Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bitwa na... posty w Świebodzinie. Radny Krzysztof Tomalak zarzuca burmistrzowi utratę 5 milionów złotych. Ten ostro odpowiada

Anna Moyseowicz
Anna Moyseowicz
O budowie parku miejskiego Dolina Strugi Świebodzińskiej, czyli inaczej świebodzińskich Błoni, zaczęto mówić już kilkanaście lat temu.
O budowie parku miejskiego Dolina Strugi Świebodzińskiej, czyli inaczej świebodzińskich Błoni, zaczęto mówić już kilkanaście lat temu. Grzegorz Walkowski
Świebodzińskie Błonia, już zanim powstały, wzbudzały sporo emocji, zarówno u polityków, jak i u samych mieszkańców. Teraz, gdy budowa chyli się ku końcowi, emocje jeszcze wzrosły. Radny Krzysztof Tomalak zarzuca burmistrzowi Tomaszowi Sielickiemu niewykorzystanie pięciu milionów z przyznanej na inwestycję dotacji. Ten tłumaczy, co stało się z pieniędzmi.

O budowie parku miejskiego Dolina Strugi Świebodzińskiej, czyli inaczej świebodzińskich Błoni, zaczęto mówić już kilkanaście lat temu. Z założenia jest to miejsce, które ma stworzyć mieszkańcom dobre warunki do odpoczynku. W ostatnich dniach wywołało ono jednak wiele zamieszania, szczególnie na szczeblu samorządowym.

Liczby

Dla jasności, na początek kilka liczb:

Dane z 2017 roku:
Planowany całkowity koszt realizacji projektu: 21 972 027,68 zł,
Wysokość dofinansowania ogółem: 15 774 248,78 zł.

Dane z 2020 roku:
Planowany całkowity koszt realizacji projektu: 20 891 403,60 zł,
Wysokość dofinansowania ogółem: 11 039 098,58 zł.

Dane obecne:
Planowany całkowity koszt realizacji projektu: około 17 milionów złotych,
"Wysokość dofinansowania ogółem: Kwota dofinansowania jest uzależniona od wartości wydatków kwalifikowanych poniesionych w toku realizacji projektu i zatwierdzonych przez Instytucję Wdrażającą zgodnie z obowiązującymi w systemie realizacji POIiŚ dokumentami" - taką odpowiedź otrzymaliśmy z urzędu miasta.

Debatę na temat finansów przeznaczanych na świebodzińskie Błonia rozpoczął na Facebooku radny Krzysztof Tomalak. Jak podaje były wiceburmistrz, w ubiegłej kadencji udało się pozyskać 16 milionów złotych dofinansowania z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska na inwestycję, której łączny koszt to około 22 milionów. Pozostałą kwotę, czyli sześć milionów, miała dołożyć gmina.

W 2018 roku były wybory samorządowe i do władzy doszli nowi ludzie. Poprzedni burmistrz Bekisz zdążył pozyskać pieniądze, ale jeszcze nie ogłosił przetargu. Tym zajęła się już nowa władza, a z wniosku zniknęły niektóre elementy, takie jak amfiteatr, inne z kolei przybyły. Problem w tym, że na niektóre elementy dofinansowanie było bardzo duże, na inne z kolei bardzo małe. Gdy nowy burmistrz zrezygnował z części infrastruktury, pieniądze trzeba było po postu oddać

- tłumaczy w rozmowie radny.

I dodaje, że gdy widział jakie zmiany wprowadza nowa władza, uprzedzał, że z dofinansowania pozostaną pieniądze i należy temu przeciwdziałać. Co więcej - według radnego - nowy burmistrz dołożył wiele elementów zielonych, jak drzewa i trawniki, na które dofinansowanie nie jest tak duże, więc pochłoną one pieniądze gminne. - Według mnie te pieniądze powinny zostać dobrze spożytkowane, można było na przykład zastąpić jedne materiały innymi, lepszymi. Pięć milionów przeleciało między palcami, nikt się nie zastanowił jak można było je wykorzystać. Nie słyszałem wcześniej o takim przypadku, że samorząd nie wykorzystał przyznanych pieniędzy. Zdarzy się, że trzeba oddać kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy złotych, bo przy pierwotnych wnioskach opieramy się tylko na szacunkach, ale nie żeby z 16 milionów utracić pięć! Nie dość, że burmistrz nie wykorzystał dotacji, musiał dołożyć środki własne - mówi Tomalak.

Podobne zdanie ma radny powiatu świebodzińskiego Michał Motowidełko, który komentuje

Utrata czy też rezygnacja choćby z jednej złotówki dofinansowania oznacza brak doświadczenia. Strata aż pięciu milionów złotych to niestety kompletna porażka. Mam wrażenie, że burmistrz słabo interesuje się sprawami miasta. Zajęty jest chyba jedynie robieniem sobie zdjęć. Trochę to przykre zwłaszcza w kontekście utraconych środków finansowych. Brak słów, ciężko to wszystko w ogóle komentować. Jak dla mnie kolejna duża porażka burmistrza Sielickiego.

Amfiteatr kością niezgody

Radny podkreśla, że wielką stratą dla miasta miała być rezygnacja z budowy amfiteatru na Błoniach. To właśnie na niego miała zostać przeznaczona część dotacji.

Na zarzuty na Facebooku i w rozmowie z nami odpowiedział burmistrz Tomasz Sielicki. Jak zauważa włodarz miasta, to prawda, że z amfiteatru zrezygnowano, ale... jeszcze w kadencji jego poprzednika. - To burmistrz Bekisz zawarł umowę na zmianę projektu, która w paragrafie 1, w punkcie 2 stanowi, że "zakres prac obejmuje opracowanie projektu budowlanego obejmującego zmiany projektowanego amfiteatru na utwardzoną przestrzeń z ławkami z przeprojektowaniem układu ścieżek rowerowych i ciągów pieszych, które były połączone z projektowanym amfiteatrem" - odpowiada burmistrz, przytaczając część umowy, której zdjęcie opublikował wraz z postem. Dodaje, że w tym przypadku zgadza się z decyzją swojego poprzednika.

Uważam, że to była decyzja bardzo dobra, ponieważ budowanie betonowego klocka na środku pięknej, zielonej przestrzeni mijało się zupełnie z celem. W naszych warunkach klimatycznych mógłby być użytkowany tylko przez krótki okres w roku, a nie uważam, że moglibyśmy w pełni wykorzystać jego potencjał pod względem dostępu do kultury. Co więcej, generowałby koszty amortyzacyjne.

Radny Tomalak odpowiada także na ten argument - Ze stanowiska zrezygnowałem nieco wcześniej, dlatego nie wiedziałem o zmianie planów. To jednak nie przeszkadzało, by zainteresować się sprawą pieniędzy, które pozostały z dofinansowania i odpowiednio je wykorzystać, na przykład zakupując lepszej jakości materiały albo dodać elementy infrastruktury.

Burmistrz Sielicki dodaje, że amfiteatr nie powstał z jeszcze jednej, najważniejszej, przyczyny - jego budowy odmówił Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków. Dlaczego? - Zaprojektowano amfiteatr na terenie średniowiecznego kompleksu osadniczego składającego się z grodziska i osady przygrodowej, w związku z czym błędy zostały popełnione już na etapie projektu - tłumaczy. Lubuski Wojewódzki Konserwator Zabytków nie wydał zgody na budowę amfiteatru właśnie ze względu na średniowieczną osadę. Na powyższe argumenty radny odpowiada, że być może należało na przykład zmienić lokalizację amfiteatru.

Gdzie pozostałe trzy miliony?

Koszty amfiteatru to około dwóch milionów złotych. A co z pozostałymi trzema? Burmistrz tłumaczy to bardzo prosto - na etapie przetargowym zmniejszył się generalny koszt wykonania całego parku.

Po prostu wykonawca zaproponował niższą cenę niż wynikała z kosztorysu inwestorskiego. Generalny koszt zmniejszył się o około cztery miliony. Jeżeli spada koszt projektu, spada kwota dofinansowania, ponieważ jest ona proporcjonalna

- mówi włodarz miasta.

Zobacz: Park rododendronów w Kromlau

Radny odpowiada, że przed przetargiem nikt nie wiedział, że kwota się zmniejszy. Pieniądze z dofinansowania pozostały, więc można było je wykorzystać na przykład na park linowy. Ponadto później przez dołożenie kolejnych elementów, koszty ponownie wzrosły.

Burmistrz ma na ten temat inne zdanie. Zauważa, że radny operuje kosztami pierwotnymi, które są czymś innym niż koszty faktyczne. Ich rozliczenie będzie możliwe dopiero po zamknięciu inwestycji przez wykonawcę i powinny się zamknąć w okolicach 17 milionów złotych. Ponadto, według burmistrza, radny wykazuje się brakiem wiedzy. Program Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska ogranicza możliwość inwestycji w tak zwaną małą architekturę. Dofinansowanie jest przewidywane głównie dla terenów biologicznie czynnych, w związku z czym nie można "pompować" wartości projektu przez dodawanie elementów małej architektury, bo one nie są w pełni objęte jako koszt kwalifikowany.

Cały koszt projektu musi zachować się w proporcjach - 70 procent tereny biologicznie czynne, 30 procent - mała architektura.

Wadliwy wniosek

Sielicki podaje kolejny argument mniejszego dofinansowania. - Niestety, ten wniosek był wadliwy już na etapie składania do Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska przez pana Tomalaka i Bekisza. W tym projekcie błędnie część kosztów została zakwalifikowana jako koszty kwalifikowane do pełnego dofinansowania, a mianowicie były to ścieżki rowerowe, trakty, które zostały we wniosku potraktowane jako tereny zielone, a nie zostały tak potraktowane przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. W związku z tym doszło do konieczności weryfikacji wysokości kwoty środków kwalifikowanych i stąd dalsze spadki. W wyniku błędnie złożonego wniosku pewne elementy, które powinny być wskazane jako koszt niekwalifikowany, zostały wskazane jako koszt kwalifikowany i stąd ta kwota jest niższa - tłumaczy.

I dodaje, że to nieprawdą by miasto miało zwrócić pieniądze. - To nie jest tak, że dostaliśmy 16 milionów złotych w gotówce na konto, po tym jak zostało nam przydzielone dofinansowanie. Dostajemy pieniądze częściowo w ramach fakturowania przez generalnego wykonawcę. Po drugie koszt gminy w inwestycji pozostaje taki sam.
Burmistrz podsumowuje, że mniejsze dofinansowanie spowodowane jest powyższymi trzema czynnikami - likwidacją amfiteatru, spadkiem wysokości kosztów budowy Błoni i błędami popełnianymi na poziomie złożenia wniosków.

Gmina niczego nie musiała dołożyć

Sielicki zaznacza, że jeżeliby zabrakło na cokolwiek pieniędzy, konieczne byłoby zwrócenie się do Rady Miejskiej o zwiększenie kosztów. Ta sytuacja nie miała miejsca, nie wnioskowano o zwiększenie środków na inwestycje na Błoniach, a Rada Miejska w każdym corocznym budżecie była informowana o wydatkowanych kwotach. - Nie musimy niczego dokładać, wszystko się zamyka w takich kosztach, jakie były zakładane - mówi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na swiebodzin.naszemiasto.pl Nasze Miasto