Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ich pasja ratuje życie. Ratownicy WOPR Świebodzin dbają o bezpieczeństwo nie tylko nad wodą

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
WOPR Świebodzin ma swoją bazę w Niesulicach.
WOPR Świebodzin ma swoją bazę w Niesulicach. WOPR Świebodzin
Wyjątkowy sposób na spędzanie wolnego czasu, hobby, urozmaicenie, nowe znajomości, kontynuacja rodzinnych wartości, a może posłannictwo? Bycie ratownikiem wodnym dla każdego oznacza coś innego, jednak bez względu na przesłanki pewne jest jedno - ci ludzie czuwają nad zdrowiem i życiem innych. WOPR Świebodzin wciąż rekrutuje, a jednocześnie szkoli, szczególnie teraz, w okresie letnim, nowy narybek.

Baza w Niesulicach

Baza świebodzińskiego WOPR-u znajduje się w Niesulicach, nad jeziorem Niesłysz. To tutaj trwają szkolenia kandydatów na ratowników, tu jest niesiona pomoc w bazie medycznej i wreszcie to stąd wyruszają ochotnicy w razie wezwania.

W "Akademii WOPR" w Świebodzinie podczas kursu "Młodszego Ratownika WOPR" szkoli się 36 osób. WOPR Świebodzin ma również swoją akademię w Drzonkowie, do której uczęszcza 48 osób. - Część z nich to dzieci z klubu pływackiego, takie, które bardzo dobrze sobie radzą w wodzie i które zaprosiłem do współpracy. Pozostali członkowie to ci, którzy sami się zgłosili, bardzo często za namową rodziców, którzy próbują odciągnąć ich od komputera - mówi Waldemar Antoniewicz, prezes Powiatowego Oddziału WOPR Świebodzin. Jak dodaje, te dzieci to tak właściwie młodzież od 12 do 17 roku życia. Zdarzają się również uczestnicy od 10 roku życia, ci jednak muszą spełniać dodatkowe warunki.

Młodszy ratownik WOPR stawia dopiero pierwsze kroki w ratownictwie. - Taka osoba jest przy nas, uczy się, później zdanie dla niej kolejnego egzaminu to pestka - mówi prezes. Kolejnym stopniem jest "Ratownik WOPR". W tym przypadku uczestnikiem szkolenia może być osoba od 15, a jeśli spełnia odpowiednie warunki to od 14 roku życia. Zarówno młodszy ratownik, jak i ratownik WOPR, mogą przyglądać się pracy ratownika, poznają tajniki zawodu, jednak nie pracują zawodowo. Stopień zawodowy nadawany jest według wytycznych MSWiA.

- Przeważnie to rodzice popychają tu dzieci, bo na przykład oni byli ratownikami, bo chcą zająć dziecko czymś innym, niż siedzenie w domu. A dzieci łapią bakcyla, przyjeżdżają do nas i cieszą się z tego. To jest dla nich przygoda. Oprócz nauki tutaj, mamy też na przykład wyjazdy na szkolenia, jak niedawno nad morze - mówi Antoniewicz.

Ratownicy (nie tylko) wodni

Ratownicy działają nie tylko na wodzie i w jej pobliżu, ale właściwie wszędzie tam, gdzie zostaną poproszeni o pomoc. - Mamy quada, samochód typu pick-up, często jeździmy ze strażą i policją, na przykład nie tak dawno pomagaliśmy pani w Łagowie, która skoczyła do wody i złamała nogę. Pogotowie nie mogło do niej dojechać, więc przetransportowaliśmy ją łodzią. Szukamy też pana, który zaginął w Rzeczycy. Zdarzają się też sprawy błahe, jak jakieś wygłupy na wodzie - opowiada prezes.

Antoniewicz dodaje, że ochotnicy pracują nie tylko w sezonie, a tak właściwie przez cały rok. - Jeśli w niektórych przypadkach pogotowie ma dojechać w 40 - 50 minut, bo karetki są zajęte, dzwonią do nas. Ja wtedy kontaktuję się z naszą "Grupą Interwencyjną Oddziału Świebodzin" i oni zaraz ruszają, nawet na wypadek drogowy. Możemy na przykład przytrzymać kogoś przy życiu do czasu przyjazdu profesjonalnej pomocy - opowiada.

Pomoc medyczna to dla ratowników chleb powszedni. Punkt Pomocy Medycznej znajduje się w Niesulicach i korzystają z niego zarówno mieszkańcy, jak i turyści. - Ludzie przychodzą z różnymi sprawami, z drzazgą, z ugryzieniem przez osę, z kleszczem, mamy tu taki mały szpital - opowiada prezes.

Zobacz też: Bezpieczeństwo nad wodą / fot. TVP3 Białystok

Baza w Niesulicach działa przez pół roku codziennie, przez pozostałe pół co weekend. - To wolontariat, nie dostajemy za to pieniędzy. Często dzieciaki nawet dokładają coś od siebie i kupują sprzęt. Dostajemy dotacje, ale na bieżące wydatki, jak paliwo. Wiele pomagają nam ich rodzice, którzy kupują sprzęt, przelewają też darowizny - opowiada prezes.

WOPR Świebodzin prowadzi również w sezonie letnim akcje profilaktyczne dla dzieci i młodzieży na temat zachowania się nad wodą i pierwszej pomocy, a przez cały rok szkolenia "Bezpieczny Lód" i "Bezpieczne Wakacje". Takie akcje są potrzebne, szczególnie w okolicach, gdzie jest dużo jezior, bo jak twierdzi prezes, najwięcej osób topi się właśnie w jeziorach i stawach, a nie w morzu.

Według mnie na pierwszym miejscu przyczyną jest brawura, na drugim alkohol, poza tym niebezpieczne są nagłe wtargnięcia do wody, bo ludzie potrafią leżeć pół dnia na słońcu, w 30 stopniach Celsjusza, a potem nagle wskakują do wody. Jakie serce miałoby to wytrzymać? - pyta retorycznie.

Od 1 czerwca do 2 sierpnia WOPR Świebodzin miał 49 interwencji.

od 7 lat
Wideo

Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto