ale kartkówki gonią kartkówki, sprawdziany również. Ja rozumiem, że to jest szkoła, i że dzieci mają zaległości przez naukę zdalną, ale nie tędy droga. Ledwo zaczął się rok szkolny, a już są zmęczone i zniechęcone. Nie mam pojęcia, co nauczyciele czy dyrekcja chcą tym osiągnąć?!

Zobacz też: Lubuski Kurator Oświaty Ewa Rawa o kontrowersyjnych plan zajęć w niektórych lubuskich szkołach

Przeciążenie dzieci krytykuje również Julia Prochownik, która obecnie mieszka w Niemczech i porównuje obydwa systemy edukacji. - Mój syn ma 14 lat, a córka 9. Syn załapał się jeszcze na szkołę w Polsce. Chodził do Szkoły Podstawowej w Lubrzy, gdzie skończył trzecią klasę. Źle wspomina tamten czas. Był zmęczony, miał bardzo dużo zadane, mówi, że za żadne skarby nie chciałby wrócić. Tutaj codziennie kończy zajęcia o 13.05 i ma czas dla siebie. A u nas? Nie wyobrażam sobie żeby w Polsce uczęszczał na zajęcia dodatkowe, bo niby kiedy?

Jak wskazują niektórzy rodzice, nie za wszystko odpowiadają pedagodzy. Często to same dzieci wybierają gry komputerowe bądź telewizję. Innym aspektem są wymagania odgórne. - Nauczyciele też to widzą, że trzeba gonić z programem, nadrobić stracony czas. Od nich też się wymaga, więc idzie to z góry. Wiem, bo mam okazję rozmawiać z nauczycielami - mówi Lubuszanka Monika Jastrzębska.

Problem jest głębszy

Nauczyciele dostosowują się do warunków, a one są różne. W samym Świebodzinie problemy lokalowe raczej nie występują, co ułatwia organizację pracy, ale siatka godzin jest taka sama dla szkół w całej Polsce.

- Nie można generalizować, że wszystkie dzieci zaczynają o godzinie 8, a kończą o 15. Jednak rzeczywiście, gdy spojrzy się na plan uczniów, szczególnie klas 7. i 8., widać, że siatka godzin jest obszerna. Te dzieci rozpoczynają naukę o godzinie 8, często zdarza się, że kończą po siódmej godzinie lekcyjnej, a więc o 14.30, a jest wiele takich przypadków, że również o 15.20 - mówi Małgorzata Puchacz, dyrektor Zespołu Edukacyjnego nr 1 w Świebodzinie.
Jak wskazuje, jest kilka czynników, które wpływają na taki stan rzeczy. Po pierwsze siatka godzin, ale nie tylko.

Szkoły realizują zajęcia wspomagające po czasie pandemii. Uczestniczą w nich tylko dzieci, których rodzice wyrazili na to zgodę. - W naszej szkole wybraliśmy przedmioty, z których uczniowie będą zdawali egzamin, a więc język polski, matematyka i język angielski. I jeśli rodzic wyraził zgodę, a w grupie jest minimum 10 osób, to takie zajęcia dla danej klasy są prowadzone - mówi Puchacz. Trzecim czynnikiem są dodatkowe zajęcia pozalekcyjne, które również w klasach starszych odbywają się na 7 lub 8 godzinie lekcyjnej. Jak dodaje dyrektor, dzień młodszych uczniów wygląda inaczej, a czas w szkole jest znacznie krótszy.

Pomimo tego, że Szkoła Podstawowa nr 6, należąca do zespołu, jest największą szkołą podstawową w mieście (31 oddziałów, 672 uczniów), nie obowiązuje w niej system zmianowy, tak krytykowany w dużych miastach. Na problemy lokalowe nie narzeka także Elżbieta Ciechanowicz, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 3 w Świebodzinie. Jak mówi, placówka ma ten komfort, że każda klasa dysponuje własnym gabinetem, co ułatwia organizację pracy. Dzięki temu ta szkoła także nie korzysta z systemu zmianowego, co oznacza, że wszyscy uczniowie rozpoczynają zajęcia wcześnie rano.

Staramy się układać plan optymalnie, choć nie mamy wpływu na siatkę godzin, jednakową w całej Polsce. Dodatkowo prowadzimy zajęcia przeznaczone na wyrównywanie wiedzy. Zazwyczaj odbywają się one po lekcjach, ale staramy się też wykorzystać określone sytuacje, jak nieobecność danego nauczyciela, i wówczas wchodzi z danymi zajęciami inny, dysponujący akurat wolnym czasem. W naszej szkole jest to możliwe, ponieważ nauczyciele nie mają wielu godzin, w większych szkołach byłoby o to trudniej - mówi.

Jak dodaje, część uczniów uczęszcza na zajęcia dodatkowe, jak kółka zainteresowań, w szkole, ale także poza nią. - Często podczas rozmów z uczniami słyszę co robią po szkole. Wymieniają wtedy całą litanię. Rodzice również powinni pamiętać, że dziecko jest jeszcze dzieckiem i potrzebuje czasu wolnego. Po pandemii nam wszystkim jest trudno. Staram się uczniów miękko wprowadzać w ten czas nauki, ale ten okres będziemy odrabiać latami - podsumowuje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto